Portal gospodarka i ludzie autor: KAJ
W połowie września dzienna liczba zakażeń wyniesie prawdopodobnie 500-600, potem może być jeszcze gorzej
Nie ma na razie żadnych podstaw do tego, aby zrezygnować w życiu codziennym z utrzymywania dystansu społecznego w miejscach publicznych, czy też stosowania preparatów odkażających. Zachęcam więc dyrektorów dużych zakładów pracy, w tym kopalń, aby mobilizowali służby odpowiedzialne za reżim sanitarny do działań w takim samym zakresie, jak było to do tej pory – apeluje Dariusz Iskanin, lekarz, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Śląskiego
Wiele instytucji naukowych ostrzega, że już w najbliższym czasie liczba infekcji koronawirusowych drastycznie wzrośnie. Dla przykładu prof. Tyll Krüger z Politechniki Wrocławskiej podkreśla, że z modelu przygotowanego przez jego zespół wynika, iż z początkiem września nastąpi przyrost zachorowań.
W połowie września dzienna liczba zakażeń wyniesie prawdopodobnie 500-600. Potem zakażenia będą rosły bardzo szybko. W październiku może być więcej niż 10 tys., a pod koniec listopada - nawet ponad 30 tys. To będzie szczyt czwartej fali – prognozuje naukowiec.
W jego opinii przewidywana liczba zgonów spowodowanych przez COVID-19 może być bardzo wysoka i wynieść podczas zbliżającej się fali nawet 30-40 tys.
Zespół MOCOS, który bada kwestie rozprzestrzeniania się koronawirusa, tworzą naukowcy z Politechniki Wrocławskiej, Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz eksperci z Nokia Wrocław, EY GDS Poland oraz MicroscopeIT. Z dotychczasowych analiz grupy MOCOS wynika, że w chwili obecnej zniesienie ograniczeń kontaktów społecznych może doprowadzić do ponownego wzrostu liczby zakażeń.
Z szacunków dr. Krügera wynika, że w sumie w Polsce odporność na koronawirusa nabyło ok. 60 proc. ludzi, albo na skutek zakażeń lub dzięki szczepieniu. Nie wszystkie osoby zaszczepione i ozdrowieńcy są w pełni zabezpieczone przed koronawirusem. To ok. 80 proc. z nich, bo dużo zależy tu od ogólnego stanu ich zdrowia. Wciąż też zbyt niski jest poziom zaszczepienia osób w starszym wieku, po 80 roku życia.
- Na szczepienie nigdy nie jest za późno, a infekcja mogła przejść bezobjawowo. To przykre, ale jako lekarze obserwujemy spadek zainteresowania szczepieniami. Tymczasem dopiero w sytuacji 65-70 procentowego zaszczepienia społeczeństwa można mówić o odporności populacyjnej, lub jak kto woli zbiorowej. Wciąż w tej puli brakuje kilku milionów obywateli. Obecnie szczepi się w Polsce kilkadziesiąt tysięcy osób dziennie, a wiosną mieliśmy takie dni, gdy szczepień było ok. 200 tys. Dlatego zachęcamy do szczepienia się. To jest najrozsądniejszy sposób zabezpieczenia się przed zakażeniem wariantem Delta lub ostrym przebiegiem takiej infekcji – wskazuje z kolei dr Iskanin.
Liczba infekcji zmutowanym wariantem koronawirusa zwanym Delta rośnie, ale o tym, że zaczyna robić się groźnie, będziemy mogli mówić dopiero wówczas, gdy czynnik reprodukcji wirusa będzie powyżej „1” i będzie rósł w kierunku poziom „3”.
- Taka fala wznosząca się spowoduje, że zachorowania za kilka tygodni będziemy już liczyć w tysiącach, a nie setkach. Podsumowując – nie ma co liczyć na jakiś cud. Wirus Delta już puka do drzwi, będzie bardziej zakaźny, chociaż – według przewidywań specjalistów - mniej niebezpieczny dla naszego życia.
Dr Dariusz Iskanin podkreśla, że mimo likwidacji szpitali jednoimiennych jesteśmy na Śląsku dobrze przygotowani na zwiekszoną liczbę zachorowań. Specjaliści z dziedziny medycyny są zdania, że nowy wariant koronawirusa nie powinien tak bardzo zdziesiątkować załóg dużych przedsiębiorstw, w tym np. kopalń - jak było to w trakcie pierwszej i drugiej fali zachorowań - zalecają jednak baczne śledzenie sytaucji epidemicznej i zaostrzenie działań profilaktycznych w zakładach pracy.