Śląskie drogi poprzez historię

Artykuł opublikowany w numerze 1/2010 (20) Naszej Gazety

Śląskie drogi poprzez historię...

„... Pragnę Was jeszcze zachęcić, abyście
nadal strzegli swojej tożsamości, pielęgnując
więzi rodzinne, pogłębiając znajomość swojego
języka i starając się przekazywać swą
bogatą tradycję młodemu pokoleniu”.

Jan Paweł II Sopot, 5 czerwca 1999r.
Dzisiejsza ziemia Śląska, przechodziła zmieniające się, jak w kalejdoskopie swoje losy.
Każdemu zależało na Śląsku … każdy chciał go mieć … każdy miał tu swój pozytywny ale i negatywny wkład ... Nasza organizacja, Związek Górnośląski, jest stowarzyszeniem górnośląskim. Może do niej należeć każdy, kto akceptuje deklarację programową i statut. Przedmiotem naszego zainteresowania jest region Górnego Śląska, tu i teraz oraz jego przeszłość i przyszłość …
Historię tej ziemi można w zasadzie umieścić w ramach trzech dat.
Pierwsza data to rok 1000.
W roku 1000, na Zjeździe Gnieźnieńskim, cesarz niemiecki Otton III potwierdził, rozpoczętą przez papieża Sylwestra II organizację kościelną w Polsce. Organizacja ta zasadzała się na metropolii gnieźnieńskiej (arcybiskupstwo) z biskupstwami w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu (nowe biskupstwo, w Poznaniu, było do roku 1012 biskupstwem niezależnym).
Wskazywało to więc wyraźnie, gdzie ziemie polskie były lokalizowane. Biskupstwo wrocławskie, a więc w dzisiejszym rozumieniu Dolny i Górny Śląsk przynależne były do polskiej organizacji kościelnej. Dodajmy, że w tej organizacji Wrocław podlegał Gnieznu aż do roku 1821. Zatem przeszło osiem wieków Wrocław należał do Gniezna! Niezależnie od tego, jakie były dynastie na Śląsku, jakie granice, jakie spadki, jakie podziały… jedne księstwa powstawały, inne zanikały, a Wrocław niezmiennie podlegał Gnieznu!
Mija siedem wieków bytu administracyjnego górnośląskiej ziemi. Zmieniali się jej władcy, przekształceniom ulegały granice wewnętrzne i zewnętrzne oraz podległości państwowe.
Doświadczenia Górnego Śląska są inne niż centralnych i wschodnich regionów Polski. Są to ziemie Piastów, które zostały w znacznej części lennem czeskim w średniowieczu (do I połowy XIV wieku), podlegały Habsburgom austriackim w okresie nowożytnym (do I połowy XVII wieku), a po przegranej
przez Austrię wojnie /wojny śląskie/, od połowy XVIII wieku, w przeważającej części przeszły pod panowanie pruskie. Tutaj znacznie wcześniej i intensywniej oddziaływały „nowości” płynące z południowo - zachodniej Europy na obszary Rzeczpospolitej i dalej w kierunku północno – wschodnim.
Należy zauważyć, że tradycje tej ziemi są silnie umocowane w mentalności mieszczańskiej, jakże odmiennej od tradycji sarmackich. Znalazło to odzwierciedlenie w szczególnej zdolności do samoorganizowania się społeczności lokalnych w liczne związki i stowarzyszenia. Organizacji społecznych, zawodowych, sportowych, religijnych jest na Górnym Śląsku znacznie więcej niż w pozostałych regionach Polski. Stąd też tendencje do samorządzenia się są tutaj silniejsze.
Najazd Tatarów w 1241 roku spustoszył miejscowości położone na obecnym obszarze południowej Polski, a w bitwie pod Legnicą poległo wielu rycerzy śląskich oraz książę Henryk II Pobożny. Szeregi szlachty śląskiej, rodzącej się ze stanu rycerskiego, zostały znacznie przerzedzone. Konieczność obrony Śląska i Małopolski przed następnymi atakami Mongołów wymogła intensywny proces lokacji miast na nowoczesnym prawie czynszowym (niemieckim, głównie magdeburskim).
