Związkowcy i politycy są wspólnie odpowiedzialni za stan górnictwa

Jerzy Dudała
 
Związkowcy nie czują się odpowiedzialni za sytuację w górnictwie.
Wychodzą z założenia, że napnie się muskuły i wyrwie jakieś pieniądze. W latach wysokich cen węgla ulegano presji wzrostu płac, który nie był poprzedzony wzrostem wydajności. Teraz mamy tłumaczenie, że Unia Europejska przyjęła wredne rozwiązania - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja, były wicepremier i minister gospodarki.
Janusz Piechociński wskazuje na brak działań w górnictwie po roku 2015. Uważa, że zgodzono się na dyktat związkowy w sektorze węglowym, bo liczono, że będzie lepiej.
Teraz trzeba, pilnować kwestii kosztowych, zająć się organizacji pracy. – W górnictwie nie ma już obecnie miejsca na podwyżki płac - uważa były minister gospodarki.
Jeszcze niedawno politycy PiS-u chwalili się węglem i mówili o roli węgla w gospodarce. To się całkiem zmieniło. I cały czas trwają nerwowe rozmowy dotyczące dalszej transformacji górnictw - podkreśla Janusz Piechociński.
Jak pan ocenia przyjętą przez rząd Politykę energetyczną Polski do 2040 roku?
Ze znacznym opóźnieniem ten dokument został przyjęty. W 2013 roku rozpoczęliśmy prace nad polityką energetyczną i w 2015 roku projekt trafił do konsultacji. Jednak była wtedy tak kiepska atmosfera i tak demagogiczne podejście do tych kwestii, że zostawiliśmy to kolejnemu rządowi. I jak widać, trzeba było czekać aż kilka lat, żeby tę politykę energetyczną przyjęto.
Od tamtej pory wiele się zmieniło…