Historia jednej kopalni

autor: Kajetan Berezowski

 - kopalni Radzionków
Gdyby nie mrówcza praca Łukasza Stery, wiele ciekawych informacji i fotografii nie ujrzałoby światła dziennego.
Przez długie lata była żywicielką pokoleń mieszkańców Bytomia, Tarnowskich Gór, Chorzowa i Piekar Śląskich. Dziś praktycznie nie ma po niej śladu. Kopalnia Radzionków to kawał historii. Opisał ją w swej książce „150-lecie górnictwa węgla kamiennego w Radzionkowie” Łukasz Stera, górnik, historyk, dokumentalista.
Gdyby nie jego mrówcza praca, wiele ciekawych informacji i fotografii z pewnością nigdy nie ujrzałoby światła dziennego.
– Dlaczego zainteresowała mnie właśnie ta kopalnia? W jakiś sposób jestem związany z nią rodzinnie. Tu pracowali mój pradziadek, dziadek i ojciec. Dwadzieścia lat temu pisałem artykuły historyczne. W 2001 r. świętowano rocznicę 130-lecia istnienia zakładu. Przypadła na rok jego likwidacji. Niezbędny był sponsor, żeby jakakolwiek publikacja pamiątkowa mogła się ukazać, ale miasto nie było zainteresowane czymś takim. Jeden z miejscowych wydrukował historię kopalni w dziesięciu częściach. Uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu wespół z historykiem Jarosławem A. Krawczykiem. I to był zalążek moich dalszych dociekań, których plonem jest monografia poświęcona 150-leciu kopalni Radzionków. Nadal cierpliwie gromadziłem materiały, odwiedzałem Archiwum Państwowe w Katowicach. Zawsze sądziłem, że moja praca na darmo nie pójdzie – mówi Łukasz Stera.
Świadkowie tamtych wydarzeń
Pewnego razu, podczas przeszukiwania sporej sterty materiałów historycznych, wpadł mu w ręce rękopis, który powstał w związku z 5-leciem działalności kopalni. Autor rozmawiał z naocznymi świadkami zakładania radzionkowskiej kopalni.
Na początku sierpnia 1871 r. rozpoczęły się prace wstępne celem uruchomienia radzionkowskiej kopalni węgla. Polegały one najpierw na zbudowaniu prymitywnych budynków drewnianych z przeznaczeniem na cechownię, na magazyn materiałów i narzędzi górniczych, pomieszczenie dla załogi i kuźnię. Również wychodki, które przy każdej budowie należą do stawianych w pierwszej kolejności, zostały zbudowane. Wszystko stało w lesie, w którym na początku usunięto drzewa, tylko w koniecznym zakresie pod prowizoryczne budynki. Po tamtej stronie kolei prawoodrzańskiej, która została przekazana niewiele wcześniej do użytku, wydrążono studnię dla projektowanej kolonii urzędniczej. Dnia 14 sierpnia 1871 r. w poniedziałek w lesie zaczął się ożywiony ruch. Ponad stu robotników zaczęło robotę od wyrębu lasu. Jedni powalali drzewa, drudzy obcinali gałęzie, a odcięte składowali w jednym miejscu, a jeszcze inni zbierali chrust na stosy i nawet potrzebny był »podpalacz«, który podpalał stosy chrustu i uważał, aby w lesie ogień nie spowodował szkód lub nie spłonęło drewno użytkowe” – opisuje autor.
 W innym fragmencie tekstu wspomina o tłumach ludzi, którzy zgłaszali się do pracy.
Wszyscy tłoczyli się, aby dostać pracę w nowej kopalni. Co powodowało, że był nadmiar robotników. Pierwsza wypłata była dniem pełnym radości. Wynagrodzenie rębacza wynosiło 1 talar, 8 srebrnych groszy i 3 fenigi, co stanowiło olbrzymi zarobek w porównaniu z dotychczasowym wynagrodzeniem w okolicznych kopalniach rud żelaza i małych kopalniach galmanu, gdzie płacono od 13 do 16 srebrnych groszy za szychtę” – wylicza dawny kronikarz.
– Doprawdy wspaniały opis pierwszych dni budowy kopalni. Tekst oczami wyobraźni przenosi czytelnika w tamte czasy. Oczywiście został napisany w języku niemieckim. Sam go tłumaczyłem. Wpadł mi w ręce niczym z nieba w momencie, gdy zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób najbardziej barwnie odtworzyć wydarzenia, które miały miejsce ponad 150 lat temu. Mam głębokie przekonanie, że trafiłem w sedno – opowiada dalej Łukasz Stera.
Fotografie mistrza
Nie poszedł również na marne jego czas spędzony w wielu innych archiwach, zwłaszcza w Muzeum w Zabrzu, gdzie w ręce wpadła mu pamiątkowa kronika Wyższego Urzędu Górniczego, wydana w latach 20. ubiegłego stulecia. Zawierała niezwykle cenne fotografie kopalń działających w tamtym czasie w Polsce. Wykonał je Max Steckel, najbardziej znany fotograf górnośląski przełomu XIX i XX w. Urodzony we Frankfurcie nad Odrą, uważany jest za pioniera fotografii przemysłowej.
Wiele jego zdjęć udało się zamieścić w monografii z okazji 150-lecia kopalni Radzionków. Są wyjątkowe. Moja satysfakcja rosła wprost proporcjonalnie do materiałów, które udawało mi się zebrać. Sam również fotografowałem i miałem w swych zbiorach liczne zdjęcia dokumentujące proces likwidacji kopalni. Chyba nie skłamię, jeśli powiem, że na opublikowanie wszystkich zgromadzonych materiałów nie wystarczyłoby nawet 10 tomów takiej monografii. Pewnie trochę szkoda, ale ramy objętościowe każdej publikacji wydawanej drukiem są ograniczone. Musiałem więc pogodzić się z faktem, że niektóre fotografie po prostu wypadły – tłumaczy Łukasz Stera.
Kopalnia Radzionków odegrała niezwykle istotną rolę w historii regionu. Jak każda inna dawała pracę tysiącom ludzi, ale była również czynnikiem miastotwórczym. Wokół niej rozwijała się infrastruktura socjalna, powstała szkoła podstawowa, technikum górnicze i Centrum Kultury Karolinka. Te instytucje działają do dziś.
Sądzę, że to jest temat na kolejną publikację. Chciałbym przede wszystkim napisać o ludziach, którzy związani byli z tym zakładem, o organizacjach działających przy kopalni. Żyje wciąż wiele osób związanych z tym zakładem. Wielu z pewnością już się odnalazło na fotografiach zamieszczonych w mojej monografii – podsumowuje Łukasz Stera.
Łukasz Stera – absolwent Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej i studiów podyplomowych z zakresu inżynierii mechanicznej i robotyki w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Od 2004 r. zawodowo związany z górnictwem. Pracował również za granicą, m.in. w kopalni Augusta-Victoria w Niemczech. Interesuje się historią. Jest przewodnikiem po Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach.