Trybuna Górnicza autor: Aldona Minorczyk-Cichy
górnictwa uderzy w Rudę Śląską, potem w Rybnik. Na koniec w Jastrzębie-Zdrój
Utracone daniny publiczne wynikające ze zmian w górnictwie w latach 2021-2050, czyli do zakończenia procesu likwidacji śląskich kopalń, to między 54 a 137 mld zł. Do tego dojdzie koszt zasiłków dla bezrobotnych tylko z samych firm okołogórniczych – od 471 do 692 mln zł oraz koszt dofinansowań do prowadzenia przez nich działalności gospodarczej – od 140 do 149 mln zł. Tak wynika z ekspertyzy wykonanej na zlecenie Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej przez ekspertów Centrum Badań i Rozwoju Uniwersytetu Ekonomicznego.
To już druga ekspertyza na zlecenie GIPH. Pierwsza dotyczyła sektora wydobywczego. Jej autorami są dr Łukasz Bielecki, prof. UE dr hab. Tomasz Ingram oraz dr Marcin Baron. Dokument ten został przesłany do Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych.
Raport potwierdza, sygnalizowane wcześniej, daleko idące negatywne skutki procesu transformacji, zarówno dla firm, jak i całych regionów górniczych – pisze w liście do wicepremiera Janusz Olszowski, prezes GIPH.
A oto szczegóły. Utracone daniny publiczne wynikające z potencjalnych zmian w górnictwie to kwoty oscylujące pomiędzy 54 a 137 mld zł w latach 2021-2050 w zależności od przebiegu procesu transformacji. Koszty zasiłków dla bezrobotnych, tylko dla pracowników zwalnianych z przedsiębiorstw okołogórniczych w związku ze zmianami w górnictwie, w analogicznym okresie od 2021 do 2050 r., mogą wynieść od 471 do 692 mln zł w różnych scenariuszach. Zaś koszty dofinansowań do prowadzenia działalności gospodarczej dla osób odchodzących z przedsiębiorstw okołogórniczych mogą wynieść od 140 do 149 mln zł w latach 2021-2050.
Wąskie kompetencje
Tu warto podkreślić, że w związku ze zmianami w branży okołogórniczej na rynku pracy, zwłaszcza w regionach silnie tradycyjnie związanych z górnictwem, znajdzie się więcej osób poszukujących pracy. Będą to pracownicy o relatywnie wysokich, choć często bardzo wąskich kompetencjach.
Pozostałe koszty są związane z wydatkami ponoszonymi przez przedsiębiorców. Największe to inwestycje związane z transformacją działalności w przedsiębiorstwach, koszty doskonalenia kompetencji (tak w przedsiębiorstwach okołogórniczych, jak i firmach zatrudniających ich byłych pracowników). To także koszty obniżonej produktywności nowo zatrudnianych pracowników. Autorzy raportu podkreślają, że zgodnie z wynikami badań prowadzonych w USA, w ciągu pierwszego pół roku od momentu zatrudnienia, niezależnie od stopnia dostosowania do wymogów stanowiska pracy, nowi pracownicy osiągają jedynie do 75 proc. pożądanej przez pracodawców efektywności.
Istotne są koszty społeczne i indywidualne związane z powstawaniem swoistych „enklaw ubóstwa” w regionach tradycyjnie silnie związanych z górnictwem. Według autorów raportu na obszarach tych problematyczny może okazać się wzrost przestępczości, alkoholizmu czy innych negatywnie ocenianych skutków społecznych. Nie można wykluczyć poszukiwania sposobów zarobkowania w „szarej strefie”.
Trzeba też pamiętać, że przedsiębiorstwa okołogórnicze oferują stabilne stanowiska pracy, a pracownicy w nich zatrudnieni to nierzadko osoby z wieloletnim stażem w branży, a nawet w konkretnej organizacji. Niestety nie jest to obecnie standardem na rynku pracy, który cechuje się dużą zmiennością, pracownicy są zmuszani do częstych zmian pracodawców, a umowy zawierane z zatrudnionymi nie zawsze gwarantują takie warunki, jakie mają obecnie pracownicy przedsiębiorstw okołogórniczych. To może powodować problemy z dostosowaniem się do nowych realiów.
Zasilanie z budżetu
W procesie ograniczania działalności górniczej, a co za tym idzie okołogórniczej, istotna presja ekonomiczna powstaje pomiędzy poziomem krajowym a lokalnym. Długotrwała transformacja będzie wymagała stałych zasileń z budżetu państwa. Z kolei szybki proces likwidacji silnie uderzy w budżety wybranych samorządów lokalnych – czytamy w raporcie.
Procesy likwidacyjne oraz powiązane z nimi zmniejszanie skali działalności firm okołogórniczych – zdaniem ekspertów Uniwersytetu Ekonomicznego – przełożą się w pierwszej kolejności na utratę dochodów budżetowych w samorządzie gminnym i powiatowym.
O ile bowiem w skali budżetu krajowego łatwiej będzie zrównoważyć powstające niedobory, to w skali budżetów lokalnych będą one nieporównanie większe, a co za tym idzie bardziej dotkliwe. Co więcej, na poziomie lokalnym możemy mieć do czynienia z efektem kuli śnieżnej w pogarszającej się sytuacji budżetowej. Z jednej strony bowiem będzie malała strona dochodowa budżetów, z drugiej natomiast będą zwiększały się obciążenia wydatkami na likwidację negatywnych skutków społecznych wygaszenia górnictwa – czytamy w raporcie.
Naukowcy dodają, że mając na uwadze silne sterytorializowanie górnictwa oraz uwzględniając doświadczenia – nie tylko polskie – z wcześniejszych lat, należy zakładać, że postępujące procesy likwidacyjne będą prowadziły do wyłaniania się obszarów problemowych (dzielnic, miast i gmin), dla których potrzebna będzie sprawna interwencja pozwalająca przeciwdziałać wykluczeniom lub minimalizować ich skutki.
W pierwszej kolejności odpowiedzialność za jej realizację spocznie na barkach samorządów lokalnych. Można przewidywać, że w najbliższych latach proces ten będzie dotyczył w pierwszej kolejności Rudy Śląskiej i wybranych sąsiadujących miast. Następnie Rybnika i otaczających go gmin, by w ostatniej „fali” uderzyć w Jastrzębie-Zdrój i pobliskie obszary wiejskie – podsumowują.