Prof. Szczepański: zamknięcie kopalni przed '30 jest absolutnie niemożliwe

Jerzy Dudała
 
Obecnie polski rząd odwraca się od tez o węglu jako narodowym skarbie i
wiodącym oraz najważniejszym nośniku energii. Już nie mówi się o przyszłości naszego górnictwa. Jest za to powoływanie się na Unię Europejską, która coraz mocniej naciska na Polskę, żeby ta możliwie jak najszybciej pozamykała kopalnie. A najlepiej przed 2030 rokiem, co jest oczywiście absolutnie niemożliwe - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Prof. Marek Szczepański wskazuje, że kwestia transformacji górnictwa dotyczy nie tylko kopalń, ale również firm produkujących na rzecz kopalń i świadczących dla nich różne usługi.
Wraz z likwidacją kopalń sytuacja wielu spółek z otoczenia górnictwa może się znacznie pogorszyć.
Prof. Marek Szczepański zaznacza również, że w naszych realiach sięga się z wydobyciem coraz głębiej, a warunki górniczo-geologiczne na Śląsku nie są sprzyjające.
Czy planowana transformacja górnictwa i energetyki może się przyczynić do wysypu problemów społecznych?
Przede wszystkim zwracam uwagę na to, że obecnie polski rząd odwraca się od tez o węglu jako narodowym skarbie i jako wiodącym oraz najważniejszym nośniku energii.
Już nie mówi się o przyszłości naszego górnictwa. Jest za to powoływanie się na Unię Europejską, która coraz mocniej naciska na Polskę, żeby ta możliwie jak najszybciej pozamykała kopalnie. A najlepiej przed 2030 rokiem, co jest oczywiście absolutnie niemożliwe.
Zatem mamy do czynienia z dużą zmianą stanowiska polskiego rządu i jego prominentnych przedstawicieli w odniesieniu do węgla i górnictwa. A przy tym mamy narastające żądania wysuwane przez Unię Europejską w zakresie szybkiej dekarbonizacji gospodarki w Polsce.
W porozumieniu z 25 września 2020 roku między rządem a górniczymi związkami zapisano, że ostatnia z kopalń Polskiej Grupy Górniczej zakończy wydobycie w 2049 roku. Jak pan to ocenia?
Rzeczywiście, wskazano tam na 2049 rok jako tę datę, kiedy ostatnia kopalnia Polskiej Grupy Górniczej ma zakończyć wydobycie. Jednak należy pamiętać, że nadal wielu ludzi żyje z węgla. W kopalniach pracuje około 80 tysięcy osób, ale dochodzą przecież liczni kooperanci, firmy produkujące na rzecz kopalń i świadczące dla nich różnego rodzaju usługi.
Takie szastanie datami - bez uprzedniego, roztropnego przyjrzenia się, co będzie możliwe do wykonania, a co nie - uważam za kolejny błąd. Przykładowo, część ekologów żąda, żeby zamknięcie kopalń nastąpiło do 2030 roku. To kompletnie niemożliwe, żeby w tak niesamowicie krótkim czasie przeprowadzić reformę, czyli de facto likwidację kopalń.
Nadal nie wiadomo na przykład, do którego roku będzie wydobywała węgiel Bogdanka…
Akurat Bogdanka jest tą kopalnią, która radziła sobie nieźle na przestrzeni ostatnich lat i całkiem nieźle radzi sobie także obecnie. Nie jestem pewien, czy ten zakład górniczy funkcjonujący na Lubelszczyźnie i dający pracę wielu ludziom, także miałby podlegać likwidacji w roku 2049.
Trzeba też pamiętać, że rok 2049 to nieodległa data. A wracając do Lubelskiego Węgla Bogdanka - to tutaj również rząd powinien złożyć jasną deklarację i wskazać, jak długo będzie ona mogła funkcjonować. Być może będzie tak, że w 2049 roku wszystkie kopalnie - z Bogdanką włącznie - zakończą wydobycie.
