Ci górnicy dostali drugie życie

 Takie zdarzenia określa się często mianem cudu. W polskim górnictwie było ich kilka. Cudownie ocaleni, bo tak można ich nazwać, czekali na ratunek czasem kilkanaście godzin, a czasem nawet tydzień, tak jak to było w przypadku legendarnego Alojza Piontka. Do grona tych, którzy narodzili się po raz drugi, dołączył w minionym tygodniu 32-letni sztygar z ruchu Rydułtowy kopalni ROW. Na ratunek czekał ponad 50 godzin.
Alojzowi Piontkowi, górnikowi z kopalni Mikulczyce-Rokitnica, poświęcono film dokumentalny pt. „Czarne słońce”, książkę pt. „Zawał” autorstwa Janusza Roszki oraz komiks „508, alarm”. Można zatem stwierdzić, że uratowany górnik w pewnym stopniu – biorąc pod uwagę uwarunkowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej – stał się postacią popkulturową.
Piontek pod ziemią został uwięziony po tąpnięciu i zawale stropu, do którego doszło 23 marca 1971 r. na poziomie 780. Zniszczona została cała ściana i przylegające wyrobiska. Bez wieści przepadło 19 górników. Ośmiu z nich uratowano w czasie pierwszych godzin akcji. Piontek jako jedyny przeżył z grona pozostałych 11 zasypanych. Miał szczęście, bo udało mu się wczołgać do niewielkiej niszy, którą utworzył zawał. Do zniszczonego wyrobiska docierało również powietrze. Oczekując na pomoc, zjadł stylisko od łopaty i pił własny mocz.
Ratownicy dotarli do niego 30 marca 1971 r. W 158. godzinie po wypadku górnik został uwolniony. Poszkodowany pod ziemią stracił poczucie czasu. Wydawało mu się, że od katastrofy minęły dwa dni. Jednym ze świadków uratowania Alojza Piontka był wybitny śląski fotoreporter Stanisław Jakubowski, który przez lata pracował w „Górniczej”.
W materiale wideo znajdującym się w portalu netTG.pl Gospodarka-Ludzie opowiedział m.in., jak nielegalnie zjechał na dół, gdy poszukiwano Alojza Piontka. Potem uratowanemu górnikowi towarzyszył przy przyjęciu do szpitala. To wówczas padło słynne pytanie o wynik meczu Górnika Zabrze. Alojzy Piontek zmarł w 2005 r. w wieku 70 lat. W ostatnich latach ciężko chorował na pylicę.
Drugim słynnym górnikiem, który czekał na ratowników, jest Zbigniew Nowak. Na poziomie 1030 został uwięziony po zawale w kopalni Halemba w lutym 2006 r. Tkwił przez 111 godzin w 80-centymetrowej szczelinie między skałami a węglem. Aby dać sygnał ratownikom, stukał w rurociąg. Miał niewielkie obrażenia ciała i też zupełnie stracił poczucie czasu. Mówił, że przy życiu utrzymywała go myśl, iż w domu czekają na niego córka z żoną, której musi złożyć życzenia z okazji urodzin. Jego historię przedstawiono w filmie pt. „Laura”.
Należy także przypomnieć zdarzenie, do którego doszło w Barbórkę 2021 r. W ruchu Bielszowice kopalni Ruda o godz. 8.52 wystąpił wstrząs, którego energię oszacowano na 5x10^6 J. W jego wyniku na odcinku 50-60 m doszło do obwału skał. W rejonie tym przebywali górnicy, którzy wykonywali prace konserwacyjne. Jeden z nich samodzielnie wydostał się z tego rejonu i nie odniósł żadnych obrażeń. Dwóch górników zaginęło. Był to Paweł Sajniak i jego kolega Krzysztof. Po kilkunastu godzinach ratownicy dotarli do Pawła Sajniaka. Jego kolega nie miał tyle szczęścia.
Dwa miesiące później uratowany górnik osobiście podziękował swoim wybawcom w czasie uroczystości zorganizowanej w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Teraz do tego grona dołączył 32-letni sztygar z ruchu Rydułtowy. Na ratunek po wysokoenergetycznym wstrząsie czekał ponad 50 godzin. Ratownicy dotarli do niego 13 lipca. Chyba można powiedzieć, że tego dnia dostał drugie życie.