Autor: JD
Elektrownia Bełchatów to największy zakład opalany węglem
brunatnym w Europie. To przy tym największy rodzimy wytwórca prądu odpowiadający za około 20 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. W działającej przy elektrowni kopalni już od 2030 roku nastąpi znaczący spadek wydobycia z powodu sczerpywania się złóż. Na razie nie ma koncesji dla nowej odkrywki Złoczew i coraz częściej padają pytania, co w przyszłości mogłoby być alternatywą dla węgla brunatnego w Bełchatowie i okolicach.
Potrzebny jest rzetelny dialog z udziałem wszystkich interesariuszy, dotyczący regionu bełchatowskiego i tamtejszego rynku pracy w kolejnych dekadach.
Istotna będzie identyfikacja realistycznych projektów ze wskazaniem możliwych źródeł ich finansowania.
Trzeba się zastanowić, jakiego rodzaju inwestycje będą najważniejsze do zrealizowania w regionie Bełchatowa i okolic.
- W przypadku sektora węgla brunatnego sytuacja jest skomplikowana - ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL dr hab. inż. Paweł Bogacz, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej. - Przedłużający się proces decyzyjny w realizację inwestycji w nowe odkrywki, w tym w odkrywkę Złoczew, może zrodzić niedługo problemy natury społecznej. W Bełchatowie i okolicach mieszka i pracuje tysiące ludzi, którzy bezpośrednio i pośrednio związani są z branżą węgla brunatnego. Zarówno od strony jego wydobycia, jak i wytwarzania z niego energii - podkreśla Paweł Bogacz.
W ujęciu bezpośrednim chodzi o pracowników kopalni i elektrowni, natomiast w ujęciu pośrednim o firmy wspomagające oraz zaplecza, a także ich rodziny oraz społeczności lokalne.
Wiadomo, że odkrywka Złoczew to być albo nie być dla przyszłości Elektrowni Bełchatów, a także bardzo ważna determinanta rozwoju dla samego Bełchatowa - wskazuje Paweł Bogacz.
Miasto to bowiem, jak wiele innych, rozwinęło się bowiem z niewielkiej miejscowości dzięki powstaniu kombinatu wydobywającego i przerabiającego kopalinę - w tym wypadku węgiel brunatny.
- To ważne również dlatego, że kenozoiczne złoża węgla brunatnego w Polsce są dużo bardziej rozproszone i nieciągłe, niż ma to miejsce jest w przypadku paleozoicznych złóż węgla kamiennego. W samym Bełchatowie i okolicach nie dostrzegam więc potencjału, który zdolny byłby przejąć pracowników z sektora węgla brunatnego - zaznacza Paweł Bogacz.
Zwraca przy tym uwagę na fakt, że na Górnym Śląsku i powstałemu tam - dzięki przeszło dwustu latom wydobycia i przetwórstwa węgla kamiennego - okręgowi przemysłowemu, możliwości w zakresie przechodzenia z kopalń do innych miejsc pracy jest o wiele więcej. Na razie zatem jest wyczekiwanie i coraz częściej padają pytania: co może być w przyszłości alternatywą dla węgla brunatnego.
Przed paroma miesiącami w raporcie Fundacji Instrat, powstałego na zlecenie ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, wskazano, że województwo łódzkie może stać się drugim największym beneficjentem unijnych funduszy na sprawiedliwą transformację regionów węglowych.
Zaznaczono, że w zielonych inwestycjach może powstać nawet 6 razy więcej miejsc pracy niż jest obecnie w górnictwie i spalaniu węgla brunatnego w Elektrowni Bełchatów. Warunkiem jest stworzenie planu odchodzenia od węgla w regionie oraz akceptacja celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Według Instratu, zielone miejsca pracy mogą z nawiązką zastąpić obecne zatrudnienie w górnictwie i spalaniu węgla brunatnego w Elektrowni Bełchatów.
Taki kierunek jednych przekonuje, a innych nie. Tym bardziej potrzebny jest rzetelny dialog z udziałem wszystkich interesariuszy, dotyczący regionu bełchatowskiego i tamtejszego rynku pracy w kolejnych dekadach. Istotna będzie identyfikacja realistycznych projektów ze wskazaniem możliwych źródeł ich finansowania. Trzeba się zastanowić, jakiego rodzaju inwestycje będą najważniejsze do zrealizowania w regionie Bełchatowa i okolic. Chodzi bowiem o złożone i długofalowe procesy.