Szefowie firm zaplecza komentują

Portal gospodarka i ludzie  autor: MD

Famur, Fasing oraz Becker-Warkop to znane marki w obszarze firm tzw. zaplecza
górniczego. Ich przedstawiciele odnieśli się do podpisania umowy społecznej dla górnictwa, do którego doszło 28 maja w Katowicach. Niestety pesymistycznie patrzą na przyszłość branży, w której działają.
Jak wskazują, z perspektywy biznesowej, brak rozwiązań systemowych nadal pozostaje dużym wyzwaniem. Zwłaszcza że system wsparcia dla firm okołogórniczych ma dopiero powstać i uwzględnić odpowiednie regulacje oraz zasady, w tym te, dotyczące pomocy publicznej. Dodają, że wymienione w załączniku do umowy potencjalne instrumenty i działania to jedynie katalog istniejących już narzędzi.
Mimo medialnego sukcesu parafowania umowy, wciąż brakuje zdecydowanej wizji, w jakim kierunku firmy miałyby dywersyfikować swoje usługi i portfolio oraz które obszary są priorytetowe dla państwa. Branża w dalszym ciągu czeka na wskazanie możliwości uczestnictwa w inwestycjach związanych z nowym ładem energetycznym. Przy tak silnej zależności świadczonych usług na rzecz wytwarzania energii z węgla, projekt Nowego Zielonego Ładu oraz działania związane z nim to naturalny kierunek, w który mogłyby zostać włączone firm okołogórnicze” – czytamy w komunikacie prasowym.
Dodano także, że inne możliwe drogi rozwoju po przebranżowieniu to m.in. inwestycje związane z rozwojem transportu, utylizacją odpadów, rozwoju górnictwa innych kopalń czy produkcji paliw ekologicznych.
Przedstawiciele firm zaplecza dodają, że również powołanie Funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw branży okołogórniczej to wciąż mglista zapowiedź. Zauważają, że nie została określona jego wielkość, a źródła jego finansowania i tak zależą w olbrzymiej mierze od decyzji UE.
Mocno rozczarowujący jest fakt, iż w zasadzie wszystkie decyzje są uzależnione od Komisji Europejskiej. Nie ma zaproponowanych żadnych rozwiązań czy mechanizmów, o których wiemy, że na pewno będą realizowane. Żałuje, że z Komisją Europejską jeszcze nie podjęto rozmów np. na temat pomocy publicznej dla dużych przedsiębiorstw. Zgodnie z unijnymi przepisami pomoc dla tych podmiotów może stanowić do 25 proc. kosztów przedsięwzięcia. To mało jak na czas transformacji - stwierdza Zdzisław Bik, prezes zarządu Grupy Fasing.
Rozwiązania muszą uwzględniać polskie firmy 
Branża okołogórnicza ocenia też fakt powołania Funduszu Transformacji Śląska jako krok spóźniony o kilka lat. Zauważa jednak, że dobrym sygnałem jest to, że cokolwiek się dzieje w tej sprawie.  Wskazuje też, że ciekawym pomysłem jest powołanie Rady Koordynacyjnej ds. Sprawiedliwej Transformacji.
 Mamy nadzieję, że rząd da nam szansę i wesprze w skutecznym włączeniu się w budowę nowego ładu energetycznego. To wymaga konkretnych rozwiązań prawnych, które będą uwzględniać polskie firmy, między innymi z sektora okołogórniczego, w planowanych procesach inwestycyjnych. Dla projektów związanych z transformacją energetyczną Polski powinien powstać gwarantowany poziom tzw. local content uwzględniający oraz pozwalający realizować istotną część inwestycji w oparciu o potencjał i możliwości wytwórcze rodzimych firm. Takie rozwiązania ułatwią wielu przedsiębiorstwom, dotychczas wiązanym z górnictwem czy energetyką konwencjonalną, zmianę ich profilu działalności, a tym samym utrzymanie setek wysoko wykwalifikowanych miejsc pracy. Jest to szczególnie istotne dla regionów, które w najbliższym czasie będą musiały mierzyć się ze skutkami wygaszania krajowego górnictwa węglowego – dodaje prezes Bendzera.
„Jednakże wskazanie sektorów priorytetowych, na podstawie analiz i dostępnych źródeł finansowania leży po stronie rządowej. Decyzje te są o tyle istotne, że sektor mógłby przystąpić do wdrażania nowych rozwiązań, mając jasno określone zasady współpracy z państwem” – wskazano.
Wszystko zależy od Unii
Kolejnym krokiem, na który liczy branża, jest gwarancja udziału w procesach inwestycyjnych, m.in. przez procentowe określenie współpracy w ramach tzw. local contentu. Tę kwestię komentuje Wojciech Zasadni z firmy Becker-Warkop.
Niepewność, którą niosą za sobą dynamicznie zmieniające się założenia odchodzenia od węgla, sprawia, że nasi potencjalni partnerzy handlowi nie widzą potrzeby współpracy z polskimi firmami. Konsekwencją tego jest duże prawdopodobieństwo, że zagraniczny kontrahent chętnie wprowadzi do współpracy inne podmioty ze swojego kraju. Dlatego wdrożenie zasady określonego udziału komponentów wyprodukowanych przez krajowy przemysł przy realizacji inwestycji związanych z transformacją energetyczną może być szansą dla polskich firm okołogórniczych. Local content może znacząco przyczynić się do udanej dywersyfikacji działalności tych podmiotów – uważa Zasadni.
Przedstawiciele firm zaplecza dodają, że również powołanie Funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw branży okołogórniczej to wciąż mglista zapowiedź. Zauważają, że nie została określona jego wielkość, a źródła jego finansowania i tak zależą w olbrzymiej mierze od decyzji UE.
Mocno rozczarowujący jest fakt, iż w zasadzie wszystkie decyzje są uzależnione od Komisji Europejskiej. Nie ma zaproponowanych żadnych rozwiązań czy mechanizmów, o których wiemy, że na pewno będą realizowane. Żałuje, że z Komisją Europejską jeszcze nie podjęto rozmów np. na temat pomocy publicznej dla dużych przedsiębiorstw. Zgodnie z unijnymi przepisami pomoc dla tych podmiotów może stanowić do 25 proc. kosztów przedsięwzięcia. To mało jak na czas transformacji - stwierdza Zdzisław Bik, prezes zarządu Grupy Fasing.
Rozwiązania muszą uwzględniać polskie firmy 
Branża okołogórnicza ocenia też fakt powołania Funduszu Transformacji Śląska jako krok spóźniony o kilka lat. Zauważa jednak, że dobrym sygnałem jest to, że cokolwiek się dzieje w tej sprawie.  Wskazuje też, że ciekawym pomysłem jest powołanie Rady Koordynacyjnej ds. Sprawiedliwej Transformacji.