Pisaliśmy 30 lat temu brakuje jednak

autor: MOKR

 nam - tak jak to było w Anglii - ogromnego kapitału na wieloletnie odprawy czy też alternatywne miejsca pracy w usługach
 
Zapraszamy do lektury tekstów, które ukazały się w „Trybunie Górniczej” dokładnie 30 lat temu, czyli w 1995 r. O czym wówczas pisaliśmy?
3 sierpnia 1995 r. ukazał się 31 (61) numer „Trybuny Górniczej”. Czołówkowy tekst miał tytuł „Koksem po oczach” i dotyczył ważnej kwestii. - Koksownicy oskarżają górnictwo, że chce ich zarżnąć - pisaliśmy w tekście.
Krajowe koksownictwo w 7 przedsiębiorstwach (38 bateriach) wytworzyło w zeszłym roku 11,2 mln ton koksu, z czego 3,1 mln ton sprzedało za granicę. Prognozy zbytu w najbliższych latach określają ów głód rynku na 11,5-12,5 mln ton koksu na rok (przemysł – 5,5 mln ton, ciepłownictwo - 3-3,5 mln ton, eksport – 3-3,5 mln ton). Jego zaspokajaniu ma służyć realizacja, obliczonego na 10 najbliższych lat, programu rozwoju koksownictwa. W skrócie jego istotę można by zarysować tak: wyparcie 38 przestarzałych baterii 16 nowoczesnymi, respektowanie światowych standardów ochrony środowiska, mniejsze zatrudnienie” - pisaliśmy w 31 numerze TG z 1995 r.
Czy Europa potrzebuje polskiego węgla? - pytaliśmy w tekście „Nie zadowala nas rola pośrednika”.
Oczywiście, przecież kupuje go u nas z roku na rok więcej. Nasza obecność na rynkach światowych, głównie jednak europejskich ma ponadto wymiar perspektywiczny. Wszystkie znane i poważne prognozy jednoznacznie wskazują na węgiel jako podstawowy surowiec energetyczny. Pojawiające się tu i ówdzie opinie o zmierzchu węgla nie wytrzymują krytyki w zderzeniu z solidnymi analizami rozwoju elektroenergetyki. Dla węgla jeszcze wiele lat nie będzie wyraźnej alternatywy. Oczywiście mówię tu o węglu o wysokiej kaloryczności i nieznacznie jedynie zanieczyszczonym, gdyż reżimy ekologiczne będą z roku na rok surowsze” – podkreślał jeden z ekspertów. „Rzecz w tym jednak, by rekonstruując polskie górnictwo obniżać koszty wydobycia i znacznie poprawiać jakość naszego węgla. Ponadto jedno miejsce pracy bezpośrednio w górnictwie w Polsce oznacza trzy inne poza nim, co w aktualnej sytuacji utrzymującego się wysokiego bezrobocia ma niebagatelne znaczenie społeczne. Oczywiście zawsze można utrzymywać, że poziom zatrudnienia w górnictwie jest zbyt wysoki. Brakuje jednak nam - tak jak to było w Anglii - ogromnego kapitału, na wieloletnie odprawy czy też alternatywne miejsca pracy w usługach” – mówił dalej.
Przypomnieliśmy też, że przewozy barkowe w ostatnich latach, zarówno w relacjach krajowych jak i zagranicznych, wykazywały tendencję malejącą. „Związane to było z okresem długotrwałej suszy w rejonie rzeki Odry i Mittellandkanal, jak również postępującą dekapitalizacją urządzeń nawigacyjnych na rzece. Przewozy barkowe węgla i koksu w relacji zagranicznej oscylowały w granicach od 250 do 450 tys. ton, a załadunki na barki były realizowane wyłącznie przez port szczeciński. Przewozy w relacjach krajowych byty na potrzeby eksportu marginalne ze względu na niski stan wody. W roku 1994 na skutek długotrwałych deszczy w Europie Zachodniej i w dorzeczu Odry stan wody poprawił się na tyle, że można było odprawić barki o pełnej ładowności. Węglokoks wykorzystał ten stan rzeczy i przeładował na barki rekordowe ilości 630 tys. ton węgla i koksu, z tego do elektrowni w Berlinie 532,6 tys. ton” – pisał dziennikarz 30 lat temu.
Co słychać w Gliwickiej Spółce Węglowej? „Warto spojrzeć, jak są wykonywane założenia planu zatrudnienia i ruchu załogi oraz jak kształtowała się dyscyplina pracy załóg zakładów GSW. Wielkość zadudnienia w I półroczu 95 r. we wszystkich zakładach GSW zmniejszyła się o 4,19 proc. (tj. 1604 pracowników) osiągając na dzień 31.06 liczbę 366 74 osób. Najkorzystniejsze efekty osiągnęły kopalnie Knurów - zmniejszenie o 415 osób, Dębieńsko - o 355 osób i Makoszowy - o 268 osób. W przedstawionym okresie zwolniono z zakładów GSW 2070 osób” – wyliczaliśmy. Ze statystyk wynikało, że 49 osób porzuciło pracę w spółce, a 42 osoby zwolniono dyscyplinarnie.
W tym numerze gazety zajrzeliśmy też do Rybnickiej Spółki Węglowej. „Eksport węgla, wobec cen uzyskiwanych obecnie na rynkach zagranicznych jest dla producentów węgla złem koniecznym, a dla Rybnickiej Spółki Węglowej - złem gwarantującym przeżycie kopalń, które dzięki temu kierunkowi sprzedaży mogą utrzymać miejsca pracy. Jest to praktycznie jedyny pozytywny aspekt eksportowego kierunku sprzedaży, gdyż rynek krajowy nic skonsumuje całej produkcji polskiego górnictwa, a w przypadku węgla koksowego jest to od dawna już nieuchronna konieczność spółek, których kopalnie wydobywają ten rodzaj węgla” – pisaliśmy w 31 numerze gazety.
Informowaliśmy tez, że w KWK Centrum-Szombierki w Bytomiu na poziomie 504 w pokładzie 124 zamontowano nowoczesny przenośnik ścianowy „Nowomag” PZS -750. „Współdziała z nim kombajn KGS- 245 BP - jeden z najnowocześniejszych kombajnów produkcji katowickiego Famuru. „Nowomag” jest przenośnikiem nowej generacji wyposażonym m m. w przekładnie planetarne, napędzanym dwoma silnikami o mocy po 200 kilowatów. Jego średnia wydajność wynosi 750 ton na godzinę, natomiast wydajność szczytowa osiąga 1000 t/godzinę” - pisaliśmy.
W rubryce „Górnicza statystyka” podaliśmy, że od początku roku do 1 sierpnia wydobyto 78 169 464 t węgla (plan zakładał 80 503 029); w tym okresie wyeksportowano 21 272 668 t, a na zwałach zalegało 3 652 510 t węgla.