polskie górnictwo
Jerzy Dudała
Jak dotąd rząd pokazał jedynie - godząc się na unijne rozwiązania dotyczące polityki klimatycznej - że działa wbrew polskiemu górnictwu - zaznacza w rozmowie z WNP.PL Jakub Kulesza, poseł, przewodniczący Koła Poselskiego Konfederacji oraz wiceprezes Wolnościowców. Jakub Kulesza wskazuje, że należy traktować górnictwo tak samo, jak każdą inną dziedzinę gospodarki.
Należy wreszcie odejść od tego, żeby to politycy ustalali, ile węgla nam potrzeba. Pozostaje nam przyspieszyć proces budowy bloków jądrowych w Polsce - podkreśla Jakub Kulesza.
Jak zapatruje się pan na postulaty, aby zwiększać w Polsce wydobycie węgla w kolejnych latach?
- Moim zdaniem rynek węgla i cały rynek energetyczny należy wreszcie odpolitycznić. O tym, czy będziemy potrzebowali wydobywać więcej węgla, powinny decydować względy ekonomiczne. Dlatego też sprzeciwiam się umowie społecznej dla górnictwa, gdzie podano daty likwidacji kopalń oraz wyznaczono, że odchodzenie od wydobycia węgla kamiennego energetycznego będzie u nas przebiegać do 2049 roku.
Odchodzenie od węgla jako paliwa musi być przede wszystkim uzależnione od możliwości realnego zastąpienia go w naszym miksie energetycznym. Zamiast określać jakieś sztywne daty, trzeba się skoncentrować na budowie elektrowni jądrowych w Polsce. Nie może bowiem być tak, że politycy wyznaczą sobie datę odejścia od węgla, a okaże się przykładowo, że żadne bloki jądrowe do tego czasu u nas nie powstały. Należy traktować górnictwo tak samo, jak każdą inną dziedzinę gospodarki
Jak ocenia pan górnicze związki zawodowe?
- Ciężko mieć pretensje do związków zawodowych, że walczą o interesy pracowników, czyli w tym przypadku górników. Te związki są po drugiej stronie barykady względem przedsiębiorstw czy konsumentów. Im więcej bowiem wywalczą związki zawodowe, chociażby w obszarze systemu
emerytalnego, tym większe będą koszty funkcjonowania górnictwa.
Nie mam pretensji do związków zawodowych. Natomiast uważam, że należy traktować górnictwo tak samo, jak każdą inną dziedzinę gospodarki.
Należy wreszcie odejść od tego, żeby to politycy ustalali, ile węgla nam potrzeba. Ponadto jestem przeciwny temu, żeby utrzymywać przywileje dla górników, kiedy w innych branżach ich nie ma. A o tym, czy dane kopalnie mają funkcjonować, powinny decydować względy ekonomiczne.
Jak ocenia pan perspektywy Lubelskiego Węgla Bogdanka oraz całego Lubelskiego Zagłębia Węglowego?
- Na pewno jest przyszłość przed kopalnią Bogdanka, która od lat dobrze sobie radzi na rynku węgla energetycznego. Poza tym spoglądając na perspektywy górnictwa, trzeba pamiętać, że na Lubelszczyźnie są nieeksploatowane i bogate złoża węgla.
Przykładowo wyznaczanie daty, do której Bogdanka mogłaby wydobywać węgiel byłoby szkodliwe dla regionu Lubelszczyzny, a przy tym absurdalne. Niech kwestie ekonomiczne o tym decydują. Jeżeli Bogdanka będzie potrafiła opłacalnie wydobywać węgiel, który będzie potrzebny na rynku, to niech go wydobywa. Natomiast spoglądając długofalowo bezpieczeństwo energetyczne Polski powinny
Przykłady Francji, ale też chociażby Czech czy Ukrainy pokazują, że są możliwości w zakresie budowy i funkcjonowania elektrowni jądrowych
A wierzy pan w to, że w Polsce elektrownie jądrowe powstaną?
Przykłady Francji, ale też chociażby Czech czy Ukrainy pokazują, że są możliwości w zakresie budowy i funkcjonowania elektrowni jądrowych. To, że w Polsce dotąd nie powstała elektrownia jądrowa, to pochodna nieudolności kolejnych rządów. Elektrownie jądrowe są zeroemisyjne, zatem wpisują się także w politykę ograniczania emisji dwutlenku węgla.
A kwestie pozyskiwania paliwa do bloków jądrowych?
- Sądzę, że jest to mniejszy problem, bowiem ten surowiec do bloków jądrowych można magazynować w dłuższym okresie czasu. Jest to zadanie mniej kosztowne od magazynowania gazu oraz mniej uciążliwe od magazynowania węgla.
Rząd premiera Mateusza Morawieckiego już sprzedał polskie górnictwo
Mówiąc o funkcjonowaniu polskiego górnictwa w przyszłości trzeba mieć na względzie podejście do węgla w Unii Europejskiej. Czy tutaj dostrzega pan istotne bariery?
- Rząd premiera Mateusza Morawieckiego już sprzedał polskie górnictwo. Przecież premier Mateusz Morawiecki zgodził się na pakiet Fit for 55. W zamian za pieniądze, które i tak UE zablokowała. Tak naprawdę nie ma już o czym dyskutować, skoro rząd Morawieckiego zgodził się na wszystkie
plany UE w zakresie polityki klimatycznej.
Zobowiązania zostały w tym zakresie podpisane. Pozostaje nam jedynie liczyć, że pojawią się jakieś szczególne okoliczności, które umożliwiłyby odejście od tych zobowiązań. Ale to tylko takie gdybanie. Byłoby to na pewno niezwykle trudne.
Tak naprawdę pozostaje nam przyspieszyć proces budowy bloków jądrowych w Polsce. Tyle że nie jest jeszcze przesądzone, czy będzie to budowane przez Amerykanów, Koreańczyków, czy Francuzów. Jak dotąd rząd pokazał jedynie - godząc się na unijne rozwiązania dotyczące polityki klimatycznej - że działa wbrew polskiemu górnictwu.
Czy w Polsce powinny być budowane nowe kopalnie węgla kamiennego?
- Jestem przeciwny temu, aby to państwo zajmowało się tego typu przedsięwzięciami, bowiem później obywatele tylko na tym tracą. Przykładem choćby blok w Ostrołęce, gdzie wywalono grube pieniądze.
Prywatny inwestor nigdy by do czegoś takiego nie dopuścił. Trzeba w Polsce ułatwiać działalność prywatnym inwestorom, a nie utrudniać. Należy uprościć regulacje, żeby tego typu inwestycje, jak budowa nowych kopalń, mogły być w Polsce realizowane. Jeżeli okaże się to opłacalne, na pewno inwestorzy się znajdą.