Zagrać w nowojorskiej Carnegie Hall, jednej z najbardziej prestiżowych sal koncertowych świata, to niedościgłe marzenie wielu wykonawców. Mysłowicki „Happy Big Band” Mirosława Kaszuby nie dość, że z powodzeniem przedarł się przez eliminacyjne sito organizatorów IX New York Wind Band Festival, to jeszcze zdobył złoty medal tej artystycznej imprezy. Podkreślmy: muzycy Orkiestry Rozrywkowej kopalni Mysłowice-Wesoła rywalizowali 8 marca w nowojorskiej Cornagie Hall z sześcioma amerykańskimi zespołami. Można by więc powiedzieć, że okazali się najlepsi w artystycznej rywalizacji Ameryka-reszta świata.
„Happy Big Band”, to muzyczna śmietanka wykonawców, występującej w barwach Katowickiego Holdingu Węglowego, górniczej orkiestry kopalni Mysłowice-Wesoła. Ten wybrany zespół, pod batutą Mirosława Kaszuby, tworzy dwudziestu instrumentalistów: po pięciu saksofonistów i trębaczy, czterech puzonistów, plus dopełniająca ich sekcja rytmiczna. W Cornagie Hall znaleźli się nieprzypadkowo.
Legitymacja doskonałości
- Dla organizatorów nowojorskiego festiwalu byliśmy już znani między innymi z wcześniejszych występów przed ośmioma laty w Sydney Opera House. Ale i ten epizod nie był dla nich dostateczną referencją. Wcześniej więc, aby dostąpić zaszczytu zagrania w ich prestiżowej sali koncertowej, musieliśmy wysłać nasze nagrania - opowiada o okolicznościach i warunkach tej wstępnej selekcji Mirosław Kaszuba.
Dla mysłowickich instrumentalistów zagranie w mateczniku Glenna Millera było doprawdy wielkim przeżyciem. Właściwy występ w Carnagie Hall poprzedziły warsztaty pod okiem nowojorskiego luminarza muzykologii.
- Usłyszeliśmy od niego pochlebną ocenę, że gramy na bardzo wysokim, profesjonalnym poziomie. Ta opinia podkręciła nasze dobre samopoczucie, a też motywację i wiarę w możliwości muzyków big bandu - relacjonuje tę przygodę Mirosław Kaszuba.
W porannej próbie przed właściwym koncertem mysłowiczanie mieli też okazję poznać akustykę Carnegie Hall.
- Brzmiała fantastycznie. Przedtem nie graliśmy w tej klasy sali. Ale bodaj największe wrażenie na każdym z nas zrobiła scenografia garderoby. Z portretów spoglądali na nas najsłynniejsi muzycy, kiedykolwiek występujący przed nami w nowojorskiej sali koncertowej - opowiada dyrygent.
Aprobata Central Parku
Wcześniej, czyli jeszcze w przeddzień New York Wind Band Festival mysłowiccy instrumentaliści zagrali w nowojorskim Central Parku.
- Daliśmy tam lżejszy, popowy głównie repertuar. Sądząc po żywych reakcjach słuchaczy - zaproszonych obwieszczeniami na plakatach - nasz występ przypadł im do gustu - cieszy się Mirosław Kaszuba.
W samym już przeglądzie konkursowym mysłowicki „Happy Big Band” zagrał jako ostatni. Uraczył słuchaczy standardami jazzowymi.
- Usłyszeć brawa na stojąco od wymagającej widowni w kolebce jazzu, to doprawdy wielkie przeżycie, warte prawie roku przygotowań. Tę niebywałą satysfakcję - jak się później okazało - wzmogło przyznanie nam złotego medalu festiwalu. Na 100 możliwych punktów uzyskaliśmy od jurorów 95 - ilustruje miarę nowojorskiego sukcesu Mirosław Kaszuba.
- Już zaowocował on kolejnymi propozycjami udziału w festiwalach muzycznych. W tej geografii zaproszeń w grę wchodzi Ameryka Południowa, Afryka, lub Japonia - dodaje dyrygent.
Jerzy Chromik