Człowiek o wielu talentach

 autor: Daria Kimza

Stworzył unikatową makietę budynków zabytkowej kopalni Emma oraz model kopalnianego szybu
 
Podświetlane i ruchome makiety odwzorowujące zabytkową cechownię i zabudowania kopalni sprzed 100 lat oraz szybu III to główne atrakcje Górniczej Izby Pamięci otwartej w ostatnich latach przy ruchu Marcel KWK ROW. Te unikatowe dzieła to prace własnoręcznie wykonane przez kustosza Bronisława Capłapa, który 38 lat pracował w kopalni Marcel.
Bronisław Capłap jest pasjonatem historii, architektury, fotografii; ma szeroką wiedzę dotyczącą górnictwa w Radlinie. Zna wiele anegdot, opowieści i faktów historycznych. W kopalni Marcel pracował początkowo na oddziale przygotowawczym, potem elektrycznym, a kolejne lata – w radiowęźle. Był też fotografem i redaktorem zakładowej gazety „Przegląd kopalniany”. To właśnie podczas swojej pracy natknął się w kronice SITG KWK Marcel na zdjęcie sprzed ponad 60 lat – cechowni kopalni Emma. I od tego się zaczęło.
Zabytkowa cechownia i budynki kopalniane Emma w miniaturze
– To zdjęcie sprawiło, że postanowiłem odtworzyć ten budynek, żeby ludzie zobaczyli, że coś takiego istniało w Radlinie. Początkowo planowałem zbudować makietę tylko samej cechowni, bez innych zabudowań. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. Uznałem, że konstrukcja powinna pokazywać także inne zabudowania, w tym te, które funkcjonują do dnia dzisiejszego – wyjaśnia Bronisław Capłap.
Zanim jednak zaczął budowę, przez około 2 lata zbierał dokumentację, przeglądał zdjęcia, sam wykonał setki zdjęć, dziesiątki szkiców i obliczeń; nawet zdobywał fragmenty nieistniejących już budynków. Zachwyciła go cechownia – niemiecki modernizm – szczególnie jej wieże. Niestety była zbyt ekstrawagancka jak na czasy PRL i w latach 60. budynek został przebudowany. Potem część spłonęła w 1980 roku. Wieże do odtworzenia w makiecie były dużym wyzwaniem, bo w podstawie mają kwadrat, a wyżej już wielobok. Dziś z zabytkowych zabudowań ocalała łaźnia i fragment cechowni.
Makieta powstawała 3 lata. Bronisław Capłap budował ją w piwnicy wieczorami. „Cierpliwość, upór, organizacja pracy, systematyczność, wyobraźnia i fantazja połączone z umiejętnością przewidywania pozwalały na właściwy wybór i unikanie błędów. Nie można było sobie pozwolić na żaden pośpiech czy niechlujstwo. Każdą z czynności należało dokładnie przemyśleć, przewidując efekty. Od początku zdawałem sobie bowiem sprawę z tego, na co się porywam”– opisał potem pan Bronisław w tekście „Cechownia, która hipnotyzuje”.
Pan Bronisław do budowy zabudowań kopalni użył wielu materiałów, głównie drewnianych. Korzystał głównie ze sklejki, wykorzystał też patyczki do lodów, wykałaczki, bambusowe rurki, patyczki do szaszłyków, a jako dachówki mieszadełka do kawy (12 tysięcy sztuk). Oprócz tego rury i maty, rurki mosiężne, druty modelarskie, skórzane rzemyki. Cały model został podświetlony za pomocą ledów. Szczególnie imponująco wyglądają witrażowe rozety, wykonane z kolorowych szkiełek. Dla ożywienia z masy plastycznej ulepił pracowników – jeden z górników modli się w cechowi; są też furmanki z końmi, drzewa, żywopłoty, świecące latarnie. Oprócz cechowni jest łaźnia, pralnia, ważnym elementem są też zbiorniki węgla posadowione tuż za wagą drobnicową kopalni Emma. Całość robi niezwykłe wrażenie.
Ruchomy model szybu III Julia
