CORONAVIRUS NIE WYSZEDŁ Z PODZIEMII KOPALŃ.

27-05-2020.

Jacek Korski
  
Fala nienawiści, która pojawiła się w mediach społecznościowych w związku
gwałtownym wzrostem zachorowań na Górnym Śląsku, a zwłaszcza wśród górników niektórych kopalń węgla kamiennego z wielu powodów budzi mój sprzeciw. Pokazuje też jak płytka w naszym społeczeństwie jest miłość bliźniego. Pokazuje też jak szybko złe skutki przynosi budowanie medialnych podziałów typu „my -oni”.
Coronavirus pojawił się gwałtownie, uderzył w Europie najgroźniej tam gdzie ludzie tworzyli wielkie skupiska ruchliwych ludzi. Z biegiem krótkiego czasu rozszedł się po całym kontynencie i nie tylko.
Zadajmy więc pytanie dlaczego Województwo Śląskie (Górny Śląsk) i dlaczego górnicy nagle padli ofiarą tego wstrętnego wirusa i dlaczego tak gwałtownie zaczęła tu wzrastać liczba zachorowań?
Aglomeracja Śląska to olbrzymie skupisko ludności. Duża część ludności pracuje w przemyśle, który jest dziś strukturalnie inny niż 30 lat temu. Te zmiany strukturalne sprawiły, że dojeżdżamy do swoich miejsc pracy z różnych miejsc. Ślązacy bardzo cenią sobie rodzinne ciepło, więc wolą dojeżdżać do pracy z rodzinnego domu niż szukać stancji w  pobliżu.
Ze względów historycznych i ekonomicznych na początku pandemii Ślązacy wiele podróżowali, zwłaszcza, że były na Śląsku zimowe ferie szkolne. I pierwsze przypadki były rejestrowane tu właśnie, w Raciborzu. Na samym początku nie było pomysłów, co robić, aby uchronić się od choroby. Potem pojawiła się kwarantanna, dobrowolna izolacja i inne działania. Ale wykrywanie osób zarażonych było w dużym stopniu przypadkowe, bo nie robiono testów. Trzeba też pamiętać, że wielu ludzi przechodzi tego wstrętnego Cornavirusa bezobjawowo lub ze słabymi objawami. Nie znaczy to jednak, że nie zarażają. Górnicy, zdrowe chłopy pracujące w trudnych warunkach, nie wiedzieli, że się zarazili. A jakieś pogorszenie samopoczucia traktowali jak w normalnym sezonie grypowym i, niestety i jak zwykle, nie rozczulali się nad sobą.
Górnictwo węglowe, zwłaszcza na Górnym Śląsku, nie ma w naszym kraju od lat dobrej prasy, więc pretekst do hejtu jest dobry. Zwłaszcza, że niektórzy pamiętają górnikom tzw. sklepy górnicze, błędnie nazywane „za żółtymi firankami”. Pracowaliśmy wtedy bardzo ciężko i dzień wolny (także niedziela) było dla mnie wielkim marzeniem, a w czasie szalejącej inflacji trzeba było dać górnikom coś, co miało wartość użytkową – mogli za zarobione w wolne dni pieniądze nabywać towary konsumpcyjne. Węgiel był wtedy jedyną walutą bankrutującej Polski Ludowej.
Kiedy zaczęlo się to wirusowe szaleństwo górnicy nie uciekli z kopalń, ale zostali w pracy, bo mają rodziny, mają kredyty itd. A kto zjeżdżał kiedyś szolą (kabiną kopalnianej windy) pod ziemię, jechał pociągiem pod ziemią i się spocił w drodze zrozumie jak trudno się nie zarazić, w tych warunkach Covidem. Czy górnicy tego chcieli? Czy chcieli to zagrożenie roznosić? Nie, ale po prostu nie wiedzieli o zarażeniu. Zastanawiam się tylko jak byłoby gdzie indziej, gdyby na taką skalę przeprowadzono badania jak na Śląsku, zwłaszcza wśród górników. Wszak jest takie porzekadło, że „..wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie, ale niektórzy jeszcze nie zdiagnozowani…”
Covid-19 stał się dla wielu powodem do powrotu do idei „Ślązaków jako zakamuflowanej opcji niemieckiej” i to niespełna rok, po katowickiej defiladzie, która miała uczcić Powstania Śląskie. Nienawidząc Śląska pamiętajcie, drodzy hejterzy, że to Ślązacy w trzech Powstaniach Śląskich bili się o Śląsk w Polsce. Pamiętajcie też, że nie myślimy o oderwaniu Śląska od Polski, a nawet najgłupsi widzą, że będąc w Unii Europejskiej i czując w sobie innego ducha możemy sobie jeździć do „innych ojczyzn”. Pamiętajcie też, drodzy hejterzy, że i po II Wojnie Światowej i po odzyskaniu Niepodległości (1918) i Śląska (1922) wielu Polaków z innych regionów, tu na Śląsku, znalazło swoje miejsca i zostało. A po Nich ich dzieci i wnuki. Dziś wielu ludzi, których rodzinne korzenie są w Polsce, ale daleko stąd jest już w kolejnym pokoleniu mieszkańcami Śląska i tu jest ich mała ojczyzna tylko z dumy z tej małej ojczyzny i przekry podało narodowość śląską, kiedy ktoś nazwał nas tą „ukrytą opcją niemiecką. Szukanie w nas odmienności czy „gorszości” jest tak naprawdę podłe, zwłaszcza, że uważamy się za głęboko wierzących katolików. To, że przez wieki Śląsk nie był częścią Polski to nie decyzja jego mieszkańców. I dziwi mnie, że można być Polakiem z Podlasia na przykład, ale nie chcecie przyjąć, iż można być mieszkańcem Śląska czyli Ślązakiem i Polakiem jednocześnie. Historia naszej Małej Ojczyzny przebiegała inaczej i trzeba ją poznać, aby zobaczyć dlaczego mówimy jeszcze czasami gwarą, dlaczego mamy inne przysmaki i dlaczego ten przemysłowy etos pracy powoduje, że pracujemy ciężko i solidnie. 
Pamiętajmy też mędrców:
 
Lepiej budować mosty niż wznosić mury.