Nad zmianami w studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego
na obszarze, gdzie eksploatowane jest złoże dolomitu głosować mają 17 grudnia radni pod kieleckiej Morawicy. Sprawa budzi emocje, bowiem chodzi o możliwość dalszego funkcjonowania tej kopalni, ale w oddalonym o kilkaset metrów na południe miejscu. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się część mieszkańców, a także niektórzy radni oraz burmistrz. Inni radni są za przesunięciem i dalszą eksploatacją złoża, co jest źródłem miejscowych dochodów. Chcą też pełnych wyjaśnień dotyczących sprzeciwu burmistrza w tej sprawie.
Przez kopalnię ograniczony zostanie rozwój pewnej części naszej gminy i więcej stracimy niż zyskamy – mówił w czerwcu burmistrz Morawicy.
Jeden z radnych pyta, czemu blokowane jest rozwiązanie zmniejszające niedogodności dla mieszkańców, a także, co dalej z oczekiwaną przez nich i przyszłych inwestorów budową Południowej Obwodnicy Morawica-Wola Morawicka.
Na początku roku niemal wszyscy mieszkańcy przeciwni byli przesunięciu kopalni. Dziś 170 z nich popiera taką możliwość.
O przesunięcie kopalni Wola Morawicka o kilkaset metrów na południe stara się jej właściciel – prywatny inwestor, który eksploatuje zalegający tu dolomit od 6 lat. Chce w ten sposób zrobić miejsce dla planowanej w tej okolicy od dawna budowy południowej obwodnicy Morawicy, a także przede wszystkim zminimalizować negatywne oddziaływanie działalności zakładu górniczego na znajdujące się w sąsiedztwie kopalni domostwa.
Burmistrz: więcej stracimy niż zyskamy
Do tego potrzebne jest jednak uchwalenie koniecznych zmian w miejscowym Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego tego terenu. Burmistrz miasta i gminy jest temu przeciwny i uzasadnia to m.in. dobrem mieszkańców czy zagrożeniem degradacją środowiska.
- Przez kopalnię ograniczony zostanie rozwój pewnej części naszej gminy i więcej stracimy niż zyskamy – mówił na czerwcowej sesji Marian Buras, burmistrz Morawicy. Wskazywał też, że mieszkańców mogłoby uspokoić tylko stanowcze stanowisko rady, że nie wyraża zgody na poszerzenie kopalni.
Jego zdaniem, głosowanie niektórych radnych za kopalnią to nieporozumienie, zaniepokoiło go to i na pewno to nie było reprezentowanie interesu mieszkańców. - To jest konflikt, który nie jest do rozwiązania, w jakimś sensie. Kopalnia musiałaby przestać działać – mówił burmistrz.
Powoływał się na głos mieszkańców, którzy – według niego – czują się rozgoryczeni. Kopalnia, wbrew obietnicom, jest uciążliwa ze względu na kurz, hałas, drgania i samochody stojące w kolejkach.
- Po raz pierwszy dowiedziałem się o tym temacie na jednej z sesji w roku 2020, jak i na komisjach stałych, kiedy to Burmistrz Miasta i Gminy Morawica przedstawił ogólny zarys problemu. Od tamtej pory burmistrz poruszał ten temat często, oczekując w tej sprawie negatywnego i, jak określał, jednolitego, "monolitycznego" stanowiska radnych miasta i gminy Morawica – relacjonuje Robert Żołądek, gminny radny Morawicy.
Czy wszyscy są przeciw?
Żołądek opowiada, że na zdalnej sesji w listopadzie ubiegłego roku, kiedy omawiane były m. in. uwagi do projektu studium uwarunkowań i kierunków gminnego zagospodarowania przestrzennego, burmistrz odniósł się w swojej wypowiedzi do tej sytuacji. Miał podkreślić m.in. że nie jest przeciwko przedsiębiorczości, ale musi wziąć pod uwagę głos lokalnej społeczności i negatywnie zaopiniować „uwagę kopalni”.
Kopalnia kopalni nierówna?
Jednocześnie, jak zaznacza radny, burmistrz wspominał wtedy też, że na tym terenie "funkcjonują równolegle inne kopalnie: Morawica i Radkowice” i że "te instytucje funkcjonują razem z ludźmi, i być może nawet ta uciążliwość czasami wcale nie jest mniejsza, ale ludzie jakoś to rozumieją, bo wiedzą, że również te kopalnie rozumieją tych ludzi, bo trzeba ich zrozumieć".
- Od samego początku byłem przeciwny, aby negatywne stanowisko Rady miejskiej w Morawicy, o które zabiegał pan burmistrz w swoich wystąpieniach - w tym również moje, dotyczące sprawy Kopalni Wola Morawicka, było oparte jedynie na informacjach i dowodach przekazywanych przez pana burmistrza i niektórych mieszkańców Woli Morawickiej - twierdzi radny.
Żołądek zabiegał o to, by radni, a także mieszkańcy gminy mogli wysłuchać także innych stron tego sporu. Na to, według niego, nie chciał zgodzić się burmistrz, który promował pomysł „wygaszania istniejących w gminie złóż”.
Sesji nadzwyczajnej nie będzie
W czerwcu udało się w końcu doprowadzić do wysłuchania przez radnych argumentów właściciela kopalni. Poinformował on ich o planach zamknięcia wydobycia na obecnym obszarze i przeniesieniu go, wraz z zakładem przetwórczym, o około 400 metrów w kierunku południowym, na obszarze wsi Wola Morawicka.