Jego skutkiem był napływ na te tereny ludności z zewnątrz słowiańszczyzny. Głównie byli to Niemcy i Węgrzy, którzy niejednokrotnie stanowili przewagę wśród elit Krakowa i Wrocławia u schyłku Średniowiecza.

Kolejna data to rok 1335
Jest rok 1335 lub 1339 – w zależności od tego, czy za bazę przyjmiemy umowę w Trenczynie na Węgrzech, czy jej potwierdzenie w Krakowie w cztery lata później, na którą to datę często się wielu powołuje w argumentacji, że Polska zrzekła się praw do Śląska. Otóż nie jest to prawdziwa interpretacja – Kazimierz Wielki wówczas zrzekł się tylko zwierzchnictwa feudalnego nad ksiąstewkami śląskimi, tymi, które już były lennem króla czeskiego. To był czas, kiedy na skutek rozdrobnień feudalnych nie było pojęcia jednolitego państwa – ani niemieckiego, ani polskiego, ani żadnego innego.
Były księstwa feudalne i królestwa feudalne. Tak, jak był książę sandomierski, brzesko-kujawski czy książę łęczycki … czyż można powiedzieć, że te księstwa nie były w Polsce? To były księstwa feudalne na etnicznym obszarze Polski. Podobnie na naszym terenie – szereg księstw śląskich, na skutek podziału dzielnicowego, znalazło się w orbicie czeskiej, ponieważ w pewnym okresie, za wyjątkiem Przemysława Wielkopolskiego, w Polsce, od czasu Bolesława Krzywoustego, nie było króla dla wszystkich ziem polskich; byli książęta senioralni w Krakowie i książęta poszczególnych dzielnic. Książę dzielnicy śląskiej - Henryk Brodaty też pretendował do tronu krakowskiego, na równi z innymi! Gdy Łokietek, ojciec Kazimierza Wielkiego, pretendował jako książę brzesko-kujawski do Krakowa, do korony polskiej, w Krakowie zasiadał na polskim tronie Wacław II z rodu Przemyślidów. Królowie czescy – Wacław II i Wacław III byli koronowanymi królami polskimi i zasiadali na Wawelu! Kazimierz Wielki, który walczył o schedę po ojcu, i o zjednoczenie ziem Polski, musiał z Czechami jakoś dojść do porozumienia takiego, w którym by król czeski zrezygnował z pretensji do tronu polskiego. Wtedy zrzekł się zwierzchnictwa nad tymi księstwami śląskimi, które już były lennikami króla Czech, a w zamian za to król Czech zrzekł się pretensji do korony polskiej. A więc nie Polska jako państwo zrzekła się Śląska, tylko król polski, z rodu Piastów, zrzekł się zwierzchnictwa nad Piastami śląskimi, którzy już byli lennikami króla Czech w zamian za zrzeczenie się korony polskiej przez króla Czech. Mimo wielu przeciwności i typowego dla Europy rozdrobnienia księstw śląskich doszło w II połowie XV wieku do polityczno – administracyjnego scalenia Śląska, głównie za sprawą Macieja Korwina, króla węgierskiego i czeskiego.
Atrybutami scalenia był urząd generalnego starosty śląskiego i zgromadzenie stanowe (sejm śląski). Nastąpił również rozdział tego kraju korony czeskiej na dwie części: górno- i dolnośląską.
Przez ziemie górnośląskie przetoczyły się wojny husyckie w I połowie XV wieku, wojna trzydziestoletnia w latach 1618 – 1648 (Śląsk stracił wówczas 25 % ludności) oraz wojny śląskie w XVIII wieku, kiedy po przegranej austriackich Habsburgów przeważające obszary słowiańskiego Śląska przeszły pod panowanie Prus.
