Węgiel opałowy jest

 horrendalnie drogi. Ludzie mają dosyć

 Autor: JD
Obecna sytuacja na rynku węgla opałowego znacznie odbiega od tej sprzed lat. Nie dość, że węgiel jest horrendalnie drogi, to jeszcze go brakuje. Nadejście kolejnego sezonu grzewczego może oznaczać wielkie problemy dla tych, którzy ogrzewają węglem.
Ceny węgla opałowego są u nas na bardzo wysokim poziomie.
Jesienią tego roku może być problem z cenami węgla i jego dostępnością na rynku.
Polscy producenci surowca nie są w stanie w szybkim tempie istotnie zwiększyć podaży surowca na krajowym rynku.
Cenowy kosmos
- Ludzie mają dość, przeklinają ile wlezie - mówi portalowi WNP.PL szef firmy handlującej węglem z Górnego Śląska - Ale trudno się temu dziwić, skoro przy obecnych cenach za trzy tony węgla trzeba zapłacić około 9 tysięcy złotych. To jest po prostu chore - dodaje nasz rozmówca.
Jak dowiedział się portal WNP.PL obecnie za tonę węgla mniej kalorycznego trzeba zapłacić około 2-2,5 tys. zł. Natomiast za tonę węgla wysokokalorycznego trzeba już zapłacić około 2,7-3.3 tys zł.
Nie dość jednak, że ceny są tak wysokie, to na wielu składach surowca brakuje. Embargo na węgiel z Rosji spowodowało, że nie ma możliwości sprowadzania węgla z rosyjskich kopalń, natomiast krajowi producenci nie są w stanie pokryć zapotrzebowania.
- Polityka polityką, ale przez to embargo na rosyjski węgiel wielu ludzi dostanie mocno po kieszeni. Wiadomo, że jak czegoś na rynku brakuje, to jest to drogie - dodaje nasz rozmówca.
Pod koniec kwietnia Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wraz ze Stowarzyszeniem Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej skierowała list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym zwrócono uwagę na szereg poważnych zagrożeń jakie niesie za sobą wprowadzone embargo na import węgla z Rosji.
Wskazano, że podaż węgla na przestrzeni ostatnich lat malała znacznie szybciej niż popyt, a powstałą w ten sposób lukę uzupełniał węgiel z importu, w 80 proc. właśnie z Rosji. W liście do premiera wskazano, że przyczyn skupienia się importerów na tym właśnie kierunku jest wiele, a główne z nich to: niska cena, relatywnie niskie koszty logistyki i jakość dopasowana do potrzeb polskiego rynku.
Odcięcie rosyjskiego kierunku dostaw spowoduje brak około 11 milionów ton węgla. „Ten brak będzie podzielony mniej więcej w następujących proporcjach: 6 mln ton braknie w energetyce, 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym" - czytamy w liście.
O ile te 6 mln to zaledwie około 20  proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton stanowi to niebagatelne 40 proc. całego rynku. "Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd” - wskazano w liście do premiera.
Chore realia
- Na wielu składach nie ma węgla, pozostają one puste, a ludzie ratują się między innymi sprzedażą drewna - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL właściciel firmy handlującej węglem z Małopolski.
- Nie wiem, jak to będzie na jesieni tego roku, ale na pewno będzie ciężko. Nie chcę tu jednak straszyć, ani podgrzewać atmosfery, bo ona jest już i tak wystarczająco napięta. Będzie pewnie bardzo drogo i będzie przy tym brakować węgla - dodaje.
I podkreśla jednocześnie, że te ceny są już teraz na wręcz absurdalnie wysokim poziomie.
- Przecież około 3 tys. zł za tonę węgla to istne szaleństwo. Dla wielu domowych budżetów to będzie nie do przeskoczenia. Ludzie będą palić, czym tylko się da, będą też spalać śmieci. Jak teraz ktoś nabędzie węgiel w polskim porcie, to musi jeszcze zapłacić za transport a następnie za odsianie miału. Potem cena na składzie to jakieś 3200 zł za tonę. To bardzo drogo, ale takie chore są teraz te realia - dodaje nasz rozmówca.