Trzeba zmienić mentalność

autor: JM

społeczeństwa, by rozumiało, że węgiel jest dla Polski paliwem strategicznym i bez niego nie będzie bezemisyjnej gospodarki
W końcu zeszłego roku w Polsce działało w zagłębiach górnośląskim i lubelskim łącznie 20 kopalń. Pracowało w nich 71 ścian wydobywczych, czyli o 6 mniej niż rok wcześniej. O 2,5 tys. osób zmniejszyło się też zatrudnienie w górnictwie węgla kamiennego – wynika z informacji przedstawionych podczas obrad podkomisji stałej ds. restrukturyzacji górnictwa.
Celem posiedzenia posłów z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Aktywów Państwowych, prezesów spółek węglowych, związkowców oraz ekspertów była dyskusja na temat aktualnego stanu polskiego górnictwa węgla kamiennego i brunatnego w Polsce oraz energetyki opartej na tych surowcach.
Na zlecenie przewodniczącego podkomisji Stanisława Żurka prezentację danych o stanie branży przedstawił Herbert Gabryś. 
Inne spojrzenie
– Zaproponowałem inne spojrzenie na górnictwo niż to, które spotyka się w mediach – zaznaczył ekspert, podkreślając, że węgiel stanowi podstawę zaopatrzenia Polski w energię i paliwa.
Zauważył, że po decyzji o embargu skokowo wzrosło krajowe wydobycie, ale w połowie roku trend wyhamował. Począwszy od 2020 r. produkcja energii z węgla jest wyraźnie wyższa niż krajowe zużycie (12,5 TWh nadwyżki w 2021 r.), gdyż zasilaliśmy tańszą energią inne państwa.
W latach 2017-2022 rósł udział węgli w źródłach generacji prądu, osiągając obecnie dla węgla brunatnego wskaźnik 30,45 proc., a ponad połowę, bo 50,09 proc., dla węgla kamiennego. Do wprowadzenia embarga dominował w imporcie węgiel z Rosji, jednak w maju tego roku sprowadziliśmy tylko 10 tys. t, a w czerwcu import rosyjski był już zerowy.
Na koniec zeszłego roku w Polsce działało w zagłębiach górnośląskim i lubelskim łącznie 20 kopalń i 71 ścian wydobywczych, czyli o 6 mniej niż rok wcześniej. Ubytek liczby ścian ekspert uznał za wyraz realizacji polityki państwa sprzed wielu lat w kierunku wygaszania górnictwa.
W górnictwie pracowało na koniec 2021 r. 77 545 osób, czyli 2,5 tys. mniej niż rok wcześniej. Poprawiła się struktura zatrudnienia: wśród pracowników 66 proc. (83 proc. pod ziemią) stanowią robotnicy, 17 proc. kadra inżynieryjno-techniczna, 6 proc. administracja kopalń i spółek.
Ekspert zauważył, że wobec oczekiwań zwiększenia produkcji węgla problemem może być malejące zatrudnienie w kopalniach, coraz trudniejsze do uzupełnienia.
Średniomiesięczna cena węgla w styczniu 2021 r. wynosiła 306,95 zł/t, a w czerwcu 2022 r. już 927,74 zł/t, zatem wzrosła trzykrotnie. Wzrost cen węgla energetycznego wyniósł w tym czasie tylko 44,67 proc. (odpowiednio z 275,38 zł/t do 398,37 zł/t). Na przełomie 2020 i 2021 r. poprawiły się wyniki górnictwa na działalności gospodarczej i finansowej. Były one aż o połowę lepsze, choć wciąż ujemne. 
Korzystne zmiany
Ekspert ocenił, że obserwowane tendencje są bardzo optymistyczne, a wyniki EBIT i EBITDA spółek wykazują korzystną dynamikę zmian.
– Polska energetyka jest w nie najgorszym położeniu. Węgiel kamienny znajduje się w procesie naturalnego odejścia i pod potworną presją polityczną UE. Przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat tłumaczono nam konieczność odejścia od węgla. Ale gdy nie mamy źródeł stabilnych, nie obejdziemy się bez węgla kamiennego. Trzeba podtrzymać bloki 200 MW, przedłużyć ich żywotność przez modernizację. Wydobycie nie może się zwiększyć z roku na rok, to karkołomne założenie. Nakłady inwestycyjne w poprzednich latach w górnictwie nie były szokująco wysokie, bo realizowano program restrukturyzacji. Jeśli nie zmienimy mentalności społeczeństwa, by rozumiało, że węgiel jest dla nas paliwem strategicznie i doktrynalnie potrzebnym dla osiągnięcia celów bezemisyjności gospodarki, to przyszłość górnictwa będzie piekielnie trudna i jest to obecnie nasz największy problem – ocenił Herbert Gabryś.