Australijska spółka chce od polskiego rządu miliardów złotych

Sebastian Białach
 
Nawet 10 mld zł odszkodowania może domagać się australijska spółka Prairie Mining Limited, która chce pozwać Polskę. Inwestor oskarża polski rząd o blokowanie budowy kopalń na Lubelszczyźnie i na Górnym Śląsku. Australijczycy zebrali już 12 mln dolarów, które były potrzebne do złożenia pozwu.
 
Prairie Mining otrzymało od brytyjskiej firmy Litigation Capital Management środki w kwocie 18 mln AUD (12,5 mln dolarów amerykańskich). Dzięki tym funduszom spółka będzie mogła sfinansować postępowanie arbitrażowe przeciwko Polsce. W najbliższych tygodniach prawnicy Prairie Mining zamierzają złożyć pozew.
- Głównym celem firmy zawsze był rozwój światowej klasy projektów węgla koksowego Jan Karski i Dębieńsko do stanu operacyjnego. Działania polskiego rządu uniemożliwiły firmie kontynuowanie rozwoju projektów i doprowadziły do wywłaszczenia zarówno kopalni Jan Karski, jak i Dębieńsko - powiedział portalowi ShareCast Ben Stoikovich, prezes Prairie Mining.
Spór o złoża węgla
Spór rozpoczął się w kwietniu 2018 r. Dotycz umowy o użytkowanie górnicze z tzw. prawem pierwszeństwa. Z punktu widzenia inwestora podpisanie takiej umowy jest niezwykle ważne. Dzięki niej mógłby starać się o uzyskanie koncesji eksploatacyjnej. Zgody na podpisanie dokumentu nie chciało udzielić Ministerstwo Środowiska wskazując, że naraziłoby to szefa resortu na zarzut braku racjonalnej gospodarki złożem.
"Jeśli chodzi o złoże >>Lublin<<, do którego prawo pierwszeństwa rości sobie spółka PD Co, wskazać należy, że zostało ono utworzone z już istniejących, rozpoznanych i udokumentowanych na koszt Skarbu Państwa złóż K-4-5, K-6-7, K-8 oraz K-9 (część) w stopniu umożliwiającym sporządzenie projektu zagospodarowania złoża. Zatem spółka nie dokonała rozpoznania całego złoża w stopniu umożliwiającym sporządzenie projektu jego zagospodarowania. Stało się tak, gdyż w części było już ono uprzednio udokumentowane w tym stopniu. Zatem brak było podstaw do powoływania się na prawo pierwszeństwa w odniesieniu do całego złoża" – informowało ministerstwo.
Pod koniec kwietnia 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku o zabezpieczenie roszczeń spółki. Postanowienie sądu zakazało Ministrowi Środowiska udzielania koncesji poszukiwawczych, rozpoznawczych lub wydobywczych i zawierania umów o ustanowienie użytkowania górniczego obejmujących złoże "Lublin" oraz historyczne złoża K-4-5, K-6-7, K-8 i K-9. Zakaz dotyczy wszystkich podmiotów, z wyjątkiem australijskiego inwestora.
POLECAMY: Miała być nowa kopalnia, będzie proces o miliardy złotych. O co chodzi w sporze australijskiej spółki z polskim rządem?
Tu miały powstać tysiące miejsc pracy
W województwie lubelskim właśnie miała trwać budowa KW Jan Karski. O wybudowaniu nowej kopalni na terenie Lubelskiego Zagłębia Węglowego mówiło się od lat. Spółka Prairie Mining przekonywała, że pod ziemią znajdują się ogromne złoża wysokiej jakości węgla. Surowca starczyłoby na około 30 lat eksploatacji. W projekt zaangażowani byli również Chińczycy.
Inwestorzy przekonywali, że dzięki kopalni pracę w regionie znajdzie ok. 12 tys. osób, z czego 2 tys. bezpośrednio związanych z funkcjonowaniem zakładu, a 10 tys. pośrednio. W listopadzie i grudniu 2017 r. zorganizowane zostały konsultacje społeczne. Mieszkańcy gminy Cyców, Siedliszcze oraz Wierzbica wypowiedzieli się na temat nowej inwestycji w regionie. Pomysł inwestycji spotkał się z przychylnością sejmiku województwa lubelskiego.
Wskazywano na niski koszt wydobycia jednej tony węgla. W przypadku kopalni Jan Karski miało on wynosić ok. 100 zł. Wówczas w kopalni Bogdanka koszt wydobycia tony węgla wynosi ponad 160 zł.