Od tego czasu księstwa śląskie przechodzą procesy historyczne już jako sfera zainteresowań króla czeskiego. Dlatego, w 1532 roku, kiedy umiera ostatni Piast opolski, którego suwerenna władza obejmowała Górny Śląsk, wówczas losy Górnego Śląska potoczyły się tak jak różne zastawy, kupna, testamenty, podziały spadkowe już nie między Piastami a między Hohenzollernami, którzy byli margrabiami. Podobnie piastowskie księstwo cieszyńskie; ostatni piastowski książę zmarł bodaj w 1539 roku i tak samo to księstwo piastowskie zostało wykupione przez margrabiego Hohenzollerna. To już nie historia państwa polskiego, a dzieje toczące się między poszczególnymi księstwami feudalnymi. Dopiero, kiedy Habsburgowie z dynastii austriackiej włączyli się w te procesy na terenie Czech, również i oni znaleźli się w orbicie śląskiej. A już po klęsce pod Białą Górą /1620 r./, kiedy Czesi dostali się pod panowanie Austrii Habsburgów a szlachta czeska wyginęła - został tylko prosty lud, to i Śląsk ostatecznie utracił swoją niezależność. Stał się krainą habsburską. I odtąd trzeba go rozpatrywać w obrębie cesarstwa austriackiego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że tak jak do tego momentu we Wrocławiu byli namiestnicy króla Czech, to z chwilą inkorporacji do monarchii habsburskiej i Śląsk znalazł się w monarchii habsburskiej a Uniwersytet Wrocławski został ufundowany w początkach XVIII wieku, przez austriackiego cesarza Leopolda, a nie - króla pruskiego. To są tradycje austriackie na Śląsku!

Kolejny rok to 1763.
Rok - 1763 rok, kiedy to Austria po przegranej wojnie z Prusami /3 wojny tzw.śląskie/, jako zadośćuczynienie przekazuje Prusom część swojego terytorium, mianowicie Śląsk. Prusy zagarniają więc Śląsk od Austrii, jako krainę austriacką z Królestwa Czeskiego, które jest częścią składową korony habsburskiej. W ten sposób Śląsk Dolny i Górny, za wyjątkiem księstwa cieszyńskiego i opawskiego znalazł się w Prusach.
A więc dopiero rok 1763 to istnienie Prus, albo jak ktoś woli - Niemiec, na Śląsku. Już niedługo, bo w dziewięć lat po przyłączeniu Śląska do Prus, bo w roku 1772, mamy do czynienia z pierwszym rozbiorem Polski! A w rozbiorach drugim (1793) i trzecim (1795) Prusy zagarniają również Pomorze i Wielkopolskę! Tak więc Pomorze i Wielkopolska, razem ze Śląskiem, stają się częścią składową monarchii pruskiej! Razem. Łącznie. I stąd ta łączność miejscowych Polaków w państwie pruskim obejmuje Pomorze, Wielkopolskę i Górny Śląsk, chociaż, przypomnijmy, Śląsk nie był częścią zaboru pruskiego, bo nie był przedmiotem traktatów rozbiorowych jak Pomorze i Wielkopolska, ale razem z tymi dzielnicami znalazł się w jednym z nimi organizmie państwowym.

- Śląsk… Do pierwszego rozbioru Polski na ówczesnych mapach do Śląska zaliczano ziemię zatorską, a więc i Wadowice!
Księstwo zatorskie, oświęcimskie, siewierskie były we władzy książąt śląskich. Były księstwami śląskimi. Dopiero biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki wykupił te księstwa i włączył je do włości biskupów krakowskich. Znalazły się więc tym samym jako ziemie polskiego terytorium państwowego, ale jako księstwa śląskie! Całe obecne Zagłębie Dąbrowskie było Śląskiem, podobnie jak Częstochowa. Lokacja Częstochowy i Jasnej Góry dokonana została przez Władysława Opolczyka. Piasta opolskiego. Historia Śląska jest bardzo skomplikowana… Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że papież Jan Paweł II był Ślązakiem!

Czas pruski dla Śląska…
Wszystkie problemy Bismarcka, Hakaty, okres I wojny światowej, okres powstań śląskich wiąże problematykę polską Górnego Śląska z problematyką Wielkopolski i Pomorza. Odkrycie przez J.Ch. Ruberga w Wesołej k/Mysłowic na przełomie XVIII i XIX wieku nowatorskiej metody produkcji cynku, zwanej „śląską”, intensywny rozwój przemysłu, a w szczególności wzrost produkcji węgla, który był niezbędny do tej nowej technologii, lokalizacja złóż węgla kamiennego i rud metali ciężkich oraz reformy administracyjne przeprowadzone przez władze pruskie zmieniły w istotny sposób krajobraz Górnego Śląska w rejonie Gliwic, Tarnowskich Gór, Bytomia, Mikołowa i Mysłowic. W sąsiedztwie kopalń i hut powstawały i rozbudowywały się osiedla, stanowiące zalążki nowych miast, które zasiedlali na stałe również przybysze z sąsiedztwa. Cały ten przygraniczny obszar nazwano Górnośląskim Okręgiem Przemysłowym. Nastąpiło kolejne „mieszanie krwi” ludności regionu.
