Prof. Marek Szczepański

 Potrzeba realnej alternatywy dla węgla i więcej troski o ludzi

 Jerzy Dudała
Realna alternatywa dla węgla pojawić się może zbyt późno i będzie to nieadekwatne do narzuconego tempa dekarbonizacji. Opowieści o fotowoltaice i energii z wiatru nie wystarczą. Polska musi zachować elementarną suwerenność energetyczną - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Prof. Marek Szczepański przypomina, że jeszcze dwa-trzy lata temu premier Mateusz Morawiecki deklarował, że węgiel jest najważniejszym dla naszego kraju surowcem.
Kontekst społeczny odchodzenia od węgla "jest gdzieś w tle". - A należy wymagać od rządu, by miał go również na uwadze – apeluje Szczepański.
Podkreśla też, że mówiąc o transformacji górnictwa i energetyki, nie można zapominać o  firmach produkujących czy świadczących usługi na rzecz kopalń.
Mówiąc o odchodzeniu od węgla, jakby nie zauważało się często całego kontekstu społecznego. Jak się pan na to zapatruje?
Rzeczywiście, ten kontekst społeczny jest często pomijany. Pojawiły się ostatnio opinie, że obydwie strony, a zatem rząd oraz przedstawiciele górniczych związków zawodowych, odniosły sukces, bowiem parafowano umowę społeczną dla górnictwa. O sukcesie to będzie można mówić, kiedy nastąpi podpisanie dokumentu.
Znajdują się tam zapisy, które w sporym stopniu już były znane, między innymi te dotyczące osłon socjalnych, w tym jednorazowych odpraw dla górników, czy też dat odchodzenia od wydobycia w poszczególnych kopalniach węgla kamiennego energetycznego. Odchodzenie od wydobycia tego surowca ma potrwać do 2049 roku, choć niewykluczone, że pojawią się naciski ze strony Komisji Europejskiej, by ten proces przebiegał w szybszym tempie. Natomiast cały kontekst społeczny jest gdzieś w tle. A należy wymagać od rządu, by miał go również na uwadze.
W innych regionach kraju spogląda się na górnictwo raczej z niechęcią...
Ludzie spoza regionu Górnego Śląska będą utyskiwali, że górnicy są tą najbardziej uprzywilejowaną grupą zawodową. Już słychać tego typu głosy. Jeżeli parafowana umowa społeczna dotycząca górnictwa zostanie podpisana, to rzeczywiście można będzie powiedzieć, że będą to raczej korzystne warunki dla procesu wygaszania kopalń.
Trzeba jednak pamiętać o licznych kooperantach zakładów górniczych, o firmach produkujących na rzecz kopalń oraz świadczących kopalniom różnego rodzaju usługi. Zmiany będą nieuchronne. Trzeba zaplanować działania. Ludzie będą chcieli wiedzieć, jaki będzie trend w gospodarce regionu, w jakich kierunkach będzie ona zmierzać. Mówi się między innymi o informatyce czy o przemyśle medycznym.
Ekolodzy chcieli, żeby już do 2030 roku zamknąć tę branżę. Oczywiście to nierealne, bowiem trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Trzeba również pamiętać, że niektóre gminy mają benefity z tytułu górnictwa. Teraz jednak w gminach lokalne społeczności są przeciwne budowie nowych zakładów górniczych.
Etos górniczy już wygasł?
On powoli wygasa. Natomiast dopóki będą funkcjonowały kopalnie, dopóty będzie solidarność, a także odpowiedzialność za innych podczas pracy na dole. Solidaryzm pracowniczy również jest elementem tego górniczego etosu.
Nie brakuje ostatnio płynących z różnych stron opinii, że odejdziemy od węgla bez przygotowania realnej alternatywy, co może skutkować w przyszłości dużym importem węgla do Polski oraz wysokim importem energii elektrycznej. Co pan o tym sądzi?
Tego typu obawy są uzasadnione. Pomija się bowiem często to, że realna alternatywa dla węgla pojawić się może zbyt późno i będzie to nieadekwatne do narzuconego tempa dekarbonizacji. Ludzie chcą wiedzieć, co realnie zastąpi węgiel w miksie energetycznym. Same opowieści o fotowoltaice i energii z wiatru nie wystarczą. Polska musi zachować elementarną suwerenność energetyczną.
Wierzy pan w budowę elektrowni atomowych?
Na pewno będą w tym zakresie protesty ekologów. Kiedyś byłem w Żarnowcu, który pokazuje całą tę iluzję energetyki jądrowej. U nas od wielu lat można przecież usłyszeć, że będziemy budować elektrownię atomową. I nic się nie wydarzyło. Oczywiście byłoby to źródło energii. Jednak po różnych wydarzeniach, jak choćby w elektrowni Fukushima, trzeba niezwykłej ostrożności. Tutaj sprawy dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa są fundamentalne.
U nas rząd ostatnio prowadzi w energetyce „zieloną ofensywę”, a niedawne wypowiedzi o węglu i górnictwie - jako kole zamachowym gospodarki - zestawione z obecnymi wypowiedziami brzmią wręcz groteskowo…
Czytam i oglądam różne wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który niedawno wskazywał, że odchodzimy od kopalnych źródeł energii na rzecz innych. A jeszcze dwa, trzy lata temu deklarował, że węgiel jest tym najważniejszym dla naszego kraju surowcem. Teraz już radykalnie odmiennie wypowiada się na ten temat.
Na umowę społeczną między rządem a związkami można spojrzeć dwojako. Jedni powiedzą, że to sukces. A inni, że to porażka oznaczająca tylko wysokie koszty oraz utratę bezpieczeństwa energetycznego w kolejnych latach.
Część związkowców uważa tę umowę za kapitulację, gdyż zgodzono się na likwidację polskiego górnictwa. Jednak innej drogi w Unii Europejskiej nie ma. Trzeba jednak owo odchodzenie od węgla dobrze i starannie przygotować i postępować w tym zakresie w zaplanowany sposób.