Portal gospodarka i ludzie autor: JM
W najnowszym numerze Górniczej, który ukaże się w czwartek, 29 lipca, głównym
tematem są pieniądze. I to w różnych aspektach. Piszemy o miliardach złotych, które mają zostać przeznaczone na wygaszanie i restrukturyzację górnictwa, o obawach samorządowców dotyczących wypłaty pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji oraz kolejnej odsłonie sporu o podatek od nieruchomości znajdujących się w wyrobiskach górniczych.
W numerze prezentujemy także wiadomości prosto z kopalń. O niestandardowym typie obudowy, która sprawdziła się w kopalni Bolesław Śmiały pisze Kajetan Berezowski. Chodzi o obudwę chodnikową typu ŁPSpN, którą stosuje się podczas drążenia wyrobisk, na odcinkach światła projektowanych skrzyżowań chodników. Jej zastosowanie nie tylko wpływa na skrócenie czasu wykonania wlotów nowo drążonych chodników, ale również poprawia bezpieczeństwo.
Nie brakuje także ciekawych rozmów. Krystian Brymora, dyrektor Wydziału Analiz Domu Maklerskiego BDM, w rozmowie z Januszem Mincewiczem ocenia ekonomiczną stronę węglowego biznesu. Mimo wzrostu cen węgla prognozy nie są najlepsze.
Od tego, jak kopalnie wykorzystają obecną sytuację, będą zależeć ich kolejne lata. Trzeba z niej skorzystać jak najlepiej, ale śląskie kopalnie nie są na to przygotowane. Nie mają frontów, żeby szybko zwiększyć wydobycie, a pandemię przetrwały tylko dzięki pożyczce płynnościowej z PFR. Z kolei jak tylko sytuacja się poprawi, od razu po podwyżki zgłasza się liczna załoga. W PGG zatrudnienie wynosi bowiem wciąż ok. 40 tys. osób, a wydobycie w ostatnich pięciu latach spadło o prawie 9 mln t - do 24,5 mln t - w 2020 r., czyli aż o 26 proc. Nie da się tak prowadzić przedsiębiorstwa, gdzie koszty pracy przekraczają 60 proc. gotówkowych kosztów produkcji – ocenia Brymora.
Natomiast nad kondycją polskiej energetyki – w rozmowie z Aldoną Minorczyk – pochyla się prof. Władysław Mielczarski. Ekspert do spraw energetyki z Politechniki Łódzkiej jest bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o atomowe plany Polski.
Problem polega na tym, że nie ma już zapotrzebowania na atom. Jego czas się skończył, a zostały firmy będące w posiadaniu technologii, mocy przerobowych. Próbują to sprzedać, czemu trudno się dziwić. A ponieważ Polacy podejmują takie jakieś dziwne decyzje, to firmy próbują skorzystać z okazji. Moim zdaniem, to wszystko rozbije się o finanse. Poza tym Niemcy nie pozwolą, by tuż za ich granicą ktoś budował atom, i to w czasie, gdy oni swoje własne zamykają. Niedawno na Odrze był pierwszy protest organizacji polskich i niemieckich. Tych protestów będzie coraz więcej. Wcześniej czy później, jeśli zakręcą nam kurek z pieniędzmi z UE, to zrezygnujemy z budowy atomu. Mam wrażenie, że właśnie o to chodzi. By doprowadzić do sytuacji, kiedy będzie można wycofać się z tej obietnicy z twarzą. Nawet złotówki nie postawiłbym w zakładzie na to, że polska elektrownia atomowa zostanie zbudowana – ocenia Mielczarski.
Zapraszamy również do działu „Po szychcie”. W tym numerze główną bohaterką jest ziemia tarnogórska, która kryje w sobie wiele magicznych miejsc związanych z górnictwem. O wszystkich tych miejscach opowiada Zbigniew Pawlak, prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej.