Materiały prasowe
być ważniejsze od celów klimatycznych
Całkowite odejście od węgla do 2049 roku byłoby niebezpieczne dla stabilności energetycznej Polski. Gwałtowna transformacja energetyczna mogłaby przynieść negatywne konsekwencje ekonomiczne oraz społeczne - twierdzi dr hab. Waldemar Karpa z Akademii Leona Koźmińskiego. Cenne spostrzeżenia naukowca otrzymaliśmy na portal netTG.pl Gospodarka i Ludzie.
– Złotym środkiem między walką o czystą planetę a rosnącym zapotrzebowaniem na energię może być optymalizacja kosztów bieżącego funkcjonowania sektora węglowego, zwiększenie udziału OZE w miksie energetycznym oraz inwestowanie w efektywne sposoby spalania węgla – dowodzi dr hab. Waldemar Karpa na podstawie opublikowanych niedawno badań naukowych.
Dr hab. Waldemar Karpa i Antonio Grginović, autorzy artykułu „(Not So) Stranded: The Case of Coal in Poland”, opublikowanego w grudniu na łamach czasopisma „Energies”, wyliczyli, że w obecnym tempie na wydobycie wszystkich światowych zasobów węgla kamiennego potrzeba 114 lat. Dla porównania odkryte dotąd złoża gazu i ropy naftowej mogą zostać całkowicie wyeksploatowane w ciągu najbliższych 50-52 lat. Rezerwy węgla kamiennego i brunatnego szacuje się na 17 489 mld ton ekwiwalentu węgla, z czego od 1950 roku wydobyto zaledwie 1,2 proc.
Węgiel ma się dobrze
Znaczenie węgla dla krajów rozwiniętych jest bardzo duże ze względu na uzależnioną od niego produkcję energii elektrycznej. Dotyczy to szczególnie Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji czy Indii. W tych ostatnich, mimo rosnących inwestycji w odnawialne źródła energii, wycofywanie się z węgla będzie najwolniejsze na świecie ze względu na wciąż rosnące zapotrzebowanie na energię.
Renesans węgla obserwowany pod koniec 2021 roku ma też związek z odbudową gospodarek po pandemii COVID-19. Jednocześnie rosnące ceny gazu i obfitość złóż węgla sprawiły, że stał się on bardziej konkurencyjny jako surowiec zapewniający wytwarzanie energii.
Popyt na energię wzrasta i będzie wzrastał. Dla wielu krajów same źródła niskoemisyjne nie są w stanie zagwarantować bezpieczeństwa energetycznego. Możemy odejść od węgla w Europie, ale w Azji i Ameryce Południowej będziemy mieli wciąż do czynienia z jego ogromnym wykorzystaniem. Ciekawym przykładem są Chiny, które zobowiązały się do zeroemisyjności do 2060 roku, choć infrastruktura do produkcji węgla jest stosunkowo młoda. Według badań może działać jeszcze przynajmniej 30 lat. To oczywiste, że nikt z niej nie zrezygnuje, bo oznaczałoby to niebagatelne straty finansowe – mówi dr hab. Waldemar Karpa z Akademii Leona Koźmińskiego.
Polski sektor węglowy
Autorzy artykułu zaznaczają też, że największe banki inwestycyjne na świecie przewidują stabilną cenę węgla na przestrzeni najbliższych czterech lat. Prognozy wskazują na stabilną średnią cenę ok. 150 dolarów za tonę tego surowca.
Jak wygląda sytuacja na polskim rynku? Z analizy ekonomistów Akademii Leona Koźmińskiego wynika, że polskie spółki węglowe mają się dobrze.
– Na przykład JSW SA w drugim kwartale wykazała skorygowaną EBITDA o 38 proc. wyższą od prognozowanej, głównie dzięki niższym od oczekiwań kosztom konwersji koksu. Trend cen węgla wskazuje bardzo dobre perspektywy na najbliższe 5 lat. Rentowność wzrosła również wśród spółek zajmujących się produkcją i dystrybucją energii, niezależnie od zwiększonych inwestycji. Mowa tutaj o spółkach PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA czy Polska Grupa Górnicza sp. z o. o. – mówi dr hab. Waldemar Karpa.
