Górnictwo znalazło się

między młotem a kowadłem. Trudno będzie wyjść z impasu

 Autor: Jerzy Dudała
Ostatnie lata to kurczenie się krajowego górnictwa węgla kamiennego. W umowie społecznej między rządem a górniczymi związkami z maja 2021 roku zapisano, że do roku 2049 mamy odejść od wydobycia węgla kamiennego energetycznego. Z drugiej strony obecna sytuacja i wojna na Ukrainie nakazują zwiększenie wydobycia węgla. Tym bardziej, że mamy przestać importować węgiel z Rosji.
Nie brak opinii, że obecną sytuację "trudno ogarnąć". Z jednej strony należy bowiem bazować przede wszystkim na własnych surowcach, a zatem zwiększyć wydobycie węgla.
Z drugiej strony natomiast w Unii Europejskiej nadal widać parcie ku „zielonej energii”.
Bez zmiany kursu polityki energetycznej UE możemy mieć coraz większe kłopoty i coraz to wyższe ceny energii przy ograniczeniu bezpieczeństwa energetycznego. Bazowanie w coraz większej mierze na imporcie surowców to zły kierunek.
Obecnie doskonale widać, że dostęp do własnych surowców to kwestia ważna nie tylko w gospodarce, ale także jest to znaczący oręż z perspektywy geopolityki. Dlatego też należy, z myślą o własnym bezpieczeństwie energetycznym, zmierzać w kierunku zwiększenia wydobycia węgla w polskich kopalniach.
Trzeba postawić na rozwój krajowego górnictwa
- Rząd chce nałożyć embargo na ropę, gaz i węgiel z Rosji. To dobrze. Ale trzeba pamiętać, że takie posunięcia będą dla nas korzystne tylko wtedy, kiedy równocześnie postawimy na rozwój własnego sektora surowcowego, w tym na rozwój górnictwa - podkreśla Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
- Tymczasem mamy chaos. Minister klimatu Anna Moskwa powtarza, że do 2040 roku trzeba odejść od węgla, że powinniśmy stawiać na odnawialne źródła energii. Od spółek węglowych oczekuje się większego wydobycia już w tym roku i w latach kolejnych, ale jeśli nie będzie to podparte zaplanowanymi inwestycjami, kopalnie szybko się "zwiną", bo nie będą miały czego wydobywać - zauważa Bogusław Hutek.
Tyle że UE nadal zmierza w kierunku dekarbonizacji. W dalszym ciągu węgiel ma być rugowany z miksu energetycznego. Świadczą o tym ostatnie słowa wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa.
- Jeśli Polska zostanie przy węglu, będzie działać przeciwko ochronie powietrza i przeciwko klimatowi. Utrudnianie odejścia od węgla nie jest, moim zdaniem, mądrym rozwiązaniem - zaznaczył Timmermans. Jego zdaniem jedynym przyszłościowym źródłem energii są OZE.
Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział w piątek 1 kwietnia w Radiu Plus, że niezbędny będzie import węgla, jednak z innych kierunków niż rosyjski. Pytany o to, o ile można zwiększyć polskie wydobycie i czy to na przykład 1-2 mln ton rocznie, odparł, że w tej chwili rzeczywiście to jest taka skala.
 - Dzisiaj z Rosji do Polski płynie ok. 8 mln ton węgla - wskazał Sasin. Jak dodał, chodzi o import firm prywatnych na potrzeby przede wszystkim ciepłownictwa samorządowego i indywidualnych klientów.
- I ten segment zapewnimy - mamy już takie ustalenia z partnerami zagranicznymi - importem z innych krajów i właśnie częściowo również tym zwiększeniem wydobycia krajowego - podkreślił Sasin.
W 2021 roku krajowe wydobycie węgla kamiennego wyniosło ok. 55 mln ton. Szef MAP przekazał, że trwają prace nad konsolidacją w innych obszarach, ale - jak zastrzegł - za wcześnie, żeby o tym mówić, a już w szczegółach, to tym bardziej.
