Najdłuższy strajk

 
autor: Katarzyna Zaremba-Majcher
Od kilku dni trwają zdjęcia do filmu z relacjami uczestników najdłuższego strajku stanu wojennego
 
 
Jaruzelski ogłosił stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 roku. W bieruńskiej kopalni Piast dzień później rozpoczął się strajk i trwał do 28 grudnia. Był to najdłuższy protest w polskim górnictwie. Przez dwa tygodnie na poziomie 650 strajkowało ponad tysiąc górników, by sprzeciwić się wprowadzeniu stanu wojennego.
Od kilku dni trwają zdjęcia do filmowej dokumentacji z relacjami uczestników tego protestu. Pomysł na stworzenie już kolejnego filmu zrodził się wśród członków Stowarzyszenia Solidarności Pamięci Strajkujących Górników w Kopalni Węgla Kamiennego Piast 14-28 Grudnia 81 roku. Polska Grupa Górnicza, do której należy kopalnia Piast-Ziemowit, udzieliła wsparcia temu przedsięwzięciu.
– Inspiracją do zrobienia dokumentu była historia jednego ze strajkujących górników, Stanisława Dudka, który dwa dni przed przystąpieniem do protestu wziął ślub – mówi Mariusz Śliwiński z Solidarności kopalni Piast.
– Minęło ponad 41 lat od tego wydarzenia – na co dzień nie wracam pamięcią do historii, chyba że ktoś poprosi, bym opowiedział. Jak zwrócono się do mnie, żebym przekazał swoje wspomnienia w filmie, pomyślałem, że nie każdy zna historię najdłuższego strajku. Tym bardziej że takiej historii jak moja to nie było, żeby ktoś wziął ślub i dwa dni później był na podziemnym strajku. Żona już była w 7. miesiącu ciąży – mówi Stanisław Dudek. – To był kolejny stres dla niej. Zima była sroga. Mieszkaliśmy 15 km od kopalni. Na Wiśle była granica między województwami (katowickim i bielskim), wojsko sprawdzało autobusy, gdzie, kto i po co jedzie. Ale żona dwa razy była pod kopalnią na placu autobusowym i dzwoniła do mnie na dół. Zaczęła płakać, powiedziałem jej, że wszystko jest w porządku. Jeszcze próbowała mnie przekonać, żebym wyjechał – wspomina.
„Bogusiu, cały czas myślę o Tobie… Nie mogę się doczekać… Kocham Cię” – pisał pan Stanisław z podziemnego strajku do żony, z którą wziął ślub tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego. Zdj. Katarzyna Zaremba-Majcher
– Chcieliśmy uniknąć sytuacji z Wujka, dlatego postanowiliśmy strajkować na dole – wspomina. – Tam było bezpiecznie, ale były problemy z pożywieniem. Porcja dzienna to trzy razy dziennie po dwie kromeczki, raz zjadłem małą miskę bigosu. Kobiety górników z bloków robiły jedzenie i to było pakowane na biurze przepustek i wysyłane na dół. Na centralnym placu na dole grupowi z każdego oddziału rozdawali jedzenie plus trzy papierosy – opowiada pan Stanisław.
– Kiedy wyszedłem z kopalni, to trzy dni nie wychodziłem z domu, żeby nie uszkodzić oczu.
– Po strajku, jak dojechałem do domu, patrzę na ulicy auto stoi. Pomyślałem, że to SB, a przed domem był taki duży staw, była godzina 2.30. Więc obszedłem zbiornik w śniegu po pas. Mama obraz święty świeciła, nie spała jeszcze, a ja pytam o podejrzany samochód. Uspokoiła mnie, że to tylko zepsuty autobus. Ale takie było wtedy przeświadczenie, że zaraz mnie zabiorą. Na szczęście nie miałem kłopotów po strajku – dodaje Stanisław Dudek.
Gdy był na dole, pisał listy do żony pełne uczucia: „Bogusiu, cały czas myślę o Tobie… Nie mogę się doczekać… Kocham Cię”. Ale pisał też o strachu, zwłaszcza jak jeden z prowokatorów, który też znalazł się na dole, puścił plotkę, że zomowcy przedarli się na dół. Na szczęście to była prowokacja, a chłopa zaraz wywieźli do góry.
– Znalazłem listy na strychu, przeleżały tam dobre 30 lat. Kiedy zacząłem je czytać, to w gardle mnie złapało i łezka ze wzruszenia poleciała – wspomina.
Zdjęcia do filmu mają potrwać do września. – Rozpoczęliśmy projekt zarchiwizowania historii o strajku w KWK Piast. Mam nadzieję, że film przyczyni się do tego, że o tym proteście nie zapomną przyszłe pokolenia – mówi nam Wojciech Wikarek, reżyser filmu. – W 2006 roku zrealizowałem film pod tytułem „Najdłuższa szychta” i myślę, że to drugie podejście będzie bardziej bogate w ilość osób uczestniczących w tym projekcie. Założenie jest takie, że wystąpi ok. 45 osób, ale to się okaże już podczas samej realizacji, bo niektórzy już nie chcą wracać do tego wspomnieniami – dodaje reżyser filmu.