Złoty środek
Badacze twierdzą, że kompromisem między surowymi i wyśrubowanymi celami polityki klimatycznej a uniknięciem problemów gospodarczych związanych z transformacją energetyczną są działania, które będą zmierzały do tego, by inwestować nadwyżki finansowe uzyskane w związku z rosnącymi cenami węgla w działania restrukturyzacyjne i modernizację. Chodzi tutaj o zapewnienie miejsc pracy, programy związane z przekwalifikowaniem pracowników, ale też modernizację obecnej już infrastruktury, by zwiększyć bezpieczeństwo wydobycia węgla.
Ważne jest także wprowadzanie i korzystanie z istniejących już technologii, które mają ograniczać szkodliwy wpływ spalania węgla na środowisko. Zamiast drastycznych decyzji o kompletnym odejściu od węgla powinno się wdrażać technologie pozwalające „oczyszczać” emisje związane z jego spalaniem, zwłaszcza że dostępność tych technologii jest wysoka.
– Postęp technologiczny, taki jak instalacje do wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS), może być rozwiązaniem dla dekarbonizacji sektora węglowego w Polsce. Jednak koszty związane z technologią CCS wciąż stanowią barierę dla wprowadzenia tej technologii do polskiego sektora węglowego, co mogłoby znacząco obniżyć emisję CO2 – czytamy w artykule „(Not So) Stranded: The Case of Coal in Poland”.
Mamy Australię, w której w złożach węgiel jest zlokalizowany na poziomie 300-400 metrów pod ziemią. W przypadku Polski złoża znajdują się na poziomie 1200 metrów i głębiej. Jeżeli dostęp do złóż jest bardziej skomplikowany, to wiadomo, że koszty wydobycia będą wyższe. W tej chwili sytuacja rynkowa jest taka, że nawet import węgla z oddalonej o tysiące kilometrów Australii jest tańszy niż kupowanie węgla w Polsce – twierdzi dr hab. Waldemar Karpa.
Katastrofa klimatyczna versus społeczna
Badacze z Akademii Leona Koźmińskiego zwracają uwagę, że w Polsce produkcja energii z paliw innych niż węgiel niesie za sobą wiele wyzwań, trudności ekonomicznych i logistycznych. Wymienia się tutaj położenie hydrologiczne Polski, z nizinnymi rzekami, które nie pozwalają na rozwój energetyki wodnej. Z kolei czynniki geopolityczne są trudnością w imporcie gazu. Szansą jest wykorzystanie energii wiatrowej na Morzu Bałtyckim, ale przesył na południe kraju, gdzie zużycie energii jest największe, utrudnia proces transformacji energetycznej. Należy tutaj zaznaczyć, że Polska, dysponując produkcją energii na poziomie 49,3 GW (dane za 2020 rok), aż 63 proc. wytwarza przy użyciu węgla i elektrowni węglowych.
Zachłysnęliśmy się ambitnymi celami klimatycznymi. Ale ich osiągnięcie trochę nam zajmie. Rozwiązaniem jest rozsądne korzystanie z węgla – zmiany w kierunku oczyszczania spalania i zwiększania bezpieczeństwa. Musimy uważać, żebyśmy nie zrobili sobie większej katastrofy niż ekologiczna – katastrofy gospodarczej i społecznej – mówi dr hab. Waldemar Karpa.
Zamykanie kopalń węgla kamiennego jest kwestią wrażliwą ze względu na znaczące koszty społeczne. Szczególnie gdy sięgamy pamięcią do transformacji lat 90. i sytuacji społecznej na terenach objętych prywatyzacją kopalń. Dlatego też w związku z planowanymi ostatnimi wyłączeniami Polska do 2049 roku musi zabezpieczyć środki na wsparcie regionów narażonych na wycofywanie węgla, w szczególności Śląska.