Wojciech Żurawski
Dziś późnym popołudniem rząd Republiki Czeskiej zajmie się projektem umowy z Polską
w sprawie kopalni węgla brunatnego w Turowie. Według nieoficjalnych informacji nadal nie są ostatecznie rozwiązane dwie kwestie. Jedna dotyczy wysokości rekompensat dla Czechów za szkody wywołane wydobyciem węgla. Druga zaś odnosi się do czasu trwania nadzoru sądowego nad przyszłą dwustronną umową międzyrządową.
Nieubłaganie zbliża się data 3 lutego 2022 roku, kiedy to rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda opinię w sprawie czesko-polskiego sporu, dotyczącego eksploatacji kopalni węgla brunatnego w Turowie. Wstępne sygnały w tej sprawie jest wskazują jednak, że pełna racja jest po stronie Republiki Czeskiej, która w lutym minionego roku złożyła stosowną skargę do TSUE. To może oznaczać konieczność zapłacenia przez polski rząd ogromnych należnych kar skumulowanych o naliczane karne odsetki.
Ze strony polskiej rozmowy prowadziła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, a jej odpowiedniczką była Anna Hubackova - szefowa czeskiego resortu środowiska.
Dziś czeski rząd zajmie się oceną treści przygotowanego porozumienia. Jak nieoficjalnie mówi się, pozostają do rozstrzygnięcia dwie ważne kwestie. Czesi domagają się 50 milionów euro rekompensaty na usunięcie szkód wyrządzonych przez eksploatację kopalni węgla brunatnego, a Polska oferuje 40 milionów euro. Druga sporna sprawa to okres nadzoru nad obowiązującą umową. Strona polska chce, aby okres kontroli ze strony TSUE trwał tylko dwa lata, a Czesi optują za 10 latami.
Zapytany przez WNP.PL rzecznik ministerstwa klimatu i środowiska Aleksander Brzózka nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył tym informacjom.
- W przypadku Turowa nie zostałem upoważniony do przekazywania żadnych szczegółów rozmów, do czasu dojścia do kompromisowego porozumienia - przekazał nam.
Dużo więcej w tej kwestii będzie zapewne wiadome po konferencji prasowej po posiedzeniu czeskiego rządu, która została zaplanowana na późne godziny wieczorne.