autor: Aldona Minorczyk-Cichy
rodaków opał na zimę kupuje już w maju, i to nie bez powodu, lecz z przezorności
Węgiel to obecnie najgorętszy towar w kraju. Za tonę ekogroszku klienci ogrzewający nim domy są już w stanie zapłacić nawet 3000 zł! W poprzednich latach o tej porze roku nikt nawet nie myślał o zakupie opału na zimę. Teraz największym marzeniem jest kupno paliwa prosto od producenta, czyli od Polskiej Grupy Górniczej, która tonę węgla opałowego sprzedaje po około 1000 zł, ale ilość surowca jest ograniczona. Wszystko to w związku z atakiem Rosji na Ukrainę i embargiem na węgiel oraz informacjami, że może go zabraknąć aż 11 mln ton.
Kiedy na początku pandemii pojawiły się pogłoski o tym, że może nie wystarczyć jedzenia, tłumnie ruszyliśmy do sklepów. Półki na kilka dni opustoszały, a co niektórzy z nas do tej pory mają w spiżarkach ryż i makaron kupiony trzy lata temu. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia teraz. Osoby ogrzewające domy węglem są w stanie za niego zapłacić dwa razy więcej niż rok temu. Popularny węgiel ekogroszek kosztuje już nawet 3 tys. zł i mimo to błyskawicznie znika ze składów.
Zbyt szybkie embargo?
– Niestety, ta panika jest jak najbardziej uzasadniona. Kto nie kupi węgla, ten zimą będzie marznąć. Rząd popełnił błąd i zbyt szybko nałożył embargo na rosyjski węgiel. Z tego powodu nie zdołaliśmy zgromadzić zapasów na zimę. Zabraknie nam 11 mln ton węgla – uważa prof. Władysław Mielczarski, ekspert z Politechniki Łódzkiej.
Dodaje, że jesteśmy na równi pochyłej, bo jeśli chodzi o gaz, to Norwegowie zaoferowali nam połowę tego, co mieliśmy nadzieję sprowadzać rurociągiem Baltic Pipe. W efekcie na początku przyszłego roku może tego paliwa zacząć brakować. W najbliższych latach zaczną się też problemy z dostawami prądu. Bardzo prawdopodobne jest wprowadzenie ograniczeń.
– Tak naprawdę wygrali ci, którzy nie wymienili starych pieców węglowych na nowe spalające ekogroszek. W kopciuchach, by zapewnić sobie minimum ciepła, można spalić wszystko. Niestety przewiduję, że w nadchodzącym sezonie grzewczym, jeśli chodzi o ochronę powietrza, cofniemy się o 10 lat – podkreśla prof. Mielczarski.
Ceny szybują w górę
Przyjrzyjmy się cenom węgla. Poszły w górę nawet o 40 proc. już w ubiegłym roku. Najdrożej było na północy kraju, gdzie za tonę węgla w zależności od rodzaju trzeba było zapłacić od 1000 do 1900 zł. Według GUS przeciętna średnioroczna cena detaliczna tony węgla kamiennego w 2021 r. wyniosła 996,60 zł. W 2020 r. było to 887,95 zł za tonę. Z szacunków Polskiego Alarmu Smogowego, który sprawdził ceny węgla w 32 składach we wszystkich województwach, od stycznia do kwietnia br. węgiel podrożał o kolejne 26 proc. Kontrola cen węgla przez PAS dotyczyła ceny węgla typu orzech oraz ekogroszku o najwyższej kaloryczności. W ostatnim tygodniu marca 2022 r. średnia cena węgla typu orzech kl. 1 to 1771 zł, natomiast średnia cena ekogroszku to 1980 zł. Maksymalne odnotowane ceny węgla to nawet 2500 zł za tonę. Obecnie są już chętni zapłacić za to paliwo nawet 3000 zł.
Węgiel z Rosji, którego zakaz sprowadzania wszedł w życie na początku maja, zaspokajał przede wszystkim potrzeby gospodarstw domowych wciąż ogrzewających się węglem oraz mniejszych ciepłowni. Deficyt to nawet 40 proc. zapotrzebowania. Efekt? Do naszych pieców znowu prawdopodobnie trafią… odpady.
Pewnym wyjściem z sytuacji byłoby posłuchanie ekspertów z branży górniczej i zastosowanie zerowej stawki VAT na węgiel. Przy cenie rzędu 3000 zł za tonę węgla oznaczałoby to oszczędności około 600 zł na tonie.
Moralnie słuszne
Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, która kilka tygodni temu pisała w sprawie braków węgla do premiera Mateusza Morawieckiego, wylicza, że brakujące 11 mln ton węgla rozłoży się w następujących proporcjach: 6 mln ton braknie w energetyce, 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym, w którym lokalne ciepłownie mogą zostać bez miałów, a dla odbiorców indywidualnych na pewno zabraknie węgla opałowego. O ile te 6 mln to zaledwie ok. 20 proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton to niebagatelne 40 proc. całego rynku.
IGSPW informuje, że ustawa o embargu na rosyjski węgiel z 15 kwietnia, choć z moralnego punktu widzenia słuszna, niesie ze sobą konsekwencje, które mogą dotknąć boleśnie 4 mln gospodarstw domowych ogrzewających się indywidualnie.