autor: KAJ
się nie obejdziemy, właśnie zdobywa kosmos
Za nami doroczna debata „Górnictwo Zrównoważonego Rozwoju”, towarzysząca tradycyjnie już obchodom górniczego święta. Tegoroczną konferencję otworzyła prezentacja dr. Tomasza Rogali, prezesa Polskiej Grupy Górniczej, zatytułowana „Dekarbonizacja, czy postępująca karbonizacja światowej gospodarki”.
Mówca zwrócił uwagę, że produkcja i zużycie węgla kamiennego przekracza już 8,5 mld t, a liderami są w tej dziedzinie: Chiny, Azja, Rosja, Stany Zjednoczone i Australia. Podkreślił fakt, że te kraje są bardzo głęboko zaangażowane w transformację energetyczną. Rozwijają technologie odnawialnych źródeł energii i wpływają na zwiększające się z roku na rok zużycie węgla. Tymczasem Chiny, które korzystają ze wszystkich źródeł energii, w tym energii węglowej, powiększają swoją przewagę strategiczną nad Unią Europejską.
Słyszymy o zobowiązaniach klimatycznych, widzimy, że głównym graczem są Chiny i w 2021 r. dosyć szeroko komentowano w mediach deklarację prezydenta Xi Jinpinga o ty, że Chiny będą starać się osiągnąć szczyt emisji CO2 przed 2030 r. i następnie ograniczać emisje aż do osiągnięcia neutralności klimatycznej przed 2060 r. Ja zwracam uwagę na formę, która została użyta „że Chiny będą się starać”. To oznacza, że rok później zatwierdzili rekordowe 106 GW nowych elektrowni węglowych. W następnym roku powiększyli te moce do 138 GW w węglu – wyliczał prezes PGG.
Europa uzależnia się od chińskich technologii
I Chiny, i Indie wykorzystują moce węglowe i węgiel do budowania swoich przewag konkurencyjnych. Dr Tomasz Rogala wskazał, że bilans handlowy pomiędzy Unią Europejską a Chinami wynosił w ub.r. minus 396 mld euro!
- Europa uzależnia się od chińskich technologii. To podejście Azjatów, które ma wybitnie pragmatyczny charakter, pozwoliło im zbudować trwałe przewagi technologiczne i ekonomiczne, które pozostaje im dziś tylko rozwijać - podkreślił.
Pokusił się także o zdefiniowanie pojęcia dekarbonizacja. - Jest to proces przenoszenia produkcji i konsumpcji węgla z krajów wysoko rozwiniętych do krajów Azjatyckich i rozwijających się. Oznacza globalny wzrost zużycia węgla dla podniesienia poziomu życia mieszkańców tych obszarów i zapewnienia dostaw nieprzerwanych, kluczowych dóbr konsumpcyjnych dla krajów rozwiniętych - mówił.
- Są trzy komponenty: wzrost zużycia węgla w wyznaczonych obszarach geograficznych, żeby tam podnieść poziom życia, zbudowanie przewagi technologicznej i dostarczanie produktów, bez których my nie możemy się obejść. Tak to dziś działa – przekonywał prezes PGG.
O nowatorskim programie pod nazwą Śląski System Magazynowania Energii opowiadał Bartosz Polnik, zastępca dyrektora Instytutu KOMAG ds. rozwoju. Chodzi o wykorzystanie nieczynnych lub zamykanych kopalń do gromadzenia energii elektrycznej, wytwarzanej za pomocą OZE.
- Czekamy na oceny programu Gospostrateg, żeby przygotować bazę kryteriów dla nieruchomości pogórniczych z perspektywy energetycznej. Będzie trzeba wybrać do tego celu jak najlepsze lokalizacje. Na pewno posiadamy infrastrukturę pogórniczą i bardzo dobrze rozwiniętą na Śląsku sieć elektroenergetyczną, przyłącza, stacje i obiekty, które można wykorzystać. Energetyce zawodowej takie magazyny będą bardzo potrzebne z dwóch powodów: ponieważ musi stawiać na OZE i przyłączać do sieci kolejne źródła. A żeby były przyłączane, a energetyka była w stanie to udźwignąć, to należy powstałe nadwyżki energii gdzieś zmagazynować. Poza tym OZE jako źródło niestabilne zaburza sieć i musi być ona stabilizowana – wskazywał Bartosz Polnik.
Atom puka do drzwi
Sporo miejsca w trakcie konferencji poświęcono energii jądrowej. Damian Jamroz, prezes zarządu Last Energy Polska jest zdania, że w ciągu od trzech do pięciu lat w Polsce mogą pojawić się pierwsze małe modułowe reaktory jądrowe.
