autor: Maciej Dorosiński
wypadków śmiertelnych w górnictwie miała miejsce w kopalniach węgla kamiennego
Początek listopada to czas zadumy i wspomnień o tych, którzy od nas odeszli. To będą szczególne dni dla rodzin pracowników przemysłu wydobywczego, którzy w tym roku odeszli na wieczną szychtę. Do 1 listopada br. w górnictwie doszło bowiem do dziesięciu wypadków śmiertelnych. W ubiegłym roku o tej porze było ich 36, co było związane z dwoma katastrofami górniczymi, do których doszło w kopalniach Pniówek i Borynia-Zofiówka ruch Zofiówka. Tam życie straciło 26 osób.
Na dziesięć wypadków śmiertelnych odnotowanych w tym roku, połowa miała miejsce w kopalniach węgla kamiennego. Dwa miały miejsce w kopalniach miedzi i po jednym w zakładach odkrywkowych wydobywających granit, sjenit oraz kruszywa. Należy dodać, że trzy ofiary były pracownikami firm zewnętrznych.
Do pierwszego wypadku śmiertelnego doszło 7 stycznia w LW Bogdanka w polu Stefanów. Życie stracił wówczas 36-letni pracownik oddziału mechanicznego MD-1, zatrudniony w tym dniu w Korporacji Gwareckiej. Ustalono, że w trakcie przestawiania zwrotnicy – prawdopodobnie w wyniku awarii hamulca – doszło do zderzenia się dwóch kolejek podwieszanych i odczepienia się metalowego kontenera, który przygniótł przestawiającego zwrotnicę 36-latka.
Ostatniego dnia stycznia doszło do kolejnego wypadku śmiertelnego. Życie w nim stracił 40-letni pracownik firmy PUG REMAGAD, która wykonywała prace w kopalni Mysłowice-Wesoła należącej do Polskiej Grupy Górniczej. Do zdarzenia doszło w pokładzie 404/1 na poziomie 665 m. W chwili wykonywania prac doszło do opadu skał ze stropu i ociosu wyrobiska. Uderzyły one i przysypały górnika. O godzinie 12.10 lekarz stwierdził zgon.
W lutym doszło także do dwóch wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Pierwszy z nich odnotowano 8 lutego w odkrywkowym zakładzie górniczym Kopalnia Granitu Żbik ruch Kopalnia Żbik I, należącym do firmy Granit Strzegom. Maszynista wiertniczy prawdopodobnie został przez przypadek potrącony przez swojego współpracownika, stracił równowagę, spadł ze schodów i uderzył głową o podłoże skalne. W wyniku tego stracił przytomność. U poszkodowanego zaobserwowano ranę ciętą głowy. Poszkodowany z pomocą współpracowników został wyprowadzony na powierzchnię terenu, a następnie przewieziony do szpitala. 3 marca okazało się, że pracownik będzie wymagał dożywotniej rehabilitacji bez możliwości powrotu do pracy. Wówczas zmieniono kwalifikację wypadku na ciężki. Dwa tygodnie później mężczyzna zmarł.
14 lutego w kopalni Kośmin w Wilkowie życie stracił 61-letni operator wozidła, który został potrącony i przejechany przez staczający się pojazd.
Piąty wypadek śmiertelny w 2023 r. miał miejsce w ZG Polkowice-Sieroszowice, należącym do KGHM Polska Miedź. Doszło do niego 10 marca. Uległ mu 33-letni ślusarz-mechanik maszyn i urządzeń. Do wypadku doszło na nadszybiu szybu SW-1, w rejonie wywrotu wozów kopalnianych, podczas rozładunku wydawanych szybem wozów z solą kamienną. Mężczyzna został dociśnięty wozem do konstrukcji wywrotu.
Ponad 3 miesiące później do wypadku śmiertelnego doszło w ZG Janina należącym do Taurona Wydobycie. 13 czerwca życie stracił tam górnik przodowy. Do wypadku doszło w pochylni K1-1, na skrzyżowaniu ze ścianą nr 709, w pokładzie 207, na poziomie 800 m. To tam o godz. 3.00 odnaleziono pracownika leżącego na spągu z raną głowy. O godzinie 4.10 lekarz stwierdził zgon pracownika.
Kolejny wypadek śmiertelny miał miejsce 18 czerwca w ruchu Zofiówka kopalni Borynia-Zofiówka-Bzie w ruchu Zofiówka. Do tragicznego zdarzenia doszło o godz. 15.20. Firma zewnętrzna wymieniała sperforowane elementy trzonu wieży, aby zapobiec ich dalszym uszkodzeniom. W niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach pracownik tej firmy spadł do szybu i zleciał ponad 900 m w głąb rury szybowej.
Do ósmego w tym roku wypadku śmiertelnego doszło 5 sierpnia w ruchu Bielszowice kopalni Ruda. Wystąpił tam wstrząs o energii 1x10^7J. Zdarzenie miało miejsce w rejonie ściany 846, w pokładzie 405/2wg, na poziomie 1000 m. Wstrząs spowodował tąpnięcie oraz wypadek zbiorowy, któremu uległo sześciu pracowników. Obrażeń doznali trzej górnicy, dwaj elektromonterzy i sztygar oddziału GTU-B. Czterech z nich o własnych siłach wycofało się z rejonu zdarzenia. Dyspozytor poinformowany o zdarzeniu i o niewycofaniu się dwóch pracowników, rozpoczął akcję ratowniczo-poszukiwawczą. Ratownicy odnaleźli sztygara, a potem nieprzytomnego elektromontera uwięzionego pod rurociągami technologicznymi. Po uwolnieniu poszkodowanego ratownicy przystąpili do reanimacji i transportu poszkodowanego. O godzinie 9.07 lekarz stwierdził zgon pracownika.
Sześć dni później do wypadku śmiertelnego doszło w Zakładzie Eksploatacji Kruszywa Radłów. Uległ mu 59-letni operator ładowarki. Wobec braku bezpośrednich świadków wypadku przyjęto, że w trakcie powrotu w kierunku zakładu przeróbczego operator z nieustalonych przyczyn zmienił tor jazdy, w wyniku czego ładowarka skręciła z drogi wewnątrzzakładowej w kierunku wschodniej krawędzi basenu eksploatacyjnego i wjechała do wody na odległość około 22 m od brzegu. Po ok. trzech godzinach poszukiwań płetwonurkowie uwolnili poszkodowanego z kabiny ładowarki i wydobyli jego ciało na powierzchnię.
Dziesiąty wypadek śmiertelny w tym roku miał miejsce 8 września w ZG Lubin, należących do KGHM Polska Miedź. Uległ mu 43-letni górnik strzałowy, na którego opadły bryły skalne. Uderzyły go w głowę i nogi. Górnika wywieziono na powierzchnię, po czym trafił do Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie, gdzie zmarł.