autor: Kajetan Berezowski
pochowano we wspólnej mogile na rozbarskim cmentarzu parafialnym
Dziś mija 101 lat od wielkiej tragedii górniczej w Bytomiu. 31 stycznia 1923 r. w ówczesnej kopalni Heinitzgrube, potem Rozbark, doszło do wybuchu pyłu węglowego. W jego wyniku zginęło 145 górników. Pomnik, który stanął w miejscu zasypanego szybu dawnej kopalni, jest najmłodszym tego rodzaju miejscem pamięci po ofiarach górniczego trudu.
W 1923 r. Górny Śląsk przedzielała granica polsko-niemiecka. Bytom znajdował się na terenie Niemiec, a kopalnia Heinitz była wówczas własnością spółki Giesche. W tamtym czasie do Heinitzgrube należało pięć szybów wydobywczych, w tym nowo otwarty, położony tuż przy granicy z Polską szyb Rohmhild, w którym właśnie doszło do tragedii.
Jak czytamy w kronikach – „wybuch nastąpił w pokładzie 419 w poziomie 420. W jego epicentrum znalazło się 23 ludzi”.
Doznali oni ciężkich poparzeń lub stracili życie w wyniku działania tlenku węgla. Siła wybuchu była jednak tak ogromna, że zebrała tragiczne żniwo nawet w najbardziej oddalonych wyrobiskach. Chodnikami podstawowymi dym wtargnął do poziomu 600 m, a potem do szybu Rohmhildschacht, wydobywając się na powierzchnię. Przez długi czas nie można było ustalić miejsca i przyczyny wydostawania się dymu. Pierwsze zastępy ratowników z miejscowej stacji ratownictwa górniczego dotarły do zadymionych i zgazowanych wyrobisk dopiero po siedmiu godzinach. Tak długi czas oczekiwania na pomoc spowodował śmierć znacznej części załogi. Spośród 145 poległych, 23 zginęło w polu wybuchu, 12 w poziomie 600 m, a 102 w dalszych częściach kopalni. Poległo też czterech ratowników – opowiada Zdzisław Grębowski, przewodnik po historycznych miejscach związanych z rozbarskim górnictwem, były pracownik dozoru w bytomskim Rozbarku, wskazując tablicę upamiętniającą tamto wydarzenie.
W sumie akcja ratownicza trwała kilkanaście dni, a zniszczone wybuchem szyby odbudowywano ponad rok.
Większość ofiar katastrofy – 117 – pochowano we wspólnej mogile na rozbarskim cmentarzu parafialnym przy obecnej ul. Staffa. Pochowano ich 4 lutego 1923 r. na oczach tłumnie przybyłych uczestników ceremonii. Pojedyncze pogrzeby odbywały się jeszcze przez kilkanaście następnych dni na cmentarzach w Piekarach, Karbiu, Chechle i Radzionkowie.
Okazały pomnik, który zbudowano w 1925 r. na rozbarskim cmentarzu parafialnym, przez dziesiątki lat niszczał. Zatarły się również napisy na kamiennej płycie. W końcu postanowiono go odrestaurować. W czasie prac architekci zdrapali z płyty nagrobnej 17 warstw farby! Spod ostatniej zdołali wydobyć pierwotny napis zdobiący pomnik. Niemiecki fundator nie omieszkał wymienić wszystkich nazwisk górników spoczywających w grobie oraz ich kolegów pochowanych na sąsiednich cmentarzach.
Pamięć górników z Rozbarku uczczono również w miejscu po zlikwidowanej kopalni. W miejscu zasypanego szybu dawnej kopalni ustawiono pamiątkową płytę, a obok niej zaszkloną tablicę przedstawiającą archiwalne fotografie z akcji ratowniczej i pogrzebu ofiar katastrofy wraz z fragmentami relacji opublikowanych w gazetach z tamtych lat.