W tym roku świat będzie potrzebował więcej węgla

Autor: JD
 
Analitycy wskazują, że w 2021 roku nastąpi wzrost popytu na węgiel.
Węgiel jest surowcem, który pozostaje najistotniejszym źródłem światowej produkcji energii elektrycznej, stanowiąc 38 proc. całkowitego udziału w 2019 roku.
W Unii Europejskiej węgiel pozostaje na cenzurowanym, prowadzony jest proces dekarbonizacji.
Natomiast rola węgla nie maleje a wręcz rośnie w niektórych krajach azjatyckich.
Przykładowo spółka Coal India planuje zwiększyć wydobycie węgla. Ma również w planach  inwestowanie w czyste technologie węglowe oraz odnawialne źródła energii, w tym w fotowoltaikę.
Azjatyckie gospodarki napędzane węglem
Coal India zamierza zwiększyć wydobycie węgla do poziomu ponad 1 mld ton. W ubiegłym roku zdołała wydobyć przeszło 600 mln ton surowca. Już w latach latach 2023-24 wydobycie spółki ma oscylować wokół poziomu 1 mld ton węgla. Zamierzeniem w Indiach jest zwiększenie wydobycia na krajowym rynku i ograniczenie importu surowca.
Analitycy wskazują, że w 2021 roku nastąpi wzrost popytu na węgiel. Powinno temu towarzyszyć umacnianie się cen surowca. Przewiduje się, że zużycie węgla wzrośnie o 3,8 proc. w trakcie 2021 roku.
W perspektywie do 2025 roku to właśnie Indie mają jeden z największych potencjałów wzrostu zużycia węgla. Wzrasta bowiem zapotrzebowanie na energię elektryczną, natomiast do realizacji wielu projektów infrastrukturalnych potrzeba coraz więcej stali oraz cementu.
O zwiększonym eksporcie węgla na rynki azjatyckie myśli między innymi Rosja. Rosyjski eksport węgla na rynki azjatyckie będzie sukcesywnie przeważał nad eksportem na rynki europejskie.
Węgiel jest tym surowcem, który pozostaje najistotniejszym źródłem światowej produkcji energii elektrycznej, stanowiąc 38 proc. całkowitego udziału w 2019 roku.
W Unii Europejskiej węgiel pozostaje na cenzurowanym, prowadzony jest proces dekarbonizacji. Natomiast rola węgla nie maleje, a wręcz rośnie w niektórych krajach azjatyckich. Popyt na węgiel ze strony rozwijających się gospodarek Azji będzie wypełniał lukę pozostawioną przez kraje odchodzące od węgla na rzecz gazu oraz odnawialnych źródeł energii.
Chiny, Indie i inne kraje Azji będą równoważyć spadki zapotrzebowania na węgiel w Unii Europejskiej czy Stanach Zjednoczonych.
W przypadku Unii Europejskiej idzie się wbrew trendowi światowemu, gdzie węgiel nadal pozostaje bardzo istotnym surowcem - podkreśla w rozmowie z portalem WNP.PL prof. Krystian Probierz, geolog. - Przykładowo Indie mocno stawiają na zwiększenie wydobycia węgla - dodaje.
Indie to węglowy potentat, obok Chin, które dominują na światowym rynku węgla. Chiny odpowiadają za ponad połowę światowego zużycia węgla - 65 proc.
Uniknąć fatalnego scenariusza
Węgiel to nadal w Chinach podstawa w zakresie wytwarzania energii elektrycznej. W Chinach, Indiach oraz innych krajach azjatyckich, które odpowiadają łącznie za około 75 proc. światowego zapotrzebowania na węgiel, inwestuje się w wydobycie i przetwarzanie tego surowca. Przy czym produkcja prądu w Chinach wiąże się także ze znaczącą dynamiką wzrostu w zakresie odnawialnych źródeł energii.
W walce na rzecz klimatu ważna jest światowa solidarność. Walczy się z naszym górnictwem węgla kamiennego, a stanowi ono około 1 proc. światowej produkcji tego surowca - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL dr hab. inż., prof. Akademii Górniczo-Hutniczej Paweł Bogacz. - Trzeba więc zapytać, co z pozostałymi 99 procentami? Poza Unią górnictwo węglowe ma się bowiem całkiem dobrze. Wystarczy tu wymienić Chiny, Wietnam czy Indie oraz Indonezję. Tam produkcja węgla rośnie. Osamotnione tego typu działania Unii w walce o klimat są więc skazane na niepowodzenie i będą skutkować przede wszystkim obniżeniem konkurencyjności unijnej gospodarki - dodaje.
Dopóki więc działania na rzecz klimatu nie będą podejmowane solidarnie, w skali całego globu, dopóty nie będzie sensownych efektów. Przecież emisja dwutlenku węgla to kwestia światowa, a nie poszczególnych regionów.
Cóż więc z tego, że UE może się ogłosić liderem w walce o klimat, skoro inne gospodarki w świecie mogą jej jeszcze bardziej odjechać.
A my, jako kraj na dorobku, możemy mieć do tego katastrofę na rynku pracy i stracić resztki własnej myśli technologicznej w energetyce i górnictwie. Lepiej, żeby taki scenariusz się nie spełnił - zaznacza Paweł Bogacz.