autor: JM
które trafiło do PGG, zostało przeznaczone „na wszystkie koszty niezbędne do funkcjonowania”
Jak przekazał prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala, w minionym roku największa węglowa spółka odnotowała stratę netto rzędu 700-800 mln zł. W tym roku spółka korzysta z subwencji budżetowych. Pierwsza transza pomocy wynosząca 400 mln zł wpłynęła pod koniec minionego tygodnia.
Jak poinformował Rogala, spółka zamknęła miniony rok stratą netto rzędu 700-800 mln zł, a przychody ze sprzedaży węgla wyniosły 7,6 mld zł.
Ubiegłoroczny wynik był ujemny. W tym roku sytuacja jest zupełnie inna, bo spółka jest objęta wsparciem z tytułu redukcji mocy zdolności produkcyjnych. Ten element wsparcia znacznie zmienia sytuację – powiedział Rogala.
Potwierdził, że pierwsza transza pomocy publicznej, która została przekazana PGG pod koniec minionego tygodnia, wyniosła 400 mln zł. Nie chciał jednak komentować informacji podawanych podczas parlamentarnych prac nad nowelizacją ustawy górniczej, zgodnie z którymi łączna tegoroczna pomoc dla PGG ma przekroczyć 5 mld zł.
Jak wskazał Rogala, 400 mln zł, które trafiło do spółki, zostało przeznaczone „na wszystkie koszty niezbędne do funkcjonowania”.
- To są i koszty związane z funkcjonowaniem, czyli wydatkami bieżącymi na zakup materiałów i usług, i koszty związane z wynagrodzeniami, bo to są dwie równoważne pozycje kosztowe rozkładające się mniej więcej po 50 proc. w bilansie – zaznaczył szef PGG.
Jak dodał, wypłata kolejnych transz pomocy każdorazowo będzie uwarunkowana złożeniem kolejnych wniosków o pomoc. Wnioski mają pokazywać rzeczywiste koszty i potrzeby spółki, a wielkość kwot będzie również uwarunkowana aktualnymi cenami węgla.
- W najbliższym czasie będą składane kolejne wnioski. Z jednej strony będziemy rozliczali poprzednie środki, o które wnioskowaliśmy. Z drugiej strony przedstawiamy kolejne zapotrzebowanie na te środki wg niezbędnych kosztów – argumentował Rogala.
Prezes PGG odniósł się również to kwestii ewentualnego braku zgody Komisji Europejskie na finansowanie wygaszanego górnictwa. Przypomnijmy, że wciąż nie został złożony wniosek notyfikacyjny dotyczący pomocy publicznej dla branży i nie wiadomo, jaka będzie ostateczna decyzja Komisji Europejskiej w tej sprawie. W najczarniejszym scenariuszy mogłoby się okazać, że kopalnie muszą zwrócić otrzymaną pomoc.
- Idziemy drogą, która nie jest w Europie nieznana. To jest model, który funkcjonował w Niemczech przez niespełna 20 lat. Poza tym, to jest model uzasadniony otoczeniem zewnętrznym. To otoczenie usprawiedliwia, że forma i droga, którą przyjęliśmy, jest zasadna z punktu widzenia najniższego i najtańszego optymalnego kosztu energii. Szanujemy ambicje wspólnoty europejskiej zawarte w polityce klimatycznej, ale z drugiej strony musimy zapewnić obywatelom możliwie najtańszą energię – powiedział Rogala.