Umów należy dotrzymywać

autor: Anna Zych

 
 Jest piękny słoneczny dzień, ale wiemy to jedynie z radiowej prognozy pogody, bo słońce nie jest się w stanie przebić przez gruby kożuch smogu. Ulice, budynki, pojazdy i ludzie pokryci są czarną mazią, która w dotyku jest tłusta i nie daje się domyć.
Powietrze przecina dźwięk fabrycznych syren i hałas pracujących maszyn. Na każdym kroku coś się kręci, coś dymi, coś zgrzyta.
Między tym wszystkim ludzie – w siatkach niosą czarne błyszczące bryłki, które za chwilę zamienią się w śmierdzący dym; smutni, nierozumni, z tępymi oczami i wyciągniętymi w stronę budżetu państwa dłońmi zdają się krzyczeć: Tusku, daj dopłatę! Wyskocz z miliardów i dopłać do kopalń! Za ich plecami uzbrojeni związkowcy grożą podpaleniem Warszawy.
Skąd ta wizja? Myślę sobie, że mniej więcej w taki sposób wyobrażają sobie Śląsk i nas ludzi pracujących wokół górnictwa, eksperci i dziennikarze krytykujący wywiad prof. Marzeny Czarneckiej, minister przemysłu, udzielony Marcinowi Zasadzie w Radiu Katowice.
Co wywołało święte oburzenie piszących o energetyce? Fakt, że pani minister potwierdziła obowiązywanie Umowy społecznej, w której zapisany jest harmonogram wygaszania śląskich kopalń. Przypomnijmy, umowa z maja 2021 roku jest konsensusem osiągniętym po niesłychanie trudnych rozmowach. Obie strony tej debaty doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że górnictwo węgla kamiennego jest branżą schyłkową, że w perspektywie 25 lat jedyną kopalnią węglową, którą będziemy się chwalić, będzie zabrzańskie Guido, a energia stanie się zielona niczym wiosenna trawa.
Chodziło im jednak o to, by proces odejścia od węgla był jak najmniej bolesny zarówno dla zatrudnionych „przy węglu i wokół niego” (a to proszę Państwa nawet ok. 500 tys. osób, licząc piszącą te słowa), jak i energetyki, która ciągle nie może doczekać się atomu.
Na marginesie, na branżowych konferencjach, które nie mogą przedrzeć się do maistreamu, bo występują na nich tylko naukowcy i praktycy, a nie medialne gwiazdy, co rusz pada stwierdzenie, że wobec wyłączania kolejnych węglowych bloków Polska stanie się kolejnej zimy ciemna i zimna.
Chwała rządowi premiera Donalda Tuska, że honoruje zawartą przez poprzedników umowę. Znając rozsądek i merytoryczność strony społecznej, jestem też przekonana, że gdy zajdzie taka potrzeba, Umowa społeczna zostanie renegocjowana. Ale decydować o tym fakcie będą jej wszyscy sygnatariusze.
Przypominam też uprzejmie kolegom z energetycznych mediów, że to nie pracownicy kopalń sprowadzili do Polski 20 mln ton węgla energetycznego, co rozregulowało rynek, i nie oni rozhuśtali inflację powodującą płacowe roszczenia górników.
I jeszcze jedna prośba: pamiętajcie, że za wykresami, które publikujecie, dowodząc konieczności zaorania górnictwa, stoją ludzie i ich życie. Pomyślcie o tym, gdy następnym razem sfotografujecie się w górniczym kasku.