Ogromne wrażenie robi także inny model, który wykonał pan Bronisław Capłap. To model szybu III Julia, w którym kręcą się koła szybowe i pracują naczynia skipowe. Został wykonany w skali 1:100 z niezwykłą precyzją. – Tutaj trzeba było zmierzyć się z elektroniką, inżynierią, tarciami, grubościami i odległościami, budowaniem przy suwmiarce. Koła szybowe się kręcą, pracują naczynia skipowe, które zjeżdżają na dół, czyli pod blat makiety, na głębokość prawie metra. Największym wyzwaniem było dla mnie ustawienie wszystkich parametrów, bo musiały być ustawione co do milimetra. W oryginale odstęp kół napędzających to 15 metrów w dwóch halach obok siebie. Liny przechodzą przez dachy, napędzają koła w wieży szybowej i wracają kołami obok, które są w innym odstępie od siebie ułożone, przez elewację. Szyb pracuje w dwóch przedziałach na czterech naczyniach skipowych, napędzany jest przez dwunastowoltowe silniki elektryczne – tłumaczy pan Bronisław.
Oczywiście i w tej pracy kustosz zadbał o najdrobniejsze szczegóły; są figurki, fragmenty przenośników taśmowych, kopalniane wozy, szpule kabli, chodniki, drzewa, latarnie i węzeł kolejowy. Na wieżę szybową z budynku nadszybia prowadzą wielostopniowe drabinki, których wykonanie ze sporą liczbą stopni wymagało ogromnej cierpliwości. Odkryty dla obserwatorów budynek nadszybia zawiera wewnątrz, podobnie jak wieża szybowa, suwnicę ramową, nawiewy ciepłego powietrza, jak i rynny odbierające węgiel ze skipów. Każde uruchomienie pracy silników sygnalizowane jest dźwiękiem. Konstrukcja wykonana została metodą lutowania blach miedzianych i ocynkowanych oraz prętów o przekroju 2 i 3 mm. Model został podświetlony ledami różnej barwy i mocy, w zależności od elementu.
Prace nad szybem trwały 2 lata i podobnie jak w pierwszym przypadku, wymagały także czasochłonnego przygotowania.
Eksponaty, pamiątki, ciekawostki w radlińskiej izbie pamięci
Górnicza Izba Pamięci w Radlinie została przeniesiona zaledwie kilka lat temu do zabytkowego budynku NOT-u z 1908 roku, w której mieści się także restauracja „Górnicza Strzecha”. Pan Bronisław Capłap podkreśla, że obecna dyrekcja kopalni była przychylna wszelkim sugestiom, dzięki czemu to miejsce teraz jest tak imponujące. Opowiada, że razem z kolegą wykonali ręcznie gabloty oraz oświetlenie. – Przy budowie Górniczej Izby pomagali mi koledzy Leszek Cieciera, Artur Gontarz, a w zbudowaniu wyrobiska górniczego ratownicy kopalnianej stacji ratownictwa górniczego – zaznacza Bronisław Capłap.
Część pamiątek pochodzi z jego prywatnej kolekcji. Na jednej ze ścian wisi wykonana przez niego płaskorzeźba zabytkowej kopalnianej infrastruktury. Na innej ścianie można oglądać płaskorzeźbę górników, którą stworzył na desce do krojenia chleba. Jest także kamień z datą nadania własności górniczej – 1859 r., który na plecach przed laty wniósł pan Bronisław. Są także płytki ceramiczne, które kiedyś położone były w starej cechowni z napisem „Caesar Platte”, i chociaż mają 140 lat, nic się nie starły, tak były wykonane.
Okazuje się, że takie same płytki położone były na Titanicu, w katedrze w Kolonii czy w Teatrze Bolszoj.
W Izbie obecnie można także oglądać między innymi: blisko 100-letni sztandar górniczy, mapy, zdjęcia, górnicze lampy, kroniki, ubrania górnicze, sprzęt ratowniczy. Są też perełki geologiczne: korzeń widłaka Sigillaria sprzed 320 milionów lat czy skamieniały małż liczący „zaledwie” około 32 milionów lat.
Odwiedzając to miejsce, dowiemy się o wielu ciekawych faktach związanych z kopalnią. Poznamy wiele anegdot, jak na przykład historię górnika, który ocknął się w kostnicy, czy też ile tak naprawdę ma lat Emma Gruba, czyli kopalnia Marcel. Żeby zobaczyć Górniczą Izbę Tradycji w Radlinie, trzeba się uprzednio umówić poprzez dyrekcję kopalni, gdzie przyjmowane są zapisy grup.