Portal gospodarka i ludzie autor: Adam Maksymowicz
Rola wulkanów w tworzeniu klimatu i wpływie na jego zmienność naukom
przyrodniczym znana jest od wielu lat. Jest ona jednak marginalizowana przede wszystkim dlatego, że monitorowanie działalności wulkanicznej ogranicza się tylko do zjawisk zachodzących na lądach. Jest to zrozumiałe, gdyż są one tutaj stosunkowo łatwo dostępne, co umożliwia ich ciągłą obserwację, która i tak na ogół jest tylko doraźna i wyrywkowa.
Znacznie gorzej jest z obserwacjami morskich wulkanów, a szczególnie ich aktywności na oceanach. Już sama proporcja powierzchni lądów i oceanów, która w przybliżeniu wynosi 1;3, oznacza, że powierzchnia mórz i oceanów jest trzykrotnie większa od lądów. Proporcja wskazywałaby na to, że priorytetem winne być obserwacje zjawisk wulkanicznych mających miejsce na morzach i oceanach. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, co znacząco ogranicza naszą wiedzę o wpływie wulkanów na życie na Ziemi.
Wulkany schładzają klimat
Na pozytywną rolę wulkanów w tworzeniu się atmosfery ziemskiej zwracają uwagę dwaj wybitni polscy geolodzy Marek Graniczny i Włodzimierz Mizerski w wydanej przez PWN w 2007 r. pracy naukowej Katastrofy przyrodnicze. W rozdziale poświęconym wulkanom twierdzą oni, że atmosfera Ziemi powstała w wyniku wielokrotnie większej aktywności wulkanów podczas kształtowania się naszego globu: „Szczególna rola przypada zjawiskom wulkaniczny w erze archaicznej (ok. 2 mld lat temu). To dzięki nim zaczęła powiększać się hydrosfera i zaczął zmieniać się pierwotny skład atmosfery”.
O ile wydobywające się miliardy lat temu gazy wulkaniczne stworzyły istniejącą obecnie atmosferę, to choć w znacznie już mniejszej skali nadal mają one wpływ na jej skład i temperaturę. W teorii ocieplenia klimatu ich wpływ jest wielce pozytywny, gdyż każdy potężniejszy wulkaniczny wybuch przynajmniej doraźnie ochładza atmosferę.
Zjawiska takie zaobserwowano w 1816 r. po wybuchu indonezyjskiego wulkanu Tambora, kiedy odnotowano „rok bez lata”. Współcześnie podobne zjawiska, choć w mniejszej skali odnotowano po erupcji wulkanu El Chicon Meksyku (1982 r.) oraz Pintatubo na Filipinach (1991 r.). To doraźne oziębienie klimatu na kilka lub kilkanaście lat miało wpływ na ograniczenie życia na ziemi. Intensywne zjawiska wulkaniczne, jakie miały miejsce na trenie całego globu w czasie ostatniej wielkiej orogenezy (przebudowy położenia lądów i mórz oraz kształtowania sie pasm górskich), jaka stosunkowo nie tak dawno miała miejsce na przełomie kredy i kenozoiku (ok. 100 mln lat temu), prawdopodobnie spowodowały masowe wyginięcie dinzaurów.
Podmorskie wulkany ogrzewają morza i oceany
Jest naukowym paradoksem, że witryna amerykańskiej agencji NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration U.S., Departament of Commerce) promująca dekarbonizację i zwalczanie ilości dwutlenku węgla w atmosferze, jednocześnie wynikami swoich badań poddaje w wątpliwość głoszone przez siebie teorie. Przykładem tego jest zamieszczona na stronach tej agencji notatka (What is the mid-ocean ridge? - Co to jest grzbiet śródoceaniczny?), z której wynika, że najwięcej wulkanów występuje na dnie oceanu wzdłuż rozciągających się podwodnych grzbietów górskich. Ile ich jest? I jaka jest ich rola w kształtowaniu temperatury wód oceanów, tego nikt nie wie? Dlaczego nie wie? Bo nie prowadzi się żadnych związanych z tym badań.
Podoceanicznym grzbietom górskim (ryfty), wzdłuż których następuje oddzielanie się płyt kontynentalnych, towarzyszą liczne erupcje wulkaniczne. Łączna długość tych grzbietów górskich, którym towarzyszy intensywny wulkanizm, wynosi ok. 65 000 km! To ok. 1,5 razy więcej, aniżeli długość równika. Średnia ich głębokość wynosi ok. 2500 m pod wodą. Na grzbiecie atlantyckim przykładem takiej działalności jest wulkanizm Islandii, gdzie tylko na tym odcinku tego grzbietu wydobywa się jedna trzecia lawy z mierzonych wulkanów na świecie.
Ile takich podwodnych miejsc jest na tym grzbiecie, tego też nikt nie wie? Temperatura lawy wulkanicznej na ogół przekracza 1000 st. C. Trudno nie zauważyć, że wydobywająca się z podmorskich wulkanów lawa podnosi temperatury wód tychże oceanów. Te grzbiety górskie utworzone są z tej właśnie lawy wulkanicznej, która od milionów lat ogrzewa otaczające je wody morskie.
Przegrana wojna
Barak wiedzy i badań nad podoceanicznym wulkanizmem jest co najmniej zastanawiający. Epoka XXI w., która chlubi się osiągnięciami nauki, w tym przypadku wykazuje całkowity brak zainteresowania tym tematem. Naukowe rozwinięcie przedstawionych tu tylko przesłanek uzasadniających ocieplenie wód oceanicznych przez podmorskie wulkany może wykazać, że cała teoria ocieplenia klimatu na skutek dostarczania przez człowieka zwiększonej ilości dwutlenku węgla jest nic nie warta.
Na dodatek z góry wiadomo, że wszelka wojna z wulkanami zostanie przegrana i to natychmiast, bez żadnych pod tym względem wątpliwości. Ponad wszelką wątpliwość istnieje pewność, że wulkany nie zaakceptują żadnej uchwały Porozumienia paryskiego, ani żadnego innego. I tu tkwi odpowiedź, dlaczego nie prowadzi się żadnych badań nad podmorskim wulkanizmem. Otóż mogłyby one zakwestionować wszystkie dotychczasowe „osiągnięcia” klimatyczne, bez żadnych szans na ich powtórzenie w stosunku do wulkanów. Te zaś, jak wiadomo, wybuchają, kiedy tylko tego zapragną, nie licząc się ze zdaniem nawet największych mocarstw na naszym globie. I z tego też powodu blokują one wszelkie badania podmorskiego wulkanizmu, gdyż doskonale zdają sobie sprawę, że wojna z wulkanami jest już na samym starcie przegrana. Dlatego lepiej jej nawet nie zaczynać!