- Widać w tej chwili, z jakim problemem boryka się na przykład rynek stali. Mamy takie możliwości, żeby ten sektor przemysłowy również w tej chwili dokapitalizować również poprzez fuzje - wskazywał Sasin.
Jeśli mamy takie firmy, duże firmy, które bardzo dużo zarabiają dzisiaj, to mogą też dużo inwestować. Dużo inwestować w takie części naszego przemysłu, które dzisiaj są - powiedzmy - zaniedbane, wymagające inwestycji, żeby być konkurencyjnymi, a nie mają tego kapitału na to, żeby te inwestycje prowadzić. Mogę tylko tyle w tej chwili powiedzieć. Jeśli popatrzymy na państwowe firmy, ile one zarabiają, to widać, że duże możliwości inwestycyjne są - zaznaczył Sasin.
Jeżeli chodzi o sam rynek węgla, to premier Mateusz Morawiecki powiedział 30 marca, że w kwietniu, a najdalej w maju uda się odejść od importu węgla z Rosji dzięki ustawie, której projekt rząd przesłał do Sejmu.
Potrzebne poważne rozmowy na forum unijnym
Wprowadza on zakaz importu i tranzytu przez Polskę rosyjskiego węgla. Szef rządu stwierdził również, że dzięki gazoportowi w Świnoujściu, gazociągowi Baltic Pipe, a także pływającemu gazoportowi koło Gdańska będziemy w stanie uniezależnić się w tym roku od rosyjskiego gazu. Morawiecki zapowiedział także, że będziemy robili wszystko, żeby do końca tego roku odejść od rosyjskiej ropy.
To oczywiste, że obecna sytuacja powinna wpłynąć na zmianę podejścia do kwestii zaopatrzenia w surowce, w tym zwłaszcza energetyczne. Zresztą potrzebę zrewidowania podejścia do węgla jako paliwa pokazała również wcześniej sytuacja związana z pandemią koronawirusa i zerwanymi z tego tytułu łańcuchami dostaw - zaznaczył w niedawnej rozmowie z portalem WNP.PL Jarosław Zagórowski, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Zwrócił także uwagę na to, że polskie zasoby węgla i polskie kopalnie mogą też w przyszłości stanowić pewne zabezpieczenie dla Europy. Warto byłoby się zatem zastanowić nad zmianą planów w zakresie zamykania kopalń węgla kamiennego w Polsce.
- Należałoby rozpocząć rozmowy z Komisją Europejską, czy nie przyszedł właśnie czas na zmianę w podejściu do wydobycia węgla w Polsce. Mamy właściwy czas na rozmowy na forum unijnym o kwestii funkcjonowania kopalń w Polsce w kontekście strategicznego znaczenia polskich zasobów węgla nie tylko dla naszego kraju, ale także całej Unii - podkreślił Zagórowski.
Wskazał przy tym, że w obecnej sytuacji kwestie klimatyczne oraz ekonomiczne nie mogą być na pierwszym planie. Trzeba bowiem w pierwszym rzędzie zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne oraz przemysłowe.
Także były przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność Kazimierz Grajcarek wskazuje, że musimy postawić na węgiel.
Ropy nie mamy tyle, ile nam potrzeba, ale mamy ogromne pokłady węgla, które są naszą nadzieją na uodpornienie się na wrogie działania - podkreśla Kazimierz Grajcarek, cytowany w „Naszym Dzienniku” z 2-3 kwietnia.
W ostatnich latach w UE kładziono nacisk na rozwój OZE, które jednak są niestabilne, bowiem nie zawsze jest słoneczna pogoda i nie zawsze wieje wiatr. W zachodnich mediach ujawniono ostatnio, że Kreml przekazał około 82 mln euro europejskim stowarzyszeniom ekologicznym, które między innymi hamowały inwestycje w zakresie wydobycia gazu łupkowego.
Moskwie na rękę jest dalsze uzależnianie Unii od rosyjskich surowców energetycznych. Jeżeli wojna w Ukrainie nie spowoduje zmiany polityki energetycznej Unii, to aż strach pomyśleć, co nas czeka w perspektywie kolejnych lat.