Chcą budowy nowoczesnej kopalni w Polsce

 Autor: Jerzy Dudała

Planujemy wybudować kopalnię, której wolumen inwestycyjny wyniesie
około 900 mln zł. Wydobycie powinno wynosić około 1,5 mln ton węgla koksowego rocznie i mniej więcej tyle samo węgla energetycznego. W kopalni ma pracować około 1000 osób. A to przełoży się też na ok. 4 tysięcy miejsc pracy w otoczeniu kopalni - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Dennis Schwindt, prezes firmy HMS Bergbau.
Dennis Schwindt wskazuje, że węgla nie da się szybko zastąpić energią ze źródeł odnawialnych, co jest też istotne z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego państwa.
Jego zdaniem długofalowo można rozmawiać o procesie dekarbonizacji.
Jednak trzeba się zastanowić, jak to racjonalnie przeprowadzić.
W Unii Europejskiej mamy obecnie do czynienia z coraz bardziej restrykcyjną polityką klimatyczną i rugowaniem węgla z miksu energetycznego. Jak to zatem jest, że w czasach dekarbonizacji, kiedy zewsząd słychać głosy o odchodzeniu od węgla, państwu opłaca się budować w Polsce nową kopalnię?
Dennis Schwindt, prezes firmy HMS Bergbau: - Musimy wziąć pod uwagę to, że w średniej perspektywie węgiel pozostanie istotnym nośnikiem energii. Długofalowo można rozmawiać o procesie dekarbonizacji, ale trzeba się zastanowić, jak to racjonalnie przeprowadzić.
Również w Niemczech węgiel pozostaje ważnym surowcem. Niemcy próbują od dwudziestu lat odejść od węgla, ale jednak w ostatnich latach nadal wytwarzają 35-40 proc. energii elektrycznej brutto z węgla.
Jak zatem widać - nie jest łatwo ten węgiel porzucić. W Polsce jest on w jeszcze większej mierze wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej. I nie da się go szybko zastąpić energią ze źródeł odnawialnych, co jest też istotne z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego państwa.
Jakie są główne parametry dotyczące projektu w Orzeszu? Ile kopalnia miałaby zatrudniać osób i wydobywać węgla rocznie?
Planujemy wybudować kopalnię, której wolumen inwestycyjny wyniesie około 900 mln zł. Wydobycie powinno wynosić około 1,5 mln ton węgla koksowego rocznie i mniej więcej tyle samo węgla energetycznego. W kopalni ma pracować około 1000 osób -  a to przełoży się też na ok. 4 tysięcy miejsc pracy w otoczeniu kopalni. I będzie również miało pozytywny wpływ na gminę i państwo. Szacujemy bowiem, że podatki, jakie będziemy odprowadzać do różnych urzędów, wyniosą ok. 300 mln zł w ciągu roku.
Nasz projekt opiera się na koncepcji wykorzystania części infrastruktury kopalni Krupiński, znajdującej się w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Zatem budżet państwa zostałby też zasilony z tytułu użytkowania tej infrastruktury lub jej przejęcia.
Czy państwo polskie ponosi jakiekolwiek ryzyko związane z realizacją tego projektu?
- W żadnym wypadku! Jesteśmy grupą inwestorów z USA, Niemiec i Szwajcarii. I będziemy inwestować własne środki, ponosić ryzyko na własny rachunek. Nie liczymy na żadne środki od polskiego państwa.  Będziemy za to mieć pozytywny wkład w rozwój polskiego górnictwa. Planujemy bowiem uruchomić bardzo nowoczesną kopalnię we współpracy z polskim zapleczem naukowo-badawczym.
Ten projekt zakłada wykorzystanie infrastruktury kopalni Krupiński znajdującej się w Spółce Restrukturyzacji Kopalń i podlegającej procesowi likwidacji. Czy nie obawia się pan, że likwidacja Krupińskiego zajdzie tak  daleko, że uniemożliwi wam realizację projektu?
Zakładamy realizację naszego projektu na różne sposoby. Ale rzeczywiście - kluczowym atutem byłaby możliwość wykorzystania infrastruktury kopalni Krupiński.
Dla nas trudne do zrozumienia jest to, że likwiduje się elementy tej  kopalni chociaż od lat proponujemy komercyjne rozwiązanie ich wykorzystania przez nas... Przygotowano budżet w wysokości 400 mln zł na likwidację kopalni Krupiński i większość z tych środków została już wydana.
Z naszego punktu widzenia wydatkowania tych środków można było uniknąć lub zaoszczędzić część z nich, gdyż na warunkach komercyjnych moglibyśmy z tej infrastruktury skorzystać. Z ekonomicznego punktu widzenia to szkodliwe, że infrastruktura Krupińskiego jest unicestwiana, choć rozumiemy powody.
Czy prowadzicie zatem dialog ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń, by "znikanie" Krupińskiego zostało wstrzymana?
- Staramy się o to, by umożliwiono nam rozmowy ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń na temat przejęcia infrastruktury Krupińskiego. Wierzę, że będziemy mieli szanse je rozpocząć.
Kiedy ten projekt, oceniając realnie, mógłby zostać zrealizowany?
- Są tu aspekty możliwości udostępnienia nam infrastruktury kopalni Krupiński oraz udzielenia koncesji wydobywczej. Gdyby te kwestie udało się zrealizować, wówczas będziemy potrzebowali 2,5 roku na uruchomienie wydobycia.
Jakie są główne bariery przy realizacji tego przedsięwzięcia?
- Spora nieufność w stosunku do zagranicznych inwestorów w Polsce... Jeżeli porównam nasze aktywności w innych miejscach świata, to kwestie formalne trwają tu o wiele dłużej.
A zatem chcielibyśmy nieco więcej pragmatyzmu i szybszego działania. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w czasie pandemii koronawirusa to duże wyzwanie, gdyż bezpośrednie kontakty mocno się ograniczyły. Mam jednak nadzieję, że polski rząd przyjaźniej spojrzy na inwestorów prywatnych w sektorze wydobywczym, w tym również na tych z zagranicy.
Czy węgiel z państwa kopalni trafiałby głównie na polski rynek?
- Dzięki lokalizacji kopalni mamy dostęp do rynków eksportowych - do Austrii, Czech czy też na południe Niemiec. Uwzględniamy również i to, że Polska jest importerem węgla netto. W związku z tym węgiel wydobywany w naszej kopalni mógłby też trafiać na polski rynek - jeżeli będzie takie zapotrzebowanie i ekonomicznie uzasadnienie.