do tego, by surowców z Rosji nie było w Unii wcale
Jerzy Dudała
Nie ma dobrych Rosjan. Ci dobrzy siedzą teraz w rosyjskich więzieniach za protesty. Sondaże pokazują bardzo wysokie poparcie Rosjan dla wojny i prób rekonstrukcji imperium sowieckiego. Nikt nie chce być jego częścią, a szczególnie państwa, które doświadczyły zbrodniczej okupacji sowieckiej. Stąd ważne są sankcje oraz zaprzestanie importu do UE surowców energetycznych - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Marcin Roszkowski, ekonomista, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Marcin Roszkowski wskazuje, że potrzebna jest fizyczna i rzeczywista dywersyfikacja - taka, dzięki której gaz i ropa nie będą pochodziły z terenu Federacji Rosyjskiej.
Dlatego, że środki z tytułu zakupu tych surowców napędzają agresywną politykę Kremla.
Nie tylko zresztą na Ukrainie, co widać od lat. Zobaczymy też, czy Niemcy zamkną Nord Stream 2. Wiadomo, że gospodarka niemiecka jest w olbrzymim stopniu uzależniona od surowców sprowadzanych z Rosji - podkreśla Marcin Roszkowski.
O nowej rzeczywistości na rynku surowców energetycznych będziemy dyskutować na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach w dniach 25-27 kwietnia.
Czy wojna w Ukrainie spowoduje trwałą zmianę w unijnej polityce energetycznej?
- Bardzo wiele zależeć będzie od tego, jak dużą determinację wykażą Niemcy w zakresie zmiany rosyjskiego gazu na inne surowce. Czy będą chcieli jak najszybciej postawić terminale LNG, czy dalej będą nabywać rosyjski gaz, przesyłany przez gazociąg Nord Stream 1.
Potrzebna jest fizyczna i rzeczywista dywersyfikacja - taka, dzięki której gaz i ropa nie będą pochodziły z terenu Federacji Rosyjskiej. Dlatego, że środki z tytułu zakupu tych surowców napędzają agresywną politykę Kremla. Nie tylko zresztą na Ukrainie, co widać od lat. Zobaczymy też, czy Niemcy zamkną Nord Stream 2. Wiadomo, że gospodarka niemiecka jest w olbrzymim stopniu uzależniona od surowców sprowadzanych z Rosji.
Natomiast nie sądzę, żeby zmienił się kierunek polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Być może jedynie inaczej rozłożone zostaną poszczególne akcenty. Stąd pojawiły się także głosy, że może węgiel mógłby być paliwem przejściowym. A wśród entuzjastów tego paliwa zapanował entuzjazm.
A czy sytuacja wojny w Ukrainie to nie jest czynnik, który powinien wpłynąć na zmianę polityki energetyczno-klimatycznej UE o 180 stopni? Może pora porzucić wysiłki na rzecz walki z emisją CO2 a zająć się kwestiami bezpieczeństwa energetycznego?
- Akurat takiego kroku w UE nie podejmą, nawet w obliczu wojny w Ukrainie. Trzeba by na to zgodę całej Unii, a gospodarka unijna od lat jest przestawiona w kierunku dekarbonizacji. A unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) jest narzędziem wymuszającym eliminację paliw kopalnych.
Jednak kiedy poziom cen uprawnień zaczął przeszkadzać gospodarce niemieckiej, to nagle okazało się, że te ceny zaczęły spadać. Oczywiście różni politycy będą chodzić i opowiadać o potrzebie zmiany polityki klimatycznej UE, ale taka zmiana się nie wydarzy.
Może być chwilowe złagodzenie, ale generalnie kierunek będzie jeden, czyli zmierzanie ku dekarbonizacji. Wątpię, żeby mógł nastąpić jakiś gwałtowny zwrot w polityce UE w tym obszarze. Od piętnastu lat gospodarka unijna podąża w kierunku zielonej energii.
Tutaj pojawiają się też oczywiście problemy, bowiem to będzie wypychać z UE przemysły energochłonne, w tym między innymi huty czy producentów cementu. Natomiast obecnie jest pora, żeby wywierać na Niemców presję aby skończyły z importem surowców z Rosji. Niech podadzą datę wyjścia - tak jak potrafili zrobić, jeżeli chodzi o atom.
Niemcy obrały strategię na przeczekanie. I kiedy - daj Boże - wojna na Ukrainie już się skończy, to szybko wrócą do robienia biznesów z Rosją.
- Zgadzam się z tym. Niemcy czekają aż wojna w Ukrainie się skończy, żeby wrócić do interesów z Federacją Rosyjską. Pytanie zatem, czy jesteśmy w stanie wraz z sojusznikami wymóc to, by Niemcy ogłosiły, że kończą ze sprowadzaniem rosyjskiego gazu.
To nie jest wojna Putina z Ukrainą. To jest wojna Rosji z Ukrainą. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy zabraknie Putina a któryś z wychowanków Gerharda Schroedera ogłosi że „wygraliśmy” i możemy wracać do robienia interesów z Rosją jak poprzednio. To jest realne zagrożenie.
Polska jest zbyt słaba, by mogła na Niemczech cokolwiek wymuszać…
- Ale to jest ten moment i znalazłoby się tu kilku sojuszników. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wskazywał ostatnio na potrzebę zmiany w zakresie importu rosyjskich surowców. To z pewnością będzie trudne, by wymusić na naszych zachodnich sąsiadach zakończenie importu rosyjskich surowców, ale trzeba próbować.
Natomiast powtórzę: nie wierze w to, że polityka klimatyczna UE ulegnie zmianie. Natomiast trzeba dążyć do tego, żeby surowców z Rosji nie było w UE.
To Rosja zwiększy ich sprzedaż na rynki azjatyckie.
- Niech sobie Rosja znajdzie nabywców w Azji. Rosja nie jest w stanie być równorzędnym partnerem dla Chin. Chińska gospodarka jest nieporównywalnie silniejsza od rosyjskiej i o wiele bardziej zaawansowana technologicznie. Poza tym Chiny wiedzą, że Rosja nie będzie miała wyboru. To nie jest dobre w jej przypadku dla przyszłych negocjacji.
A jeżeli nic się nie zmieni, to czy czeka nas w perspektywie kolejnych kilku lat kolejna wojna?
Wygrana Ukrainy to także wygrana Europy. Przed laty w Tbilisi śp. prezydent Lech Kaczyński ostrzegał, że po Ukrainie my jesteśmy następni. Nie ma dobrych Rosjan. Ci dobrzy siedzą teraz w rosyjskich więzieniach za protesty.
Sondaże pokazują bardzo wysokie poparcie Rosjan dla wojny i prób rekonstrukcji imperium sowieckiego. Nikt nie chce być jego częścią, a szczególnie państwa, które doświadczyły zbrodniczej okupacji sowieckiej. Stąd ważne są sankcje oraz zaprzestanie importu do UE surowców energetycznych z Federacji Rosyjskiej.