Tragedia w kopalni Pniówek

"Warunki geologiczne pod ziemią mogą zaskoczyć"

 Jerzy Dudała
Gdyby przyszło teraz oceniać stan akcji ratowniczej w kopalni Pniówek, to trzeba stwierdzić, że dla tego, co teraz robią w ramach akcji ratowniczej, nie ma żadnej alternatywy. Tak po prostu musi być. Trzeba wycofać zastępy ratownicze z aktywnej akcji poszukiwania ludzi. I w ramach tej akcji ratowniczej - intensyfikując przewietrzanie - zmniejszać zawartość metanu oraz obniżać temperaturę w wyrobiskach, a zwłaszcza w ścianie - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
Jerzy Markowski wskazuje, że metan jest zagrożeniem, ale należy również przyznać, że górnictwo nauczyło się z nim walczyć.
Jednak trzeba mówić o ciągłej niedoskonałości stosowanych metod.
Natura bowiem tak skomplikowała warunki geologiczne pod ziemią, że zaskakują one podczas eksploatacji. I w ten też sposób tłumaczę sobie tragiczne zdarzenia z kopalni Pniówek - mówi Jerzy Markowski.
Obecnie wszyscy spoglądają na Jastrzębską Spółkę Węglową, gdzie w kopalni Pniówek doszło do tragedii. Prawdopodobnie w kopalni doszło do dwóch wybuchów metanu. Ten metan u wielu budzi przerażenie...
- Dla ludzi spoza górnictwa metan uchodzi za jakieś nadzwyczajne zagrożenie. Tak istotne, że nawet byliby skłonni namawiać do zaniechania wydobywania węgla. Jakoś nie trafia do przekonania laików informacja, że prawie 90 proc. wydobywanego w Polsce węgla kamiennego wydobywa się w kopalniach metanowych. I ta skala nie będzie malała, tylko rosła.
Jest oczywistym, że metan jest zagrożeniem. Ale trzeba również przyznać, że górnictwo nauczyło się z nim walczyć. Potrafimy odmetanowywać pokłady węgla. Mamy doskonałe systemy monitorujące stężenia metanu.
W kopalniach działają centrale metanometryczne. Stosujemy pod ziemią urządzenia bezpieczne wobec metanu. A co najważniejsze, ludzie nauczyli się obcować z tym zagrożeniem. Czasami jednak zdarzają się sytuacje nadzwyczajne. Takie, jak ta w kopalni Pniówek. O sytuacji w tej kopalni nie można mówić w kategoriach błędów ludzkich ani zaniechania.
Tylko?
- Tu raczej trzeba mówić o ciągłej niedoskonałości stosowanych metod. Natura bowiem tak skomplikowała warunki geologiczne pod ziemią, że zaskakują one podczas eksploatacji. I w ten też sposób tłumaczę sobie tragiczne zdarzenia z kopalni Pniówek.
Trzeba jednak powiedzieć, że absolutnym nadużyciem i nieprawdą jest mówienie o tym, że tragedia na kopalni Pniówek jest wynikiem szczególnej presji na wzrost wydobycia węgla w Polsce wobec zastosowanego embarga na węgiel rosyjski.
Przede wszystkim dlatego, że z Rosji importowaliśmy węgiel energetyczny potrzebny dla sektora komunalno-bytowego, w tym ciepłowni oraz w mniejszym stopniu energetyki. Natomiast w kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wydobywają węgiel koksowy typu 35.1 bezużyteczny dla energetyki i potrzebny wyłącznie do produkcji koksu, a potem stali.
Jak ocenia pan akcję ratownicza w kopalni Pniówek?
- Gdyby przyszło teraz oceniać stan akcji ratowniczej w kopalni Pniówek, to trzeba stwierdzić, że dla tego, co teraz robią w ramach akcji ratowniczej, nie ma żadnej alternatywy. Tak po prostu musi być. Trzeba wycofać zastępy ratownicze z aktywnej akcji poszukiwania ludzi. I w ramach tej akcji ratowniczej - intensyfikując przewietrzanie - zmniejszać zawartość metanu oraz obniżać temperaturę w wyrobiskach, a zwłaszcza w ścianie.
Dopiero wtedy, kiedy chromatografy i inne urządzenia pomiarowe wykażą, że stężenie metanu nie znajduje się już w tzw. trójkącie wybuchowości (czyli zawartości procentowej metanu najbardziej sprzyjającej wybuchowi oraz po obniżeniu temperatury) można będzie wznowić aktywną akcję poszukiwania ludzi.
Największym wyzwaniem jest to, że nikt dzisiaj nie jest w stanie powiedzieć, jak długo ten proces będzie trwał. Jakakolwiek presja na skrócenie okresu, po którym można będzie przystąpić do aktywnego poszukiwania ludzi - byłaby nieodpowiedzialna i narażałaby ratowników na utratę zdrowia i życia.
Dziś podstawowym zmartwieniem kierownika ruchu zakładu górniczego kierującego akcją jest to, żeby nie zginęli ci, którzy ratują. A potem odszukać ofiary, a na końcu zabezpieczyć całą resztę zakładu górniczego przed rozprzestrzenianiem się metanu lub co jeszcze gorsze skutków potencjalnej eksplozji. I w tym celu trzeba przede wszystkim budować zapory przeciwpyłowe, monitorować stężenia i powoli intensyfikować przewietrzanie.
Kopalnia Pniówek ma inne rejony, w których może prowadzić wydobycie. Ale nadrzędnym warunkiem z punktu widzenia kierownictwa Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz kopalni Pniówek nie jest wielkość wydobycia, ale bezpieczeństwo załogi.