Opowiada Gerard Ogiermann; Kronikarz, gawędziarz – człowiek historia, tak tu na niego mówią.
Gość w dom – Bóg w dom
,,My ludzie, skarżymy się często[…],
że tak mało jest dni dobrych, a tak wiele złych[…],
przeważnie niesłusznie.
Gdybyśmy zawsze z otwartym sercem przyjmowali dobro,
które nam Bóg na każdy dzień gotuje, mielibyśmy także dość siły, by znieść zło, jeśli się zdarzy”.
(Wolfgang Johann Goethe).
Była wojna, moja oma mieszkała tu z tyłu niedaleko. Ja byłem żołnierzem Wehrmachtu, moja jednostka stacjonowała w Paryżu. Portret o którym chcę opowiedzieć pochodzi właśnie z tego okresu. Fotograf francuski zrobił to zdjęcie a ja na pamiątkę wysłałem do domu. Obrazek dotarł szczęśliwie do rodziny no i oczywiście wielka z tego powodu była radość. Stał sobie spokojnie na honorowym miejscu, na pięknie wykonanej komodzie w otoczeniu flakoników z kwiatami. Rodzice co rano wraz z rodzeństwem modlili się przed tym obrazkiem o mój szczęśliwy powrót i jak widać Pan Bóg wysłuchał ich próśb wspomina z uśmiechem pan Gerard.