Polska Agencja Prasowa
W Polsce 75 proc. energii jest wciąż wytwarzane z węgla i skok transformacyjny będzie następował wraz z realizacją inwestycji, a nie w sposób cudowny - powiedział w rozmowie z Super Expressem poseł PiS, były minister energii Krzysztof Tchórzewski. Ocenił, że podobnie jak w 2015 r. tak i teraz uda się rozwiązać kryzys w górnictwie.
Krzysztof Tchórzewski był pytany przez Super Express o rozmowy dotyczące propozycji ministra Jacka Sasina w sprawie kopalń i przyszłości górnictwa. Tchórzewski stwierdził, że w tej sprawie "jest optymistą". - Udało nam się rozwiązać kryzys w 2015 r., uda nam się i teraz. Energetyka i górnictwo zmierza we właściwym kierunku, wszystko jest uzgodnione z Komisją Europejską i to, co do tej pory się w Polsce działo, też było z nią uzgadniane. Jest problem, ale nie jest to żadna katastrofa - podkreślił Tchórzewski.
Dopytywany, skąd się wziął w takim razie kryzys, odpowiedział, że z powodu ciepłej zimy i chłodnego lata. - Ten rok jest dość wyjątkowy, a dodatkowo nie działa aż tak klimatyzacja, którą ma już prawie 10 proc. domów (...). W 2015 r. jako rząd PiS odziedziczyliśmy tragiczną sytuację w górnictwie. I poradziliśmy sobie z tym, że były nadwyżki węgla. Poradzimy sobie i tym razem. Choć wtedy mieliśmy też szczęście, bo po ciepłej zimie było upalne lato. Pomożemy górnikom tak, jak poprzednio - zapowiedział Tchórzewski.
Dodał, że wtedy zastał zadłużenie górnictwa na poziomie 11 mld zł i nastąpiła reorganizacja. - Rozwiązaliśmy dwie potężne firmy, Katowicki Holding Węglowy i Kompanię Węglową. Rozwiązaliśmy zbiorowe umowy pracy, do czego też trzeba było przekonać górników. To nie było łatwe. Udało się odrzucić tę narośl, te spółki, w które obrosło górnictwo. Dokapitalizowanie na poziomie 3,2 mld zł wystarczyło do obsłużenia inwestycji zadłużenia. To jest garb, który jest wciąż dla górnictwa problemem - podkreślił Tchórzewski.
Pytany z kolei, czy znów trzeba będzie zamykać kopalnie, zaznaczył, że to jest kwestia polityczna i wynika to z podpisanego pakietu zimowego. Wskazał także, że w 2021 r. z najstarszych elektrowni zostanie odstawionych ok. 4 tys. megawatów, a w 2025 r. następnych 4-6 tys. - To będzie duża redukcja zużycia węgla. Choć podkreślę, że to też nie będzie dramat, bo będzie po prostu trzeba bardzo ograniczać import, który się rozbrykał w związku ze zwiększonym zużyciem w nowych elektrowniach w Kozienicach i Opolu. Import był zdecydowanie za duży i stworzył bałagan na rynku - zauważył Tchórzewski.
W jego opinii spadek cen na świecie nałożył się na długoterminowe kontrakty, a system wahania cen węgla jest ustalony na 3-5 lat. - Do tego menedżerowie spółek premiowani za wyniki z konkretnej spółki nie patrzyli tak, jak właściciel, tak jak państwo - na całokształt. Trzeba będzie tu większych rygorów związanych z przepisami. To jednak rzecz do opanowania. Nie tylko nie ma tragedii, ale możemy czuć się bezpiecznie pod względem energetycznym - stwierdził były minister energii.
Zapytany, dlaczego należałoby zamknąć dwie kopalnie szybciej, a mówi się o kopalniach Wujek i Ruda jeszcze raz podkreślił, że to kwestia decyzji politycznej i porozumienia, czy je dokapitalizować, czy zamknąć. - Problem pojawił się z tego powodu, że trzeba otwierać kolejne pokłady. Są one niżej, na dłuższych korytarzach. Efektywność pracy w takich pokładach i transportu na górę spada. Zarazem nie można też pozwolić na bankructwo kopalń. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że energia z węgla będzie coraz droższa, mamy wiele elektrowni węglowych, które są stare i będą zamykane - zaznaczył Tchórzewski.
Zauważył także, że w Polsce 75 proc. energii jest wciąż wytwarzanej z węgla i skok transformacyjny będzie następował wraz z realizacją inwestycji, a nie "w sposób cudowny".