Portal gospodarka i ludzie autor: AMC
Wystarczyła nieco ostrzejsza zima, a Szwecja, która w ostatnich latach
inwestowała mocno w farmy wiatrowe, musiała kupować energię m.in. z Polski. Energię produkowaną z węgla, którą uważa za brudną.
Jesteśmy w lepszej sytuacji, bo nie musimy się z nikim i niczym przepraszać. U nas energetyka węglowa będzie jeszcze przez dziesiątki lat. To co robią Szwedzi, to typowo nieprzemyślany ruch. Nie przewidują w sposób poważny konsekwencji likwidacji części majątku wytwórczego. Niestety wykonujemy ten sam ruch w górnictwie, zamykając nasze kopalnie. Tymczasem one za kilka lat będą nam bardzo potrzebne. Bez nich będziemy zmuszeni sprowadzać węgiel z całego świata: RPA, Mozambiku i wielu innych krajów – komentuje prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Przypomina, że są lata, kiedy energii potrzeba mniej, ale i takie kiedy zapotrzebowanie rośnie.
Trzeba się przyzwyczaić się, że po latach chudych przychodzą te tłuste. Myśleć na zapas, przewidywać i działać rozważnie, bo mamy tu do czynienia z cyklami długofalowymi – przypomina ekspert.
Uważa, że jeden przykład – tak jak obecnie konieczność kupowania tzw. brudnej energii przez Szwecję - nie uświadomi zagrożeń krajom unijnym stawiającym na dekarbonizację.
Choć może komuś przynajmniej zapali się jakiś ostrzegawczy sygnał. Zwiększone zapotrzebowanie i niewydolność OZE to nie tylko kwestia zimy. Europa oparła swoją energetykę w dużej mierze na źródłach odnawialnych, które czasem pracują, a czasem nie. Znowu nadejdą dni, kiedy nie będzie wiatru i słońca. Dopiero po kilku takich przypadkach zaczniemy w końcu myśleć bardziej poważnie i znowu patrzeć przychylnie na te źródła energii, które są zawsze dyspozycyjne, jak elektrownie węglowe, które energii dostarczają bez względu na pogodę – podsumowuje prof. Mielczarski.