Na tożsamości śląskiego ludu zaważył fakt przynależności do metropolii gnieźnieńskiej, a więc do polskiej struktury kościelnej, jak również przynależność terenu górnośląskiego do diecezji krakowskiej. Wszelkie wizytacje kościelne lud śląski utożsamiał z kanonikami krakowskimi.
Powiedzmy sobie, że mógł być nawet nie uświadamiany przez prosty lud wiejski jako język polski, a jako język tutejszy, jako język rodzimy, a że to był język polski, to z zewnątrz go tak określano. Ludzie sami tej świadomości nie mieli. Zresztą, co tu dużo mówić, w czasie powstania styczniowego na terenie Królestwa Kongresowego chłopstwo jeszcze świadomości polskiej narodowej nie miało i wydawało powstańców wojskom moskiewskim… Tak samo było w Galicji w czasie poprzedzającym Wiosnę Ludów – chłopi też wydawali powstańców Austriakom. Nie mieli jeszcze wówczas poczucia przynależności narodowej. Mieli tylko poczucie odrębności od „innych”, władających inną mową. A więc znikome poczucie odrębności od administracji austriackiej lub moskiewskiej, również odrębności społecznej od dworu! I dlatego, kiedy władze austriackie ogłosiły, że właściciele majątków chcą przywracać pańszczyznę, to chłopstwo, mimo, że polskie, obróciło się przeciwko dworom i płonęły dwory w Galicji, była rzeź galicyjska…

Czasy Bismarcka, Hakaty, I wojny światowej wskazują na to, że Górny Śląsk jest terenem etnicznie polskim – posłowie do Reichstagu ze Śląska są narodowości polskiej! Wracając do pierwszego sejmu ogólnoniemieckiego we Frankfurcie w czasie Wiosny Ludów, kiedy Śląsk był reprezentowany prze włościanina Gorzałkę, czy bytomskiego proboszcza, Szafranka, zwanego czerwonym farorzem, bo występował w obronie ludu i robotników, który, kiedy z kurii biskupiej otrzymał zakaz zasiadania po lewej stronie w parlamencie Rzeszy, to stał, po lewej stronie, przed ławami poselskimi! Najbardziej manifestacyjnym przyznaniem się do polskości Górnego Śląska było to, że poseł do parlamentu Rzeszy z okręgu katowicko–zabrskiego – Wojciech Korfanty w roku 1903 wstąpił w tymże parlamencie do koła polskiego, a więc do koła, które grupowało posłów polskich z Pomorza i Poznańskiego. Podkreślam – poseł z Górnego Śląska zasiadł w kole polskim! W tym czasie też powstało na Górnym Śląsku Towarzystwo Wyborcze Polskie, które propagowało polskich posłów, wywodzących się Spo śród miejscowych, śląskich działaczy i do parlamentu Rzeszy i do Sejmu Pruskiego. A więc nie tylko katolickich (polskich) posłów w ramach katolickiego Centrum jak poprzednio, ale już zdeklarowanych Polaków. To wszystko wspomagała prasa polska, która się tu ukazywała np. od roku 1901 „Górnoślązak” – gazeta wydawana w Katowicach przez Korfantego, od 1902 roku „Głos śląski” wydawany przez Siemianowskiego w Gliwicach (w tej redakcji pracował mój ojciec, który zresztą w Komitecie Wyborczym Polskim był sekretarzem i agitował na zebraniach, na wyjazdach o wybór polskich posłów do parlamentu Rzeszy i do sejmu pruskiego*).
Zjawiskiem szalenie frapującym jest świadomość narodowa…
To przecież nie to samo, co tożsamość językowa.
Co spowodowało, po setkach lat, taki wybuch?!
