autor: JM
rok dla górnictwa
Cieszyć może na pewno dobry wynik finansowy, a niepokoić malejące wydobycie - o górnicze podsumowanie minionego roku oraz perspektywy na kolejny poprosiliśmy Jerzego Markowskiego, prezesa Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa i byłego ministra gospodarki
Jak zaznacza Jerzy Markowski, miniony rok był przełomowy pod wieloma względami dla górnictwa światowego i polskiego.
W 2022 roku światowe wydobycie węgla przekroczyło 8,3 mld t i to już jest najlepszy dowód, że świat robi dokładnie coś odwrotnego niż Polska, a zwłaszcza Europa. W polskim górnictwie przełomowe było kilka rzeczy. Po pierwsze do niespotykanych wcześniej poziomów wzrosła cena węgla. Co prawda nie stało się to za sprawą prawideł rynkowych, ale wojny – najpierw cena tony węgla wzrosła z 80 do 360 dol., po to żeby teraz ustabilizować się na poziomie 200 dol. za tonę. A skoro cena jest wysoka, to i wynik finansowy jest dobry. Pozostaje mieć nadzieję, że zostanie skonsumowany na inwestycje, a nie tylko na wynagrodzenia i dywidendy Skarbu Państwa. Kolejna rzecz, która musi martwić to spadek wydobycia. Mimo ewidentnego wzrostu zapotrzebowania na węgiel, mamy spadek o kolejne 2-3 mln t w skali roku, a co za tym idzie wzrost importu węgla do Polski, który przekroczył w minionym roku 14 mln t. Warto przypomnieć, że na te 14 mln t importowanego węgla wydaliśmy 19 mld zł. Ostatnia niepokojąca kwestia, która musi prowokować refleksję to bezpieczeństwo pracy. Mieliśmy 30 wypadków śmiertelnych w sektorze górniczym, czego dawno nie było. A co najgorsze mamy absolutny precedens, bo pod ziemią zostało siedmiu ratowników, co nie zdarzyło się nigdy w historii powojennego polskiego górnictwa – zaznacza Markowski.
W ocenie byłego ministra gospodarki perspektywy dla górnictwa nie są najlepsze.
- Nic się nie zmieni w polityce państwa w stosunku do górnictwa, bo zmiana może być tylko wtedy, kiedy będą się pojawiały nowe inwestycje, a takiej perspektywy nie ma. Natomiast będą wdrażane bardzo niebezpieczne dla górnictwa akty prawne związane np. z Funduszem Sprawiedliwej Transformacji, emisją metanu czy limitami emisji CO2. To wszystko to nic innego, jak formalne urzędowe sposoby na ograniczanie nie tylko wydobycia, ale zwłaszcza ograniczania używania węgla w gospodarce. To byłoby nawet dobre rozwiązanie, gdybyśmy budowali alternatywę dla węgla, ale my odchodzimy od węgla nie budując alternatywy energetycznej, co skończy się tym, że zużywamy coraz więcej węgla z importu, który nie do końca jest węglem mimo że jest czarny – argumentuje Markowski.