spada. Przyszłość zależy od jednego kluczowego pytania
JD
Gdy nie mamy źródeł stabilnych, nie obejdziemy się bez węgla kamiennego - mówi Herbert Gabryś. Ale wobec oczekiwań zwiększenia produkcji problemem może być malejące zatrudnienie w kopalniach.
Herbert Gabryś na zlecenie przewodniczącego sejmowej Podkomisji stałej ds. restrukturyzacji górnictwa przedstawił prezentację danych o stanie branży.
Węgiel kamienny znajduje się w procesie naturalnego odejścia i pod potworną presją polityczną UE. Przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat tłumaczono nam konieczność odejścia od węgla - mówił.
Ale gdy nie mamy źródeł stabilnych, to nie obejdziemy się bez węgla kamiennego - dodał.
Po decyzji o embargu na węgiel rosyjski skokowo wzrosło krajowe wydobycie, ale w połowie roku trend wyhamował
- Zaproponowałem inne spojrzenie na górnictwo niż to które spotyka się w mediach - zaznaczył Herbert Gabryś, były wiceminister przemysłu odpowiedzialny za energetykę, podkreślając, że węgiel stanowi podstawę zaopatrzenia Polski w energię i paliwa - podczas obrad Podkomisji stałej ds. restrukturyzacji górnictwa, która obradowała 27 września.
Herbert Gabryś na zlecenie przewodniczącego podkomisji Stanisława Żurka przedstawił prezentację danych o stanie branży.
Gabryś wskazał, że po decyzji o embargu na węgiel rosyjski skokowo wzrosło krajowe wydobycie, ale w połowie roku trend wyhamował. Począwszy od 2020 roku produkcja energii z węgla jest wyraźnie wyższa niż krajowe zużycie (12,5 TWh nadwyżki w 2021 r.), bowiem zasilaliśmy tańszą energią inne państwa.
W latach 2017-2022 rósł udział węgli w źródłach generacji prądu, osiągając obecnie dla węgla brunatnego wskaźnik 30,45 proc. a ponad połowę, bowiem 50,09 proc. dla węgla kamiennego.
Herbert Gabryś wskazał, że na koniec zeszłego roku w Polsce działało w zagłębiach górnośląskim i lubelskim łącznie 20 kopalń i 71 ścian wydobywczych, czyli o 6 mniej niż rok wcześniej. Ubytek liczby ścian ekspert uznał za wyraz realizacji polityki państwa sprzed wielu lat w kierunku wygaszania górnictwa.
Zatrudnienie i wydobycie w górnictwie. Dla zwiększenia produkcji węgla problemem może być malejące zatrudnienie w kopalniach
W górnictwie pracowało na koniec 2021 roku 77 545 osób, a zatem 2,5 tys. mniej niż rok wcześniej. Poprawiła się struktura zatrudnienia: wśród pracowników 66 proc. (83 proc. pod ziemią) stanowią robotnicy, 17 proc. kadra inżynieryjno-techniczna, 6 proc. administracja kopalń i spółek.
Gabryś zauważył, że wobec oczekiwań zwiększenia produkcji węgla problemem może być malejące zatrudnienie w kopalniach, coraz trudniejsze do uzupełnienia.
Jak wynika z przedstawionych danych, średniomiesięczna cena węgla w styczniu 2021 r. wynosiła 306,95 zł/t a w czerwcu 2022 r. już 927,74 zł/t, zatem wzrosła trzykrotnie. Wzrost cen węgla energetycznego wyniósł w tym czasie tylko 44,67 proc. (odpowiednio z 275,38 zł/t do 398,37 zł/t).
Między 2020 i 2021 r. poprawiły się wyniki górnictwa na działalności gospodarczej i finansowe i były aż o połowę lepsze, choć wciąż ujemne.
Polska energetyka jest w nienajgorszym położeniu - mówił Gabryś. - Węgiel kamienny znajduje się w procesie naturalnego odejścia i pod potworną presją polityczną UE. Przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat tłumaczono nam konieczność odejścia od węgla. Ale gdy nie mamy źródeł stabilnych, nie obejdziemy się bez węgla kamiennego - zaznaczył.
I zwrócił uwagę na to, że trzeba podtrzymać bloki 200 MW, przedłużyć ich żywotność przez modernizację. Wydobycie nie może się zwiększyć z roku na rok, to karkołomne założenie.
Dramatyzm sytuacji można streścić w pytaniu: ile węgla będzie potrzeba w polskiej energetyce?
- Nakłady inwestycyjne w poprzednich latach w górnictwie nie były szokująco wysokie, bo realizowano program restrukturyzacji. Jeśli nie zmienimy mentalności społeczeństwa, aby rozumiało, że węgiel jest dla nas paliwem strategicznie i doktrynalnie potrzebnym dla osiągnięcia celów bezemisyjności gospodarki, to przyszłość górnictwa będzie piekielnie trudna i jest to obecnie nasz największy problem - ocenił Herbert Gabryś.
Wskazał też, że w UE przewijają się wątki dawnej polityki klimatyczno-energetycznej.
- Dramatyzm sytuacji można streścić w pytaniu: ile węgla będzie potrzeba w polskiej energetyce? - mówił Herbert Gabryś. I zaznaczył, że w kraju dysponujemy obecnie około 30 GW dostępnej mocy dyspozycyjnej, a obciążenia szczytowe sięgają już 28-29 GW.
Konieczna jest odpowiedź, co mają robić górnicy oraz pilne uruchomienie modernizacji bloków 200 MW (Program 200+), bo inaczej od 2025 r. po kolei bloki te będą wypadały z systemu - mówił Gabryś. - Importując węgiel możemy próbować przetrwać na dziś, ale w górnictwie muszą trwać inwestycje. A przede wszystkim musimy stabilnie przewidywać przyszłość w perspektywie 2030 i 2040 r. Sytuacja jest dramatyczna, wynika z zawalenia się rynków i tego, co dzieje się teraz na wschodzie - zaznaczył Herbert Gabryś.