- Losy historyczne danej grupy etnicznej; wskazujące na odmienność od innych grup. To jest pierwszy stopień świadomości. A za tym idzie świadomość własnej grupy. Najpierw trzeba sobie uświadomić że jesteśmy kimś innym niż… np. tamci na urzędzie, tamci w wojsku itp.

- Czy to nie jest tak, że unowocześnianie się państwa pruskiego spowodowało „rozwarcie nożyc”? Narastała przepaść miedzy „nimi” a „nami”, a w dodatku „my” posługiwaliśmy się innym językiem, nas kształtowała inna kultura, inna tradycja…
- Oczywiście!* Podam przykład. Moja mama pochodziła z wielkopolskiego miasteczka Odolanów, na lokacji jeszcze Władysława Jagiełły, które przez rzekę Barycz graniczyło z powiatem milickim na Dolnym Śląsku. Otóż za rzeką, na wsiach, ludzie też mówili po polsku. A więc niezależnie, czy w Wielkopolsce, czy na Śląsku lud miejscowy posługiwał się tym samym językiem, choć po śląskiej stronie nie zawsze uświadamiał sobie, że to język polski! I dalsza rzecz. Moja mama, podobnie jak ci za rzeką, chodziła do szkoły niemieckiej, bo innej nie było. A jednak w domu uczyła się polskiego…! Na polskich śpiewnikach, na książeczkach do nabożeństwa uczono się pisać i czytać po polsku. - I za rzeką też! Moją własnością jest podręcznik historii literatury polskiej z końca XIX wieku, wydany we Wrocławiu. Podkreślmy, że to Wrocław był polską „centralą wydawniczą” dla Śląska i zaboru pruskiego, czyli Wielkopolski i Pomorza. - Moja mama, uczennica pruskiej szkoły średniej w Ostrowie Wielkopolskim, należała w tejże szkole do kółka im. Tomasza Zana. No i do Wrocławia w roku 1903 jechała dyliżansem przez Syców…! A z Wrocławia koleją żelazną do Krakowa, na pierwsze przedstawienia „Wesela” Wyspiańskiego. Pod kierunkiem jednej z nauczycielek pruskiego żeńskiego gimnazjum, Polki. W dyliżansie na trasie Kalisz – Wrocław przez Odolanów, Syców trębacz, po polsku! dawał znać, że dyliżans nadjeżdża. Potem kolej – niemiecka (kolejarze, robotnicy, napisy); przejeżdżali przez Katowice, w których był tylko przystanek kolejowy,z jednopiętrowym budynkiem stacyjnym, a między obecną ulicą Pocztową i Kościuszki były szlabany kolejowe! Granica kolejowa Prus, a więc i celna była w Mysłowicach. Potem pociąg jechał aż do Oświęcimia (Galicja). Wtedy zmieniała się obsługa pociągu – kolejarze w austriackich mundurach mówili po polsku! I żandarmi na dworcu, w austriackich mundurach mówili po polsku! A w Krakowie wszystko było po polsku. To był istny szok dla dziewcząt wychowanych w zaborze pruskim! To był mocny impuls narodowy. I zwiedzanie Wawelu. Grobów królewskich… W roku 1900 najstarsza siostra mamy wyszła za mąż tu, w Katowicach. Wujek założył na Załężu drogerię, bo w centrum Katowic nie mógł wynajmować lokalu. Centrum było mocno niemieckie i żydowskie. No a potem w Katowicach osiadła mama, która wkrótce włączyła się w działalność Towarzystwa Polek, w 1913 roku wyszła za mąż za mojego tatę, który przybył tu z Grudziądza, z Pomorza, który był już od kilku lat w Katowicach. Od 1911 roku mój ród mieszka w Katowicach, przy obecnej ulicy Warszawskiej 5, nad historyczną i zabytkową kawiarnią „Kryształowa”, wówczas „Liborius Otto”.

