Stan polskiego górnictwa

autor: JM

jest porażający
 
W wyborach parlamentarnych większość głosów zdobyła dotychczasowa opozycja i to ona najpewniej powoła wkrótce nowy rząd. O to, z jakimi wyzwaniami związanymi z górnictwem będzie musiał poradzić sobie nowy rząd, zapytaliśmy Jerzego Markowskiego, prezesa Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa i byłego wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo.
- Nowy rząd musi przede wszystkim rzetelnie sprawdzić, jaki jest stan polskiego górnictwa. Tutaj radziłbym nie bazować na wypowiedziach polityków, którzy mają tendencję do koloryzowania, nie chcę powiedzieć wręcz do ukrywania prawdy, ale sięgnąć do takich dokumentów, jak raport Agencji Rozwoju Przemysłu, który jest porażający. No bo fakty są takie: spada wydobycie, spada wydajność, rośnie zatrudnienie, rosną koszty wydobycia, drastycznie rośnie udział płac w kosztach wydobycia węgla, a jednocześnie – co najgorsze – spada konkurencyjność polskiego węgla wobec węgla importowanego z zagranicy – wylicza Markowski.
To summa summarum bardzo źle rokuje dla zdolności sektora w kierunku obrony atrakcyjności swojego produktu. Nam po prostu coraz bardziej grozi to, że Polska będzie zasilała się węglem importowanym - import w tym roku przekroczył już 11 mln ton. Najpierw sprowadzaliśmy węgiel w celu złagodzenia deficytu węgla w Polsce, a potem w celu zastąpienia węgla polskiego, co zresztą już widać, bo na zwałach leży w sektorze już ponad 4 mln ton, a to więcej niż miesięczne wydobycie całego sektora. To są faktyczne wyzwania – wskazuje były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.
 Następnie trzeba odczarować tę nieszczęsną umowę społeczną, która jest po prostu, moim zdaniem, dokumentem bezwartościowym. To jest happening polityczny, uprawiany zresztą przez wszystkie rządy, przez wszystkie kadencje. Jest to piąty dokument, który ma tę wspólną cechę ze wszystkimi poprzednimi czterema, że nikt ich nigdy nie stosował, mało tego nikt ich nawet nie zna. Trzeba sobie dać spokój z tego typu umowami społecznymi, a przejść do rzetelnego planowania gospodarczego w oparciu o realia rynkowe, rygory klimatyczne, a co najistotniejsze trzeba się poważnie zabrać za dylemat kreowania świadomej polityki energetycznej państwa. Nie reagowania na sytuację energetyczną tylko na świadome kreowanie. Jakby to nie zabrzmiało górnolotnie, to stajemy się coraz bardziej importerem węgla kamiennego, stajemy się też coraz bardziej importerem netto energii elektrycznej, a jednocześnie za kilka lat zniknie nam całkowicie górnictwo węgla brunatnego i w tej sprawie nie robimy zupełnie nic – mówi Markowski.
- Także wyzwań jest sporo, ale wszystko jest do pokonania - bo póki co mamy jeszcze potencjał kilkunastu kopalń o sporych zasobach węgla - tylko trzeba się do tego zabrać z mniejsza dozą politycznego koloryzowania, a z rzetelnym obrazem ekonomicznym, geologicznym i zdolnościami sektora, żeby utrzymać ten poziom wydobycia przynajmniej na poziomie 48-50 mln ton węgla kamiennego, w tym około 10 mln ton węgla koksowego, a w węglu brunatnym te 54 mln ton na rok. Wtedy możemy powiedzieć, że z punktu widzenia dostaw węgla kamiennego i brunatnego Polska jest jako tako zabezpieczona – dodaje.