Trybuna Górnicza autor: Damian Seredziński
stanowi nie tylko historia górnictwa, ale i krajobrazy
Okrzeszyn to dość rozległa, choć wyludniona miejscowość, najdalej na południe wysunięta część powiatu kamiennogórskiego w woj. dolnośląskim. Znajduje się na „cyplu” terytorium Polski, wciśniętym pomiędzy czeskie miejscowości – Chvaleč oraz Rybniček. Cypel ten bywa często określany jako „Worek Okrzeszyna”.
Kto przybędzie w te okolice w trakcie śnieżnej zimy, bądź słonecznego lata, zauroczy się spokojem i pięknem krajobrazu. Wizyta w mglistą noc zaoferuje nam klimaty rodem z powieści grozy.
Niewprawne oko może nawet nie dostrzec górniczej historii tego miejsca – zrekultywowanego przez najskuteczniejszą zajmującą się tym instytucję: naturę.
Część Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego
Wydobycie węgla kamiennego z tutejszych pokładów datuje się co najmniej od roku 1792, kiedy to założono kopalnię „Gabe Gottes” (Co przetłumaczylibyśmy jako „Boże Dary”). Działała ona przez 19 lat.
Reaktywacja nastąpiła jednak już w roku 1836, kiedy to uzyskano nadanie górnicze dla kopalni „Neue Gabe Gottes” („Nowe Boże Dary”). Kopalnia ta uczyniła z Okrzeszyna liczący się na mapie Dolnego Śląska ośrodek przemysłowy – jeden z głównych punktów kamiennogórskiej części Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego.
W roku 1840 wzmiankowany jest 38-metrowej głębokości szyb Wilhelmine. Wydobycie stopniowo rosło, osiągając w połowie XIX wieku nieco ponad 1000 t rocznie, a już w początku lat dwudziestych XX wieku, ponad 5000 t. Lata świetności były niestety ostatnimi latami istnienia kopalni.
Z zachowanych niemieckich map z końcowego okresu działalności „Neue Gabe Gottes” wyłania się obraz prężnie funkcjonującego zakładu. W szerokim, łagodnym zakolu rzeki Szkło, nieopodal zrujnowanego aktualnie kościoła, znajdowały się: łaźnia, cechownia, kuźnia, maszynownia i zakład przeróbczy.
Główną część złoża udostępniały dwie sztolnie: Johanna oraz Friederike. Pierwsza z nich otwierała dostęp do płytszej części pokładu, eksploatowanej w XIX wieku. Z drugiej, upadowymi, prowadzono podpoziomowe wybieranie złoża, zalegającego poniżej poziomu potoku.
Miąższość pokładu węgla nie była duża – wahała się w przedziale 45-70 cm. W tamtych czasach były to jednak parametry wystarczające, aby podjąć wydobycie.
Kopalnia działała do roku 1925. Być może w dobie powszechnej mechanizacji górnictwa, pokład okazał się zbyt cienki dla efektywnej eksploatacji?
Era atomu – nowa nadzieja
Górnictwo węglowe w rejonie kamiennogórskim nie odrodziło się po wojnie. Polska Ludowa skupiła się na wałbrzysko-noworudzkiej części zagłębia. Duże niegdyś kopalnie w Przedwojowie i Okrzeszynie leżały odłogiem.
Dla Okrzeszyna iskrą nadziei było nastanie ery atomu. W roku 1952 odkryto tu złoże ubogich rud uranu. Co ciekawe, mineralizacja zlokalizowana była w pokładach węgla oraz dolnopermskich łupkach. Zawartość uranu wynosiła do 0,1 proc., podczas gdy przedmiotem eksportu do ZSRR była wówczas ruda o minimalnej zawartości 0,2 proc.
Szybkie wyczerpywanie wysokoprocentowych złóż hydrotermalnych spowodowało jednak błyskawiczne udostępnienie złoża – już w 1957 r. kopalnia była gotowa do eksploatacji. W zależności od źródła, zasoby oszacowane zostały na 370-938 t uranu pierwiastkowego. Jak na warunki polskie, było to zatem złoże sporych rozmiarów.
Brak zainteresowania tutejszą rudą ze strony ZSRR oraz brak efektywnej technologii odzyskiwania uranu z węgla kamiennego przesądziły o upadku projektu. Kopalnia była konserwowana jeszcze przez kilka lat, po czym uległa zalaniu. O jej istnieniu przypomina dziś kilka zarośniętych hałd, zapadlisko jednego z szybów oraz opuszczony budynek maszyny wyciągowej. Górnictwo podziemne już do Okrzeszyna nie powróciło...
Stan obecny
Jedynym działającym zakładem górniczym w Okrzeszynie, jest obecnie kamieniołom porfiru. Na terenie miejscowości znajduje się jednak również zapomniana perełka – jedna ze sztolni kopalni „Neue Gabe Gottes”.
Powszechnie błędnie uważana jest za pozostałość po kopalni uranu – w rzeczywistości sama sztolnia i założony z niej chodnik podstawowy w pokładzie węgla, występują już na przedwojennej, niemieckiej mapie.
Być może z poszukiwaniami uranu związana jest rozcinka fragmentu udostępnionego sztolnią złoża. Niezależnie od tego, czyimi rękami drążone były wyrobiska, jest to pięknie zachowany miniaturowy model kopalni węgla, który po ewentualnym zabezpieczeniu i zagospodarowaniu miałby ogromny walor edukacyjny.
Mamy tutaj chodnik podstawowy, chodnik piętrowy oraz wentylacyjny. Wszystko to połączone trzema pochylniami, z których jedna posiadała najpewniej połączenie z powierzchnią, pełniąc rolę wentylacyjną. Fragment złoża rozcięty jest na cztery filary – a w jednym z nich zachowana jest porzucona, krótka ubierka, prowadzona z przybierką stropu i podsadzką suchą.
Jest to jedna z niewielu tak dobrze zachowanych, starych kopalń węglowych na Dolnym Śląsku. Wynika to z zalegania w stropie mocnych piaskowców, które nie ulegają łatwo samoczynnemu zawałowi.
O atrakcyjności turystycznej Okrzeszyna stanowi nie tylko historia górnictwa. Warto odwiedzić tę miejscowość przechodząc szlak wzdłuż granicy, zaczynając i kończąc w Chełmsku Śląskim.
Na trasie napotkamy wspaniałe punkty widokowe na piaskowcowych skałkach, a malowniczej dolinie rzeki Szkło przyjrzymy się z góry. Wszystko to z dala od zgiełku turystycznych kurortów. Przy odrobinie szczęścia, będziemy jedynymi osobami na szlaku. Naprawdę warto!