nie tylko pieniędzy. Problemem jest inny obszar
Autor: JD
Dla górnictwa kluczowa jest pewność prawa i stabilne otoczenie regulacyjne. Procesy inwestycyjne w sektorze węglowym są czasochłonne i kosztowne. Zmiany regulacji nie pozwalają planować długofalowo.
Udostępnienie 800 tysięcy ton węgla wymaga 200 mln złotych nakładów oraz 18 miesięcy czasu.
Dla branży górniczej niezwykle istotna jest przewidywalność regulacyjna i legislacyjna, która byłaby w stanie zapewnić stabilizację w perspektywie wieloletniej.
Jednak kiedy spojrzymy chociażby na gwałtowne wzrosty opłat z tytułu emisji CO2, to zauważymy, że o żadnej stabilności nie może być mowy.
Otoczenie regulacyjne powinno umożliwiać podmiotom na rynku racjonalne planowanie i funkcjonowanie
- Dla górnictwa kluczowa jest pewność prawa i stabilne otoczenie regulacyjne, bowiem potrafimy wtedy zaplanować funkcjonowanie - wskazywał niedawno Tomasz Rogala, prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej.
- Istotna jest przewidywalność regulacyjna i to, co stanie się nie za miesiąc, ale za dwa lata, wówczas można racjonalnie zwiększać wielkości produkcyjne - zaznaczał.
Otoczenie regulacyjne powinno umożliwiać podmiotom na rynku racjonalne planowanie i funkcjonowanie. Jednakże kiedy spojrzymy chociażby na gwałtowne wzrosty opłat z tytułu emisji CO2, to zauważymy, że o żadnej stabilności nie może być mowy. A jeżeli inwestowanie w sektorze górniczym ma być racjonalne, to otoczenie regulacyjne w Unii Europejskiej musiałoby się zmienić, zwłaszcza w części ETS-u.
Potrzeba przestrzeni regulacyjnej, która pokazywałaby pewien horyzont i przykładowo pozwalała przewidzieć tempo wzrostu cen uprawnień emisyjnych. Jeżeli rosną one o 100 proc. w ciągu roku albo z 20 do 90 proc. w ciągu kilku tygodni, to nie może być mowy o stabilnej przestrzeni regulacyjnej.
W branży górniczej wielokrotnie wskazywano, że nie jest ona przeciwna transformacji oraz rozwojowi odnawialnych źródeł energii. Jednak potrzebna jest stabilność oraz regulacje, które umożliwią planować oraz realizować przedsięwzięcia długofalowe.
Cały czas trzeba też pamiętać, że odchodzenie od węgla musi być stopniowe i najpierw trzeba mieć zbudowaną alternatywę w miksie energetycznym, a dopiero potem likwidować to, co zbędne. Likwidacja bez zapewnienia alternatywy to olbrzymie zagrożenie dla obywateli oraz przemysłu.
Potrzebujemy długoterminowej pewności, że węgiel będzie zużywany i potrzebny. Inaczej wyrzucimy tylko w błoto ogromne pieniądze na inwestycje - wskazywał wielokrotnie Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
Projektowane przepisy europejskie mogą okazać się gwoździem do trumny rodzimego górnictwa
Mówiąc o transformacji, trzeba też zaznaczyć, że pracownicy nie będą chcieli dobrowolnie odchodzić z kopalń, dopóki zarobki na zewnątrz będą niższe. Miarą sprawiedliwej transformacji będzie więc zdolność do zagwarantowania pracy za tako samo wynagrodzenie.
Sama tylko Polska Grupa Górnicza ma około 3 tys. dostawców różnych materiałów, urządzeń i usług. Dla nich także konieczna jest stabilność regulacyjna i możliwość planowania. Te firmy również zatrudniają dziesiątki tysięcy pracowników i mają uruchomio0ne linie kredytowe, a także inne zobowiązania.
Projektowane przepisy europejskie mogą okazać się jednak gwoździem do trumny rodzimego górnictwa. Jest bowiem presja na redukcję metanu.
- Projektowane przepisy dotyczące redukcji emisji metanu w branży surowcowo-energetycznej oznaczają w obecnym kształcie zamknięcie polskich kopalń po 2027 roku - przestrzega prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.
Projekt rozporządzenia jest ciągle w fazie dyskusji. Limit, który by nas zadowalał to powyżej 10 ton, kilkanaście ton na 1 tys. ton wydobytego węgla.
Jednak pierwotny projekt zakłada, że od 1 stycznia 2027 roku zakazane będzie uwalnianie metanu do atmosfery z szybów kopalń węgla innego niż koksowy, emitujących ponad 0,5 tony metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla.
Należałoby odblokować finansowanie inwestycji węglowych
- Gdyby ten projekt rozporządzenia wszedł w kształcie takim, jak na dzisiaj, to maksymalna możliwa emisja metanu to są 3 tony na 1 tys. ton wydobytego węgla. Więc w 2027 roku musielibyśmy zamknąć dwie trzecie PGG, bowiem nie spełniamy tego wymogu - wskazuje Tomasz Rogala.
W celu trwałego powrotu do węgla Polska musiałaby wyjść z systemu EU ETS, poza tym należałoby odblokować finansowanie inwestycji węglowych. A obecnie spółki mają problem nawet z ubezpieczeniem majątku w państwowych firmach ubezpieczeniowych. Sektor bankowy w UE jest wysoce niechętny jakimkolwiek projektom dotyczącym węgla. W energetyce należałoby u nas natomiast przystąpić do rewitalizacji bloków węglowych o mocy 200 MW, czyli tzw. dwusetek.
Wiadomo, gdzie i jakie inwestycje trzeba zrealizować, żeby trwale zwiększyć wydobycie w rodzimym górnictwie. Możliwości są - między innymi w kopalniach Bolesław Śmiały, ROW, czy Ziemowit. Jednak potrzeba przede wszystkim stabilności regulacyjnej.
Niestety w UE nadal jest presja na dekarbonizację. Unia odpowiada jedynie za 8 proc. globalnych emisji CO2, a wydobycie węgla na świecie szybko rośnie. I w tym roku przekroczy 8 mld ton.