- Dochodzimy do chyba najważniejszego powodu gwałtownego narastania poczucia polskości na Śląsku; zaboru pruskiego! Poprzez włączenie Pomorza i Wielkopolski do państwa pruskiego, nastąpiła swoista osmoza…
Przenikanie się. Wspólnota losów. Z chwilą, kiedy poprzez rozbiory, do państwa pruskiego włączono Wielkopolskę i Pomorze, „naszych” zrobiło się dużo. A „nasi” z terenów porozbiorowych mieli ugruntowaną świadomość narodową. I między Polakami z pruskiego zaboru, a Śląskiem runęła granica. Tu przyjeżdżali „nasi” z obu dzielnic. Przykładem moi rodzice, ale i doktor Jan Nepomucen Stęślicki. Pomorzanin, który tu, za pruskich czasów praktykował. Dyplom zrobił we Wrocławiu, więc miał prawo praktykować na Śląsku. I Wielkopolanie: drogiści, np. Mrowcowie, farmaceuci np. Mieczysław Soliński, który stworzył „Aptekę pod orłem”, „Aptekę pod gwiazdą” miał Stanisław Niziołkiewicz…. Wojciech Korfanty, kiedy go za propagowanie polskości, w klasie maturalnej w sierpniu 1895 usunięto z katowickiego gimnazjum, zdawał maturę w Wielkopolsce. W 23 lata później, w 1918 roku, Korfanty na posiedzeniu sejmu pruskiego złożył wniosek, aby do nowo powstającego państwa polskiego włączyć nie tylko ziemie zaboru pruskiego, ale i Górny Śląsk, bo tu mieszkają Polacy. To samo działo się na terenie Śląska cieszyńskiego. Także i tu sejmik lokalny Śląska cieszyńskiego uchwalił deklarację do Wiednia o przyłączeniu się do mającego powstać państwa polskiego. Nie było jeszcze Polski… Zanim nastąpił 11 listopada, zanim Piłsudski wrócił z Magdeburga, zanim w Warszawie zaczęto rozbrajać Niemców, tu już mówiono o mającym powstać państwie polskim i przyłączeniu tych ziem do Polski. To nie było sterowane z zewnątrz, ani aneksja ze strony państwa polskiego, bo go jeszcze w ogóle wtedy nie było. To były deklaracje miejscowych. Bardzo wysoko – nie tylko w Berlinie w parlamencie pruskim ale i w Wiedniu. Kiedy nastąpiła kapitulacja Niemiec, rewolucja w Niemczech, i upada cesarstwo niemieckie, to wtedy już w grudniu 1918 roku zwołano w Poznaniu Sejm dzielnicowy polski, na tych samych zasadach jak przed rozbiorami. Na ten Sejm wybierano posłów nie tylko na Pomorzu i w Wielkopolsce, ale również na Górnym Śląsku.
Z Górnego Śląska 423 delegatów, w tym 33 kobiety, brało udział w Sejmie dzielnicowym w Poznaniu. Sejmie polskim! I uchwalono włączenie się Górnego Śląska do odbudowy państwa polskiego. Kiedy Niemcy chcieli rozpędzić Sejm dzielnicowy polski, 27 grudnia 1918 roku wybuchło powstanie wielkopolskie. Już w styczniu na Śląsku chciano się włączyć w ten ruch, ale Wojciech Korfanty był na tyle przewidujący, i obyty w sferach parlamentarnych, że nie dopuścił do przyłączenia się do powstania wielkopolskiego, ale zabiegał na konferencji pokojowej w Wersalu, poprzez Dmowskiego i Paderewskiego o pokojowe, zagwarantowane traktatem, przyłączenie Śląska do Polski. W styczniu 1919 roku rozpoczęła się konferencja pokojowa w Wersalu, na której przynależność Wielkopolski do notyfikowanego już wówczas przez Piłsudskiego (w listopadzie 1918 roku) państwa polskiego, została zatwierdzona. To było dokonane dzięki powstaniu wielkopolskiemu; oparto się na dawnych granicach polskich. Natomiast postulat Górnego Śląska przekazano do komisji do spraw polskich (przewodniczył jej francuski dyplomata Cambon), bardzo życzliwej dla postulatów polskich; przewidziano, że część Górnego Śląska, gdzie – według pruskich spisów ludności jest większość ludności „języka polskiego”, powinna być włączona wprost do Polski. Bez przetargów politycznych. Kiedy jednak 7 maja projekt traktatu przedłożono Niemcom, wówczas Niemcy zaprotestowali, że