Autor: JD
Transformacja energetyki a w konsekwencji górnictwa musi być ze
sobą spójna. Prowadzona racjonalnie ze świadomością konstytucyjnej odpowiedzialności zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. I przejrzyście, w zgodzie z przyjętymi zobowiązaniami międzynarodowymi. No i tu zgrzyta - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Herbert Leopold Gabryś, były wiceminister przemysłu odpowiedzialny za energetykę.
Herbert Leopold Gabryś wskazuje, że dziś strategię polskiej energetyki wyznacza Polityka energetyczna Polski do 2040 roku (PEP 2040).
Z kolei strategię unijną założenie osiągnięcia neutralności klimatycznej prze UE w 2050 roku.
I tu nie widzę sprzeczności. Bo trudno kwestionować potrzebę ochrony klimatu - mówi Herbert Leopold Gabryś.
Nie rozchwiać systemu
- Rzecz jednak w tym jak to realizować i jakim kosztem, także społecznym - podkreśla Herbert Leopold Gabryś. - Czy dla spełnienia ambicji klimatycznej części unijnych partnerów mamy przyspieszać ten proces czy też wykorzystując własne zasoby węgla brunatnego i kamiennego prowadzić go w sposób synchronizujący dostępne zasoby i wyczerpywanie możliwości prowadzenia ruchu w istniejących blokach energetycznych? Bilansując odstawienia bloków zużytych technologicznie z nowymi mocami, tak aby nie rozchwiać systemu? Te nowe poczynając od atomu na miarę ubytków aż po rok 2040 nie zamkną salda - dodaj Gabryś.
Zwraca przy tym uwagę, że także rozwój odnawialnych źródeł energii bez ubezpieczenia energetyką stabilną nie zbawi systemu.
Jeśli zatem zachowanie źródeł konwencjonalnych w dyspozycji krajowego systemu energetycznego, do czasu pozyskania nowych mocy, jest bezwzględnie konieczne to nie spierajmy się czy to jest wolniejszy proces transformacji czy szybszy. To jest proces właściwy - podkreśla Herbert Leopold Gabryś. - Nie ulegając presji nadzwyczaj aktywnej agresji antywęglowej środowisk ekologów. Ani zamiarom unijnego pakietu Fit for 55. Problemy konfliktu wokół kopalni Turów są początkiem szerszej ich aktywności. Snują się informacje o przygotowanym zaskarżeniu wydanych koncesji dla sześciu naszych kopalń węgla kamiennego - dodaje.
Jednocześnie Herbert Leopold Gabryś wskazuje, że doświadczenia niedostatku dostaw energii i szybujących jej cen dają kolejny sygnał, że nie jest racjonalna rezygnacja z zasady oparcia bezpieczeństwa energetycznego o zasoby własne.
Zapłaci gospodarka, a potem całe społeczeństwo
- Jej lekceważenie dla iluzji szybkich sukcesów w obniżeniu wzrostu temperatury globalnej graniczy z głupotą i brakiem odpowiedzialności - zaznacza Herbert Leopold Gabryś. - W krótszym i dłuższym horyzoncie czasu kosztuje wiele. I płaci za to na początek gospodarka, ale w końcu całe społeczeństwo. Dla nas o naszym bezpieczeństwie energetycznym w horyzoncie może i winien stanowić węgiel. Jeden i drugi: kamienny i brunatny. Tak długo, jak długo to konieczne i możliwe z zasobów. Nie tylko tych aktualnie eksploatowanych. Wierzę w to, że oczyścimy nasze rozumowanie z wieloletniej populistycznej retoryki antywęglowej. I stanie się to także poza nami. Może trzeba szoku „ciemności” z braku dostaw energii, aby zrozumieć, że węgiel brunatny i kamienny jest konieczny, póki co, aby zapewnić nam istotną część potrzeb energetycznych - dodaje.
I wskazuje, że jeśli ktoś próbuję innej retoryki, to trzeba zadać pytanie: czy tu chodzi o szczytną filozofię ochrony klimatu, czy też o pozbawienie nas znacznej cząstki suwerenności energetycznej. - A może najzwyczajniej o interesy w strategii zróżnicowanych przecież gospodarek naszej wspólnoty - dodaje Herbert Leopold Gabryś.