autor: Adam Maksymowicz
Tytułowe stwierdzenie upowszechniane przez media wspierające sektor węglowy byłoby naturalne, ale mało interesujące, ponieważ media te czynią to stale i na różne sposoby. Bardziej ciekawie jest, kiedy podobne zdanie głosi przeciwnik węglowego sektora, który w obszernym studium uzasadnia łatwe polityczne zobowiązania, które potem realizowane są tylko przez kilku liderów.
Reszta ponad sto państw znajduje tysiące usprawiedliwień uchylenia się od ich praktycznego wdrażania, zastępując je głośną propagandą. Do takich wniosków w wielkim skrócie dochodzi międzynarodowe czasopismo naukowe Nature Climate Change w swoim najnowszym wydaniu, wspierające dotąd teorie ocieplenia klimatu i konieczność dekarbonizacji globalnej gospodarki (Coal-exit alliance must confront freeriding sectors to propel Paris-aligned momentum – 6 lutego 2023).
Konkluzja naukowych rozważań obejmujących aktualny stan energetyki na naszym globie jednoznacznie według tego czasopisma wskazuje na to, że wycofywanie węgla w jednych miejscach, zwiększa jego zużycie w innych regionach. Bilans ten jest w najlepszym przypadku zerowy, lub nawet korzystny dla energetyki węglowej. Szansę na realizację podjętych zobowiązań dekarbonizacji do 2030 r, pismo ocenia na ok. 5 proc.
Najbardziej szokującym wynikiem przeprowadzonych badań było to, że nawet gdyby większość krajów zdecydowała się zaprzestać spalania węgla w celu uzyskania energii elektrycznej, miałoby to prawie zerowy wpływ na całkowite przyszłe zużycie węgla. Oznacza to, że koalicja może rosnąć, gdy państwa członkowskie będą pracować nad modernizacją swoich sektorów energii elektrycznej, ale może to również doprowadzić do ponownego wzrostu zużycia węgla na całym świecie.
Ten ostatni efekt, często określany jest jako „wyciek”, który może wynikać z efektów rynkowych: jeśli popyt spada w niektórych miejscach, spadają również ceny, co z kolei może zwiększyć popyt w innych miejscach. Co najciekawsze, komputerowa symulacja naukowców pokazuje, że najbardziej niepokojący efekt wycieku, czyli wzrost zużycia węgla, może w tym przypadku wystąpić w ramach samego sojuszu, a nie poprzez międzynarodowe rynki węgla.
Po prostu sojusz dekarbonizacyjny jest umowny na zasadach wolnego rynku, czyli pomimo hucznych zobowiązań, za brak ich realizacji nie ma żadnych sankcji.
Naukowcy, którzy są autorami tego opracowania, decydująca rolę w procesie globalnej dekarbonizacji przypisują Chinom, które zużywają już ponad 50 proc. wydobywanego węgla na świecie. Bez udziału tego kraju proces ten nie powiedzie się i to niezależnie od tego ile krajów przystąpi do programu Zero Netto. Ostateczna konkluzja jest taka, że wszystko zależy od Chin, które mogą sprawić, że będą przewodzić lub utrudniać globalną transformację energetyczną.