przecież te tereny niemieckie nie mają żadnych tradycji państwowych przynależności do Polski, natomiast od setek lat funkcjonują poza państwowością polską, a poza tym jest tutaj przemysł ciężki, bez którego Niemcy nie są w stanie pokryć jakichkolwiek odszkodowań wojennych. Stanowisko Niemiec poparł Lloyd Georg, któremu zależało, żeby Francja i zaprzyjaźniona z nią Polska nie uzyskały większego znaczenia w Europie – przeciwstawiającego się angielskim aspiracjom, dlatego 4 czerwca 1919 roku Rada Najwyższa Ligi Narodów podjęła uchwałę o plebiscycie na Górnym Śląsku, bo – wprawdzie zamieszkuje te tereny ludność pochodzenia polskiego, ale ponieważ rząd niemiecki zaprzecza temu, dlatego należy przeprowadzić plebiscyt. Jeszcze Le Rond próbował przeprowadzić wniosek, żeby powiaty w których byli posłowie narodowości polskiej włączyć do Polski bez plebiscytu, ale ten wniosek przepadł wobec obstrukcji angielskiej. 14 czerwca 1919 roku, w traktacie wersalskim, w paragrafie 88 potwierdzono przeprowadzenie plebiscytu na Górnym Śląsku, ale – co niezmiernie ważne, przeprowadzonego gminami, a nie całym obszarem! A więc z góry przewidziano, że globalny plebiscyt nie byłby korzystny dla ludności polskiej, ponieważ najbardziej ludne tereny to miasta przemysłowe, które będą głosowały za Niemcami. Natomiast powiaty wiejskie nie mają tak licznej ludności, przeto będą zmajoryzowane. Postanowiono więc przeprowadzić plebiscyt gminami, później starać się jakoś te gminy z większością propolską wykroić z całego terenu plebiscytowego i przyłączyć do Polski. Tak, że z góry było wiadomo, że będą komplikacje, że wyniki plebiscytu, do którego dopuszczono tzw. emigrantów – urodzonych tu, na Śląsku, a którzy wyemigrowali na zachód, do Niemiec, do Nadrenii itd. Dało to blisko 200.000 niemieckich głosów. Polaków z Westfalii trochę przyjechało – około 15.000. Nie mieli za co przyjechać – kto miał im zapłacić za bilet? Kto dać utrzymanie w czasie plebiscytu? Gdzie?
Głosami tzw. emigrantów liczba globalna, niemiecka się umocniła. Po I wojnie światowej, po kilka lat trwającej walce propagandowej i zbrojnej (powstania śląskie) oraz licznych zabiegach dyplomatycznych i plebiscycie, podzielono Górny Śląsk w 1922 roku pomiędzy przegrane Niemcy i odrodzoną Polskę. Z polskiej części utworzono Województwo Śląskie ze stolicą w Katowicach oraz powołano Sejm Śląski o znacznych (autonomicznych) kompetencjach. Polską część Górnego Śląska zasiedla kolejna fala przybyszów. Po II wojnie światowej przeważające terytorium Śląska weszło w granice państwa polskiego. Terytorium historycznego Górnego Śląska dzieliła granica Polski Rzeczpospolitej Ludowej i Czechosłowacji. Obecnie znajduje się ono w granicach trzech państw: Polski, Czech i Słowacji. Dwuwiekowa industrializacja centralnej części Górnego Śląska na pograniczu małopolskim spowodowała napływ poszukującej zatrudnienia ludności z zewnątrz. Po drugiej wojnie światowej nastąpiły wymuszone migracje znacznych grup ludności, stymulowane przez odgórną politykę narodowościową. Wysiedlono znaczną część Niemców, a na terytorium Śląska przymusowo przesiedlono ludność z kresów Rzeczpospolitej. Kto dziś pamięta ile Ślązaków zginęło w Katyniu ,Miednoje i w Staszkowie ? W 1945 roku wywieziono na roboty tysiące Górnoślązaków do ZSRR. Wróciło niewielu. Ziemia górnośląska mimo wielu przeciwności zachowała jednak swoją tożsamość. Tożsamość, którą cechuje górnośląsko godka, pobożność, szacunek dla pracy, tolerancja dla innych kultur oraz duma z faktu bycia Górnoślązakiem.

*Wspomnienia o swoich Rodzicach z Wielkopolski – A.Rożanowicz,
/-/ A.Rożanowicz- rozmówca
/-/ Jerzy Mańka