Upamiętnili rocznicę Tragedii Górnośląskiej 

autor: AMC

 Posadzono pamiątkowy dąb i odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary Tragedii Górnośląskiej. W poniedziałek, 31 marca, w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach-Brynowie uczczono  80. rocznicę tych ważnych dla regionu wydarzeń.
W mszy św. uczestniczyło Wojsko Polskie, służby mundurowe, a także środowisko górnicze. Abp senior Wiktor Skworc podziękował podczas mszy za napis umieszczony na tablic: "Boże spraw, by nigdy to się już nie powtórzyło. Daj nam pokój tu na ziemi, a ofiarom wieczne spoczywanie".
Upamiętnili rocznicę Tragedii Górnośląskiej
 Nasz obowiązek to, by wywiezionych w bezkres golgoty wschodu przywracać życiu i świadomości mieszkańców nie tylko Górnego Śląska, lecz całej naszej ojczyzny. Naszą powinnością jest także przekazywać młodemu pokoleniu obowiązek pamięci – zaapelował arcybiskup.
Przypomniał, że w 2013 r. podczas wizyty delegacji z województwa śląskiego w kościele Św. Józefa w Doniecku na Ukrainie zawieszono tablice upamiętniające Tragedię Górnośląską w języku polskim i ukraińskim. W 2014 r. ten region został zajęty przez Rosjan, którzy w 2022 r. eskalowali wojnę na cały kraj.
Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego upamiętnia dziewięciu górników zabitych w 1981 r. podczas pacyfikacji w kopalni Wujek.
Tragedia Górnośląska została zdefiniowana przez Instytut Pamięci Narodowej jako „represje wobec niewinnej ludności cywilnej Górnego Śląska po zakończeniu działań frontowych, podejmowanych głównie ze względów narodowościowych”. To były grabieże, masowe gwałty i mordy, wywózki w głąb Związku Sowieckiego, zamykanie przez władze polskie ludności cywilnej w obozach. 
Dopiero po roku 1990 zaczęto rejestrować wspomnienia żyjących, gromadzić dokumenty i pisać o tych wydarzeniach. W podbytomskich Miechowicach, stanowiących dziś jedną z dzielnic miasta, w dniach 25-27 stycznia 1945 roku wojska sowieckie wymordowały ponad 300 osób.
W Gliwicach, w ciągu tygodnia po „wyzwoleniu”, Armia Czerwona rozstrzelała ponad 800 mieszkańców. ale bestialskie traktowanie ludności cywilnej Górnego Śląska przez Armię Czerwoną nie ograniczyło się tylko do niemieckiej części przedwojennego Górnego Śląska, ale także do tej części, która do 1939 r. należała do Polski (m.in. Halemby i Przyszowic). 
W Halembie, 28 stycznia, Sowieci rozstrzelali 35 mieszkańców Halemby i Starej Kuźnicy oraz 8 jeńców włoskich, którzy chronili się w domach mieszkańców. Wśród rozstrzelanych mieszkańców był powstaniec śląski, czy robotnicy z innych regionów Polski. 
Dane odnośnie do osób wywiezionych do ZSRR są różne. Ministerstwo Ziem Odzyskanych w lutym 1947 roku szacowało, że poza krajem znajduje się 59 350 autochtonów ze Śląska, większość w ZSRR. Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków w Radzionkowie szacuje grupę aresztowanych na co najmniej 40 tysięcy osób. Czasem pojawiają się liczby nawet 90 tysięcy wywiezionych
Deportowani pracowali w różnych miejscach ZSRR. Głównie w kopalniach Zagłębia Donieckiego, rzadziej na Uralu, Syberii, Kamczatce, w Kazachstanie i Białorusi. Wyczerpująca, ciężka praca w warunkach znacznie bardziej prymitywnych niż na Górnym Śląsku. Do tego marne wyżywienie i złe warunki bytowe. Pomoc lekarska była albo niedostępna albo na bardzo niskim poziomie.
Po pewnym czasie polskie władze rozpoczęły starania o powstrzymanie kolejnych wywózek oraz powrót deportowanych do domów. W sprawę zaangażował się m.in. ówczesny wojewoda śląski Jerzy Ziętek, któremu udało się uchronić przed wywiezieniem kilkuset zatrzymanych. Ostatnie osoby zostały zwolnione dopiero w latach 50. XX wieku. Mówi się, że wróciło około 20 proc. wywiezionych.