Amerykańsko-niemiecki

autor: Aldona Minorczyk-Cichy

 szantaż powstrzyma atak na Ukrainę
Nie po raz pierwszy surowce stają się kartą przetargową w wielkiej polityce. Joe Biden, prezydent USA, i Olaf Scholz, kanclerz Niemiec, zapowiadają koniec sztandarowego rosyjskiego projektu Nord Stream 2 w razie inwazji na Ukrainę. Zapowiedziano także, że USA wesprą Europę dostawami gazu LNG w razie zakłóceń dostaw z Rosji.
– Jeśli Rosja przeprowadzi inwazję, to znaczy, jeśli czołgi i wojska przekroczą granicę z Ukrainą, wówczas nie powstanie Nord Stream 2. Zakończymy ten projekt – powiedział Joe Biden podczas konferencji prasowej w Białym Domu po spotkaniu z Scholzem.
Podkreślił, że po ewentualnej inwazji nie będzie powrotu do zasady business as usual. To zaś oznacza, że interes ekonomiczny jednego kraju należącego do Sojuszu Północnoatlantyckiego nie zostanie postawiony ponad niezależność Ukrainy.
– Wypracowaliśmy zestaw działań, który pozwoli nam szybko odpowiedzieć na agresję Rosji przeciwko Ukrainie – dodał Scholz, szef niemieckiego rządu.
Oświadczył też, że jego kraj zamierza odejść od ropy i gazu do 2045 r., a dywersyfikacja źródeł energii jest kluczowa.
Zainaugurowany w czerwcu 2015 r. projekt Nord Stream 2 został ukończony z ponad kilkuletnim opóźnieniem. Ułożenie rur planowano od kwietnia 2018 r. do grudnia 2019 r. Budowę rozpoczęto w wodach fińskich z pięciomiesięcznym opóźnieniem, a ukończono po blisko 3 latach we wrześniu 2021 r. Jego oddanie do użytkowania zostało zablokowane m.in. po polskich interwencjach (m.in. UOKiK i jego postępowanie antymonopolowe). Rurociąg nie może rozpocząć przesyłu gazu, bo czeka na zgodę organów regulacyjnych z Niemiec i Brukseli. Niemiecki urząd regulacji energetyki zawiesił procedurę certyfikacji. Decyzja o ostatecznej certyfikacji zostanie podjęta dopiero w drugiej połowie 2022 r.
Rurociąg o długości 1230 km, przy pełnej przepustowości podwoiłby bezpośrednie możliwości eksportu gazu z Rosji do Niemiec do 110 mld m sześc. rocznie. Pierwotnie miał kosztować 10 mld euro. W rzeczywistości koszty finalnie mogą wynieść 14-15 mld euro. Największy wpływ na opóźnienie tej inwestycji miały amerykańskie sankcje nałożone w grudniu 2019 r. To one wstrzymały prace niemal na rok.
Rosja jest zdeterminowana, by jak najszybciej uruchomić ten kosztowny gazociąg. Wystarczy przeanalizować politykę Gazpromu wobec odbiorców surowca w Europie. W lipcu ub.r. koncern zrezygnował z rezerwacji rocznych przepustowości gazociągu Jamał-Europa (od 1 października 2021 do 30 września 2022 r.) i dodatkowych przepustowości ukraińskiej sieci gazowej.
Do tego, mimo rosnącego po pandemii zapotrzebowania na surowiec w Unii, koncern ograniczał się do realizacji kontraktów. Nie korzystał z możliwości sprzedaży dodatkowych ilości gazu na giełdach, tłumacząc to umowami wieloletnimi z krajami azjatyckimi. To zaś w efekcie bardzo mocno wywindowało ceny surowca w Europie.