autor: TRz
narciarskiego w dawnej kopalni dolomitu
Dwadzieścia lat temu, w grudniu 2002 r. uruchomiony został wyciąg narciarski i stok zjazdowy na terenie zlikwidowanej kopalni odkrywkowej dolomitu w Bytomiu. Dwie dekady funkcjonowania pokazują, że nie jest to łatwy biznes i trudno liczyć na całoroczne zainteresowanie narciarzy na Górnym Śląsku. Niekoniecznie zgodnie z intencjami twórców wyciągu narciarskiego pogórniczy zakątek miasta stał się głównie miejscem spacerowo rekreacyjnym.
Jeszcze w latach 90. XX wieku stały tak konstrukcje i urządzenia do sortowania i transportu urobku. Po tym, jak kopalnia Blachówka zakończyła działalność, część wyrobiska została znacznie przekształcona. Stok narciarski z dwoma wyciągami talerzykowymi po obu stronach stoku został uruchomiony 1 grudnia 2002 r. Przez pierwsze dni narciarze zjeżdżali na igielicie, dopiero 8 grudnia spadł pierwszy śnieg. Ośrodek otrzymał nazwę Dolomity Sportowa Dolina, jednak mieszkańcy zaczęli ją skracać, używając określenia Sportowa Dolina.
Kto przekalkulował sobie koszt paliwa i czas potrzebny na dojazd z Bytomia do innych najbliższych wyciągów narciarskich, np. w Zawierciu czy w Grabowej, ten wybierał wyciąg w Dolomitach. Ba, uruchomione zostały nawet specjalne linie autobusowe, tak zwane skibusy, mające dowozić narciarzy z centrum Bytomia do wyciągu, położonego w północnej części miasta. Szybko przestały kursować, bo nie było chętnych. Górnośląskie Koleje Wąskotorowe, które rozważały uruchomienie zimowych pociągów dla narciarzy, zrezygnowały na etapie pomysłu.
Wyciąg narciarski w dawnej kopalni trafił swego czasu do zestawienia wyciągów zlokalizowanych poza górami, od Szczecina po Bytom, sporządzonego przez Gazetę Wyborczą. Potem zmienił się właściciel ośrodka narciarskiego, a przy tym nazwa – na niezbyt zgodną z zasadami polszczyzny: Sport Dolina.
O bytomskim ośrodku narciarskim stało się głośno na całą Polskę w grudniu 2020 r., gdy rząd zakazał funkcjonowania wyciągów narciarskich na terenie całego kraju. Gospodarze ośrodka wzięli się na sposób, ogłaszając, że teraz jest to górka saneczkowa. Każdy, kto zapłacił 25 zł „opłaty parkingowej”, mógł z jednym dzieckiem wejść na stok i korzystać z niego do końca dnia. Kto przyjechał z dwójką dzieci, musiał zapłacić dwie „opłaty parkingowe”. Byli tacy, którzy wytrzymywali na sankach ponad pięć godzin. Na miejsce przyjechała telewizja i tak o pomyśle usłyszała cała Polska. W obecnym sezonie zimowym mały fragment stoku wydzielony jest dla miłośników zjazdów na saneczkach, reszta – dla narciarzy.
Bytomski wyciąg narciarski na terenie pokopalnianym nie jest ewenementem w skali kraju. W centralnej Polsce znacznie bardziej znany jest wyciąg na zewnętrznym zwałowisku KWB Bełchatów we wsi Ozga, znany jako góra Kamieńsk. Pomysły utworzenia wyciągów na hałdach znane są też np. w Pszowie czy Bogdance.