Istotna jest szybkość procesu związanego z uzyskaniem pozwoleń. Zainteresowanie energią z małych reaktorów SMR jest obecnie bardzo duże, a projektów kilka. Wnioski o wydanie decyzji zasadniczej z Ministerstwa Klimatu i Środowiska są już rozpatrywane. Ja mam nadzieję, że szybko powstaną tego rodzaju jednostki, ponieważ za każdy rok, w którym one nie powstały, płacimy coraz większe kwoty związane z emisyjnością naszej energetyki – wskazał Damian Jamroz.
Prof. dr hab. inż. Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa mówił, że za sprawą działalności człowieka co roku do atmosfery trafia ok. 348 mln t metanu – gazu, którego efekt cieplarniany jest 28 razy większy aniżeli dwutlenek węgla. Emisje z węgla – jak wyliczył - to niespełna 42 mln t. Najwięcej metanu trafia do powietrza przy okazji eksploatacji złóż węgla w Chinach (ok. 20 mln t), dalej w: Rosji, Indonezji, Indii, USA i Australii. Polska nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce krajów, bo roczna emisja wynosi ok. 400 tys. t metanu w przypadku górnictwa węgla kamiennego. Nasze kopalnie odpowiadają za ok. 0,1 proc. globalnej emisji. Emitują średnio od 8 do 14 t metanu na każde tysiąc ton wydobytego węgla. Z danych wynika, że ponad 1/3 metanu emitowanego z polskich kopalń już dziś jest wychwytywana w stacjach odmetanowania. Nie da się jednak zagospodarować tego gazu w 100 proc., ale jego gospodarcze wykorzystanie trzeba będzie stopniowo zwiększać. W najbliższych latach spółki węglowe będą zmuszone do większych inwestycji w tym zakresie ze względu na uregulowania unijne.
Górnictwo leci w kosmos
Podczas debaty mówiono ponadto o robotyzacji górnictwa węglowego. To podziemne ma w tym względzie ograniczenia, głównie związane z infrastrukturą. Wąskie chodniki ograniczają możliwość wprowadzania robotów, za to w górnictwie odkrywkowym pod tym względem sporo się dzieje. W ruchu są już wozidła zdalnie sterowane, coś na wzór samochodów bez kierowcy. Sztuczna inteligencja zaczyna zdobywać tę gałąź przemysłu. Również wielkie gabaryty wyrobisk w kopalniach miedzi pozwalają na robotyzację wielu procesów technologicznych. Tymczasem naukowcy już opracowują technologie, które zdominują górnictwo kosmiczne.
- Jest nam coraz bliżej do uruchomienia pierwszej kopalni surowców np. na Księżycu. Górnictwo kosmiczne z założenia musi być zrobotyzowane w najwyższym stopniu, ponieważ w kosmosie ludzie nie są w stanie pracować tak, jak na Ziemi. Wydobywanie wody z lodu, który znajduje się pod powierzchnią srebrnego globu, czy też urabianie regolitu, będzie sporym wyzwaniem. To futurystyczne wizje, ale w tym kierunku świat podąża – tłumaczył dr hab. inż. Piotr Cheluszka z Politechniki Śląskiej.
Dr hab. Gabriela Woźniak, prof. UŚ, z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego trafnie podsumowała górniczą debatę: - O rozstaniu z węglem nie może być nawet mowy, bo bez niego zwyczajnie nie ma życia.
Istotna jest szybkość procesu związanego z uzyskaniem pozwoleń. Zainteresowanie energią z małych reaktorów SMR jest obecnie bardzo duże, a projektów kilka. Wnioski o wydanie decyzji zasadniczej z Ministerstwa Klimatu i Środowiska są już rozpatrywane. Ja mam nadzieję, że szybko powstaną tego rodzaju jednostki, ponieważ za każdy rok, w którym one nie powstały, płacimy coraz większe kwoty związane z emisyjnością naszej energetyki – wskazał Damian Jamroz.
Prof. dr hab. inż. Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa mówił, że za sprawą działalności człowieka co roku do atmosfery trafia ok. 348 mln t metanu – gazu, którego efekt cieplarniany jest 28 razy większy aniżeli dwutlenek węgla. Emisje z węgla – jak wyliczył - to niespełna 42 mln t. Najwięcej metanu trafia do powietrza przy okazji eksploatacji złóż węgla w Chinach (ok. 20 mln t), dalej w: Rosji, Indonezji, Indii, USA i Australii. Polska nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce krajów, bo roczna emisja wynosi ok. 400 tys. t metanu w przypadku górnictwa węgla kamiennego. Nasze kopalnie odpowiadają za ok. 0,1 proc. globalnej emisji. Emitują średnio od 8 do 14 t metanu na każde tysiąc ton wydobytego węgla. Z danych wynika, że ponad 1/3 metanu emitowanego z polskich kopalń już dziś jest wychwytywana w stacjach odmetanowania. Nie da się jednak zagospodarować tego gazu w 100 proc., ale jego gospodarcze wykorzystanie trzeba będzie stopniowo zwiększać. W najbliższych latach spółki węglowe będą zmuszone do większych inwestycji w tym zakresie ze względu na uregulowania unijne.