Węgla opałowego brakuje

Sprzedawcy myślą, skąd wziąć surowiec na kolejny sezon grzewczy

 Autor: JD
Jeżeli chodzi o sprzedaż węgla opałowego, to obecna sytuacja w ogóle nie przypomina tej sprzed lat. Wiele składów pozostaje pustych. Brakuje surowca, którego ceny osiągnęły bardzo wysoki poziom. W firmach handlujących węglem zastanawiają się, jak się zatowarować na kolejny sezon grzewczy.
Odcięcie rosyjskiego kierunku dostaw z powodu embarga spowoduje brak około 11 milionów ton węgla.
W tym 6 mln ton braknie w energetyce, natomiast 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym.
Jak wskazała Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wraz ze Stowarzyszeniem Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej w liście do premiera Mateusza Morawieckiego wysłanym pod koniec kwietnia - o ile te 6 mln to zaledwie około 20 proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton stanowi to niebagatelne 40 proc. całego rynku. "Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd" - zaznaczono.
Sprzedawcy węgla przyznają, że zastanawiają się teraz, skąd nabyć towar na kolejny sezon grzewczy. Wszyscy nerwowo przebierają nogami, bo nie widać na horyzoncie żadnych prostych rozwiązań.
- Normalnie, to bym teraz robił jakieś akcje marketingowe i kontaktował się z klientami - mówi portalowi WNP.PL szef firmy handlującej węglem z Małopolski. - Ale wstrzymałem jakiekolwiek działania, bo przecież nie wiem, czy węgla wystarczy na kolejny sezon grzewczy i nie wiem, jak się zatowaruję. Trudno ocenić, jak to będzie, poza tym, że będzie kiepsko. Węgiel będzie drogi i trudno dostępny - dodaje.
Ceny węgla opałowego są teraz niezwykle drogie. Obecnie za tonę węgla mniej kalorycznego trzeba zapłacić około 2-2,5 tys. zł. Natomiast za tonę węgla wysokokalorycznego trzeba zapłacić około 2,7-3,3 tys zł.
Stąd trudno się dziwić temu, że ciężko nabyć węgiel poprzez sklep internetowy Polskiej Grupy Górniczej, naszej największej spółki węglowej. Ceny węgla opałowego są kosmiczne, a PGG oferuje go w internecie o wiele taniej, bowiem ten węgiel w e-sklepie jest oferowany w cenach producenta. Średnia cena węgla w sklepie internetowym to około 900-1000 zł. za tonę.
W poprzednich latach aż takiego zainteresowania węglem nie było. Jednak teraz nie ma jak posiłkować się węglem z kopalń rosyjskich. A ten przykładowo zasilał odbiorców na naszej ścianie wschodniej.
Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wraz ze Stowarzyszeniem Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej wskazała w liście do premiera, że podaż węgla na przestrzeni ostatnich lat malała znacznie szybciej niż popyt, a powstałą w ten sposób lukę uzupełniał węgiel z importu, w 80 proc. właśnie z Rosji z uwagi na niską cenę, relatywnie niskie koszty logistyki i jakość dopasowaną do potrzeb polskiego rynku.
- Gdyby nasz rząd był przewidujący, to zostałyby szybko podjęte decyzje o inwestycjach w nowe ściany, a także w dosprzętowienie kopalń i dzięki temu można by wyraźnie zwiększyć wydobycie w kraju - zaznacza nasz rozmówca.
- Oczywiście nie z dnia na dzień, ale w przyszłym roku efekty już by były. Jednak takie decyzje trzeba podjąć już teraz. A o nich nie słychać. Mówi się tylko, że może sprowadzimy węgiel z innych kierunków niż rosyjski. Tyle że to nie jest proste. Żeby sprowadzić cały statek węgla, dajmy na to z Kolumbii, to trzeba mieć masę kasy. Taki statek ze 120 tys. ton węgla to przecież ze 160 mln zł. Nawet gdyby kilkadziesiąt firm się zebrało, to przecież nikt nie jest nauczony organizacji tego typu przedsięwzięć. Byłby strach przed ryzykiem. Należałoby zainwestować w zwiększenie wydobycia w kraju. Jednak trzeba by tym samym przeciwstawić się trendom unijnym, bo teraz niby patrzy się na węgiel nieco bardziej przychylnym okiem, ale długofalowo Unia nadal będzie prowadziła politykę dekarbonizacji - dodaje nasz rozmówca.
Zapotrzebowanie jest, tylko węgla nie ma
Przygotowanie nowych ścian - jak wskazywał  prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala - jest procesem kosztownym. Udostępnienie ściany wydobywczej na ok. 800 tys. ton węgla trwa ok. półtora roku i kosztuje ok. 200 mln zł. Jednak bez podjęcia zdecydowanych działań w tym zakresie możemy mieć problemy.
Aby zwiększyć wydobycie potrzebne są inwestycje. Do tego konieczne jest jasne stanowisko rządu dotyczące polityki energetycznej państwa.
- Mogą się też teraz pojawiać na rynku różni oszuści - wskazuje nam właściciel firmy handlującej węglem z Górnego Śląska. - Będą zachęcać, żeby na przykład robić przedpłaty na węgiel z Kazachstanu. I może się znaleźć ktoś, kto przedpłaci i utopi pieniądze, bo okaż się, że tego węgla nie będzie. Co będzie w kolejnych latach? Nie mam pojęcia, nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Zastanawiam się, skąd wezmę węgiel na jesień tego roku - dodaje.
Zaznacza przy tym, że zatrudnia około dwudziestu pracowników, więc musi mieć na pensje dla nich.
- Może uda mi się przytulić do kogoś większego i zapłacić za odstąpienie jakiejś partii węgla, gdyby jemu udało się go skądś sprowadzić. Niby powinno być dobrze, bo jest spore zapotrzebowanie na węgiel. Tyle że tego węgla nie ma. I nie wiadomo, skąd go nabyć. Jakieś chore te czasy - podsumowuje nasz rozmówca.