Rozmawiał: Łukasz Wiejacha
by czarny scenariusz dla spółki się nie ziścił
Diagnoza dzisiejszej sytuacji JSW ma wiele płaszczyzn. Zmiany cen surowców, w tym węgli koksowych i koksu, niekorzystne dla nas kursy walut, nieprzewidziane zdarzenia natury górniczo-geologicznej mające wpływ na wolumen produkcji to główne, ale nie jedyne czynniki decydujące o naszej dzisiejszej sytuacji. Do tego dochodzą uwarunkowania tzw. „Zielonego Ładu”, które nakładają na nas niewspółmiernie większe obciążenia wszelkimi opłatami środowiskowymi, co doprowadziło do osłabienia naszej konkurencyjności – mówi Adam Rozmus, Zastępca Prezesa Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. Technicznych i Operacyjnych.
Łukasz Wiejacha: W jakiej sytuacji jest dzisiaj JSW?
Adam Rozmus : W momencie obejmowania stanowisk w JSW przez nowy zarząd dokonaliśmy diagnozy, tak zwanego raportu wejścia. W jej ramach określiliśmy obszary, które wymagają optymalizacji. Ja skupię się na produkcji, bo za nią odpowiadam. Tu wiele aspektów wymagało zmian. Myślę tutaj choćby o optymalizacji procesów na etapie planowania, przygotowania i eksploatacji. Te zmiany zostały wprowadzone. Kwiecień i maj pokazały, że jest to trafna diagnoza, która przełożyła się na zwiększenie efektywności, a co za tym idzie zwiększenie wydobycia w tych miesiącach.
Pojawiają się głosy, że JSW ma problemy i chyli się ku upadkowi. Czy to prawda?
Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak nie było. Nasza trafna i precyzyjna diagnoza pokazała w jakich obszarach mamy zagrożenia. Trzeba jednak pamiętać, że JSW działa w coraz bardziej skomplikowanym i nieprzewidywalnym otoczeniu. Istnieje wiele czynników zewnętrznych, na które nie mamy wpływu, jak choćby ceny stali, węgli koksowych, koksu na rynkach światowych, kształtowanie się kursów walut, zdarzenia geopolityczne, import węgla koksowego i koksu z krajów azjatyckich, które produkują w zupełnie innych uwarunkowaniach kosztowych - nie muszą uwzględniać restrykcji środowiskowych, jakie funkcjonują w UE. Nie wolno zapomnieć też o czynnikach wewnętrznych, górniczo-geologicznych będących poza kontrolą, które są stałym elementem ryzyka w naszych kopalniach. Jednak działamy i robimy wszystko, by stale podnosić naszą konkurencyjność. Słowem: nasze działania zmierzają w kierunku tego, by czarny scenariusz nakreślony przez innych się nie ziścił.
Czyli pracownicy JSW mogą być spokojni o swoje miejsca pracy?
Tak, robimy wszystko, by miejsca pracy utrzymać. Zdajemy sobie sprawę z tego, jaka wielka odpowiedzialność na nas ciąży. To jest ponad 21 tysięcy pracowników w samej JSW, a w całej grupie kapitałowej ponad 31 tysięcy. Do tego rodziny i społeczność Jastrzębia-Zdroju, specyficznego ze względu na charakter pracy, która dominuje od wielu lat w tym rejonie. Odpowiedzialność jest więc bardzo duża. Natomiast najważniejszym elementem w ramach diagnozy optymalizacji procesów jest aktywne włączenie wszystkich pracowników w te zmiany. To konieczne. Nie będzie to rewolucja. Wciąż podstawowym elementem będzie produkcja węgla koksowego i koksu, na który mamy zbyt, mamy wieloletnie dobre relacje i umowy łączące JSW z naszymi kontrahentami w Europie i poza nią. Jeśli mówimy o dywersyfikacji, to tylko w obszarze wykorzystania produktów ubocznych naszej produkcji.
Skąd wzięły się wasze problemy?
Diagnoza dzisiejszej sytuacji JSW ma wiele płaszczyzn. Wspomniane wcześniej zmiany cen surowców, w tym węgli koksowych i koksu, niekorzystne dla nas kursy walut, nieprzewidziane zdarzenia natury górniczo-geologicznej mające wpływ na wolumen produkcji to główne, ale nie jedyne czynniki decydujące o naszej dzisiejszej sytuacji. Do tego dochodzą uwarunkowania tzw. „Zielonego Ładu”, które nakładają na nas niewspółmiernie większe obciążenia wszelkimi opłatami środowiskowymi, co doprowadziło do osłabienia naszej konkurencyjności.
Jakie elementy są potrzebne, żeby wejść na ścieżkę stabilizacji?
W zakresie mojego obszaru działalności to przede wszystkim optymalizacja, czyli „Efektywna Kopalnia” w ramach Planu Strategicznej Transformacji. Ustawienie, zaplanowanie działań kopalni na wiele lat do przodu. Podjęcie optymalizacji już na etapie projektowania, potem eksploatacji. Łączenie tego w jeden proces. Zdiagnozowaliśmy, że od 2017 roku poziom wydobycia malał. Pomimo dobrych cen, koniunktury na światowych rynkach wydobycie spadało. Nie było na zadowalającym poziomie. Dlaczego? Widzimy problemy natury technicznej. Trudne złoże. Przypomnę tylko że kopalnia Budryk, jedna z naszych kopalń węgla koksowego, jest najgłębszą kopalnią węgla kamiennego w Europie. To są tematy dotyczące zagrożeń skojarzonych, trudnej geologii. Ale takie mamy złoże. Dobrze rozpoznane w czasie kilkudziesięciu lat działalności, ale z drugiej strony te uwarunkowania są trudniejsze.
Czego życzyć w takim razie JSW na najbliższe pół roku?
Generalnie większego zrozumienia roli przemysłu ciężkiego i energochłonnego w Unii Europejskiej, a konkretnie tego czym jest i ile miejsc pracy generuje. Zrozumienia jego znaczenia dla strategicznych sektorów gospodarek jak np. obronność czy energetyka. Wyobraźni o potencjalnych ryzykach jego eliminacji, uzależnienia pewnych sektorów rynkowych od importu, czy też pozbycia się unikalnych kompetencji – JSW w zasadzie już jest jedynym producentem węgli koksowych w Europie.
Jesteśmy świadomi nierównej konkurencji ze stron państw azjatyckich, ale też przekonani, iż kompilacja elementów w postaci redukcji kosztów, wykorzystania renty geograficznej, realnego wdrożenia w krajach unijnych polityki local content pozwoli zachować i utrzymać zdolności produkcyjnych węgla koksowego w tej części Europy. Węgiel koksowy jest i nadal będzie niezbędnym elementem do produkcji koksu, a koks jest niezbędny do produkcji stali.
Bez stali nie ma transformacji energetycznej, wiatraków i wszystkich urządzeń, które prowadzą do pozyskiwania i produkowania czystszej energii elektrycznej.
No i bez stali nie ma przemysłu zbrojeniowego, który rośnie. Czy w tym obszarze też podejmujecie działania?
Naszą intencją jest znaleźć się w całym tym łańcuchu wartości. Od węgla koksowego po uzbrojenie. Jeśli chodzi o ten drugi aspekt, to jesteśmy na razie na etapie diagnozowania takich możliwości. Widzimy w tym jednak szansę dla naszej przyszłości.
Węgiel koksowy i energetyczny to bezpieczeństwo?
Zdecydowanie tak. Warto się zastanowić nad realnymi alternatywami do węgli koksowych, ale też energetycznych i stosować zasadę „zanim coś zburzysz, wyłączysz, pokaż że masz realnie działającą alternatywę”. W Europie nadal ok 60 proc. stali wytapiane jest w procesie wielkopiecowym z użyciem węgli koksowych. W Indiach nadal inwestuje się w rozbudowę wielkich pieców i koksowni. W naszym regionie i szerokości geograficznej zawsze będziemy konfrontowani ze zmiennością produkcji energii ze źródeł odnawialnych, zależnych od pogody, a projekty budowy i włączenia do systemu energii nuklearnej to kwestia 15 czy 20 lat. A trzeba przy tym wszystkim mieć świadomość, że zapotrzebowanie na energię stale rośnie.
Zatem wykorzystywanie węgla, jako elementu zabezpieczenia naszego bezpieczeństwa energetycznego jest moim zdaniem niezmiernie ważne. Tu patrzę także w stronę kolegów z PGG czy Bogdanki, którzy mają gównie węgiel energetyczny.
Czy w trakcie długofalowego procesu przechodzenia na energię z atomu nasze spółki węglowe to taka polisa na bezpieczeństwo energetyczne i zabezpieczenie przed tym, by nie powtórzyło się to, co wydarzyło się w Hiszpanii?
Jesteśmy polisą gwarantującą nasze bezpieczeństwo. Blackout, który dotknął Półwyspu Iberyjskiego i nie do końca zdiagnozowane z tym problemy, powinny pomóc nam wyciągnąć wnioski z tej gorzkiej lekcji. Wydaje mi się, że to pokazuje jak zdecydowanie opłaca się dotować górnictwo energetyczne. To duże mniejsze koszty, niż cena jaką zapłaciła Hiszpania i Portugalia w trakcie blackoutu.
Tematy związane z wodorem są rozwijane dalej w JSW?
Uczestniczymy w programach dotyczących możliwości wykorzystania wodoru i tu patrzymy w stronę naszych koksowni. Jesteśmy natomiast liderami jeśli chodzi o programy ograniczenia emisji metanu. To kilka dużych projektów wykorzystujących środki z Unii Europejskiej. Oprócz tego, że zmniejszamy emisyjność, chcemy na tym zarabiać.