Odchodzenie od węgla jest w obecnych realiach nieuchronne - wbrew temu, co jeszcze niedawno mówili prominentni politycy, jak choćby premier Mateusz Morawiecki czy wcześniej ówczesny premier Donald Tusk. To było łgarstwo polityczne. Składano u nas na potrzeby realizacji celów politycznych fałszywe deklaracje, w które mogli uwierzyć górnicy.
Najwyższy czas na poważne podejście do węgla, sektor węglowy bowiem na to zasługuje. Istotna jest tu też między innymi kwestia bezpieczeństwa energetycznego państwa. Mimo że rola węgla będzie się kurczyć, to nadal będzie on istotnym surowcem.
A zatem?
Potrzebny jest rejestr propozycji bez tych wszystkich ideologicznych opakowań. Trzeba jasno powiedzieć, co dalej z górnictwem. W tym, co dalej z Bogdanką czy kopalniami Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Wiadomo, że rząd w odniesieniu do kopalń Polskiej Grupy Górniczej przystał na rok 2049, w którym to ostatnia z kopalń tej spółki miałaby zakończyć wydobycie. Z jednej strony jest to bardzo krótki czas. Natomiast z drugiej - na tyle długi, że można zrobić w tym górnictwie wiele dobrego, ale można też zrobić w nim bardzo wiele złego.
W naszych realiach sięga się z wydobyciem coraz głębiej, warunki górniczo-geologiczne na Śląsku nie są sprzyjające. Trzymając się daty 2049 roku, trzeba między innymi pamiętać o kwestiach rynku pracy, o potrzebie przekwalifikowania wielu osób.
Pojawiła się także idea osłon socjalnych, w tym jednorazowych odpraw.
Nie wiadomo, ile ostatecznie będzie wynosiła taka odprawa. Można usłyszeć o stu czy też stu dwudziestu tysiącach złotych. W skali kraju jest to bardzo dużo. Natomiast dobrze, aby uniknięto błędów z lat 1998-2002, kiedy to zastosowano górniczy pakiet socjalny.
Ważne, żeby górnicy mieli wsparcie, w tym wsparcie prawne, na przykład przy zakładaniu własnych działalności. Ponadto trzeba też pomyśleć o całym otoczeniu górnictwa, również o firmach okołogórniczych. Kwestia transformacji górnictwa dotyczy bowiem nie tylko kopalń, ale również firm produkujących na rzecz kopalń i świadczących dla nich różne usługi. Wraz z likwidacją kopalń sytuacja wielu spółek z otoczenia górnictwa może się znacznie pogorszyć.
Jak się pan zapatruje na przyszłość Jastrzębskiej Spółki Węglowej wydobywającej głównie węgiel koksowy potrzebny do produkcji stali?
Trzeba pamiętać o podatności Jastrzębskiej Spółki Węglowej na wahania koniunkturalne na globalnym rynku. Na położenie JSW wpływ będzie miała przede wszystkim sytuacja na rynku producentów stali. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy w trakcie najbliższych kilkunastu lat będzie się utrzymywała koniunktura na rynku węgla koksowego.
Akurat dla Jastrzębia-Zdrój i okolic tego miasta praca w górnictwie ma duże znaczenie. W tamtym regionie województwa śląskiego kopalnie należą do kluczowych pracodawców. Trzeba to uwzględniać. Nie należy pielęgnować ciszy nad JSW, tylko trzeba podjąć rzetelny dialog na temat jej przyszłości.
Przedstawiciele samorządów mają rozmawiać z przedstawicielami rządu na tematy dotyczące transformacji górnictwa i energetyki. Czy nie za późno rząd się zreflektował, że taki dialog jest konieczny?
Zdecydowanie za późno. To opóźnienie wynika także z bojaźni. Natomiast takie poważne rozmowy są potrzebne. W oparciu o rzeczowe dane, o całą niezbędną dokumentację i racjonalne przesłanki. Chodzi o to, żeby był to poważny, roboczy dialog.
Uwzględniający również to, na jakie ustępstwa może się zgodzić rząd, a na jakie nie. Trzeba także pamiętać miedzy innymi o kwestii przyszłości Jastrzębskiej Spółki Węglowej i o rynku pracy w Jastrzębiu-Zdroju i okolicach.