- Dalsze szczegóły, które pojawiły się w tej prezentacji pozwalały mi logicznie stwierdzić, że planowane zmiany mają rozwiązać podstawowy problem, jakim jest zmniejszenie uciążliwości wynikającej z działalności kopalni w stosunku do sąsiadujących z nią mieszkańców – przyznaje Robert Żołądek.
Podczas tej prezentacji dowiedział się m. in. że wspominana przez burmistrza Morawicy strategia o "wygaszaniu istniejących złóż kopalnianych" i zamykaniu wydobycia działać ma „wybiórczo” i nie dotyczyć ma innego, eksploatowanego na tym terenie złoża przez Kopalnię Wapienia Morawica, której jak twierdzili prezenterzy, pozwala się na zwiększenie wydobycia kruszywa o 250 000 Mg/rok, a także na eksploatację 15 m głębiej - kolejnego, IV poziomu (+195 m n.p.m.).
- Przy okazji następnych posiedzeń sesji i komisji stałych pan burmistrz unikał odpowiedzi na stawiane przeze mnie pytania dotyczące szczegółów zwiększenia wydobycia dla Kopalni Wapienia Morawica w ramach tego samego studium – zauważa radny i dodaje, że im więcej było różnych, bardzo często sprzecznych, stanowisk dostarczanych przez obie strony sporu, tym bardziej uzasadnione było, jego zdaniem, publiczne spotkanie z udziałem wszystkich stron, któremu miała być poświęcona sesja nadzwyczajna i którą zaproponował burmistrzowi przewodniczący rady. Dzięki temu, można byłoby wypracować ostateczne konkluzje w tej sprawie. Na jej zwołanie także nie zgodził się burmistrz.
Mieszkańcy: nie wiedzieliśmy
Udało się jednak doprowadzić do spotkania części radnych, inwestora chcącego przesunąć wydobycie z dala od zabudowań z mieszkańcami.
- Na początku mieszkańcy dość burzliwie wyrażali swoje niezadowolenie wobec kopalni, lecz w trakcie przedstawiania szczegółowych założeń dotyczących perspektywy odsunięcia się zakładu od linii zabudowy o 400 metrów w stronę południową, nastroje cichły i niektórzy wręcz mówili: "ale my o tym nie wiedzieliśmy czy "nam zostało wcześniej to wszystko inaczej przedstawione" – takie m.in. wypowiedzi z tego spotkania przytacza radny.
Jak w styczniu podawała TVP Kielce, mieszkańcy tej okolicy deklarowali wtedy swój sprzeciw wobec inwestycji. Skierowali też do władz gminy petycję w tej sprawie. Skarżyli się m.in. na uciążliwy hałas, a nawet odgłosy wybuchów dochodzących z kopalni.
- Tu nie da się funkcjonować. Strzały? Pojedziemy na kopalnie, zwrócimy uwagę, to się śmieją w oczy: "Jak się przewróciło, to se pan podniesie” – opowiadał jeden z mieszkańców.
Przedstawiciel inwestora tłumaczył z kolei, że czujniki nie wykazywały żadnych drgań i zapewniał, że po przesunięciu o kilkaset metrów na południe, kopalnia znacznie odsunie się od domów.
Trzy miesiące po spotkaniu z grupą radnych i inwestorem, okoliczni mieszkańcy złożyli około 170 podpisów z poparciem dla planu odsunięcia wydobycia od zabudowań w Woli Morawickiej.
Kto jest stronniczy, a kto sprawiedliwy?
Czerwcowa sesja absolutoryjna miała, według radnego, burzliwy charakter. Wzięli w niej m.in. udział przedstawiciele zarządu chcącej przesunąć się o kilkaset metrów na południe kopalni dolomitu. Jak relacjonuje Robert Żołądek, przez swoje pytania w tej sprawie i wnioski dotyczące wysłuchania kilku stron tego sporu, stał się on obiektem krytyki ze strony władz gminy, które, także na oficjalnym ich portalu, zarzucały mu m.in. "stronniczość" stanowiska i "adwokacką" postawę.
- Osobiście jako mieszkaniec Morawicy doświadczam uciążliwości z działalności zarówno jednej (Kopalnia Morawica), jak i, w mniejszym stopniu, drugiej (Wola Morawicka) kopalni, i jeszcze raz podkreślam, że powinny one być jednakowo traktowane - podkreśla radny.
Wśród pytań, jakie w swoim oficjalnym stanowisku zadaje władzom i innym radnym, jest to, dlaczego jako samorząd mieliby rezygnować tylko z jednego podmiotu tej działalności, który, jak wiadomo, jest źródłem tutejszych dochodów, a także – co dalej z oczekiwaną przez mieszkańców budową Południowej Obwodnicy Morawica-Wola Morawicka.
Kolejna sesja – 17 grudnia. Radni mają na niej głosować nad zmianami w studium. M. in. nad zgłoszoną do niego uwagą o dopuszczeniu fragmentu terenu, na który ma zostać przesunięte złoże, do eksploatacji powierzchniowej. Zgodnie z życzeniem burmistrza – cały ten obszar miałby mieć przeznaczenie rolnicze.
- Burmistrz wspomniał o zebraniu wiejskim z mieszkańcami, które odbyło się we wrześniu 2020 i, jak stwierdził, tu cytat: "nie było jednego głosu, to była jedna wielka fala krytyki pod adresem kopalni” – przekazuje w swoim stanowisku Robert Żołądek.